Przy poszukiwaniach jakiegoś niezbyt długiego audiobooka do posłuchania podczas podróży zdecydowałam się na "Kampera" Angeli Węckiej. Skusił mnie po pierwsze sam tytuł, a po drugie fakt, że książka została określona jako powieść drogi. Nie wnikając zbytnio w szczegóły pomyślałam, że będzie to idealna historia dla mnie. Niestety pomyliłam się...
Mając w pamięci przecudną "Dziką drogę" Cheryl Strayed, czy choćby interesujący pięcioczęściowy cykl R.P. Evansa "Dzienniki pisane w drodze" miałam nadzieję właśnie na jakąś ciekawą podróż kamperem po Polsce. I rzeczywiście główne bohaterki Ida i Salma decydują się na wycieczkę z Krakowa na zachód i potem na północ nowo zakupionym kampowozem. Ida jest właścicielką firmy marketingowej, osobą pragmatyczną i racjonalną. Salma to jej kompletne przeciwieństwo. Utalentowana malarka, spontaniczna i często chodząca z głową w chmurach jest autorką pomysłu na tę, z pozoru tylko zwyczajną, podróż. Jak wiemy przeciwieństwa się przyciągają, toteż obie kobiety nie tylko przyjaźnią się od lat, ale także są w sobie zakochane...
Angela Węcka napisała tęczową historię, w której starała się pokazać marzenia i plany pary trzydziestolatek, które noszą w sobie pewne traumy z lat dzieciństwa i wczesnej młodości. Nieakceptowane przez najbliższe otoczenie, wytykane przez sąsiadów rozpoczęły wspólne życie w dużym mieście mając nadzieję na spokojne i szczęśliwe życie według własnych potrzeb i upodobań. Los jednak nie okazał się łaskawy i nie szczędził bohaterkom przykrych niespodzianek. Właśnie te zaskakujące zwroty były najlepszymi fragmentami całej opowieści.
Fabuła książki i sam pomysł wydał mi się intrygujący. Jednak zdecydowanie zawiodło wykonanie. Tematy, przede wszystkim te trudne i niewygodne zostały potraktowane bardzo pobieżnie. Autorka dosłownie prześlizgnęła się po nietolerancji, alkoholizmie, ciężkiej chorobie - problemach, które powinny pochłonąć niemal całą jej uwagę i wywołać określone emocje. Ja ich kompletnie nie odczułam.
"Kamper" niestety nie ma wiele wspólnego z powieścią drogi, może poza przemieszczeniem się z miejsca na miejsce. Przystanki w tej wycieczce powinny nas zainteresować na tyle, żebyśmy mieli ochotę odwiedzić poszczególne miejscowości, a może nawet wybrać się w podróż śladami Idy i Salmy. Tak się jednak nie stało, gdyż Angela Węcka nie potrafiła odpowiednio zachęcić czytelnika.
Z wiadomości od autorki zamieszczonej na samym końcu audiobooka i skierowanej bezpośrednio do czytelnika dowiadujemy się, że książka powstała w 2020 roku i jest czwartą powieścią napisaną ciągu tych dwunastu miesięcy. Powiem szczerze, że te słowa mnie zszokowały, ale też wyjaśnieniły mi wszystkie wątpliwości. Otóż moim zdaniem nie można napisać wartościowej powieści, kiedy robi się to taśmowo i bez odpowiedniego przemyślenia, przygotowania i zaangażowania. Te etapy wymagają czasu. Sam pomysł i posklejanie w całość kolejnych zdarzeń niestety nie wystarczy. Efekt jest taki, że mamy brak emocji, brak głębi i brak ciekawych wrażeń.
Już "Ładunek emocjonalny", po który sięgnęłam wcześniej był właśnie taki niedopracowany, ale miałam nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy. Niestety "Kamper" wypadł jeszcze słabiej. Po takiej informacji od autorki jestem pewna, że nie skuszę się już więcej na żadną książkę Angeli Węckiej. To nie moja bajka. Szkoda czasu. Ja jednak oczekuję od literatury trochę więcej...