Podróż pociągiem wiąże się ze spotkaniem z różnymi ludźmi i w pewnym sensie razem z nimi dzielimy jakiś określony czas. Bywa, że nawiązujemy z kimś rozmowę, która sprawia, że podróż mija nam szybciej. Jedną z tego rodzaju konwersacji mamy możliwość obserwować, czytając książkę „Wenus na wygnaniu”.
Jo jest kobietą po przejściach, która próbuje na nowo spojrzeć na swoje życie. Od jakiegoś czasu ma poczucie życiowego marazmu. W ruszeniu z miejsca przeszkadzają jej ograniczenia spowodowane trudnym dzieciństwem, skomplikowane relacje rodzinne, niezbyt dobrze układający się związek z mężem i samotność. To wszystko nie daje jej powodów do radości, więc wciąż poszukuje swojej drogi.
Pewnego dnia wsiada do pociągu, by dotrzeć na lotnisko, z którego zamierza lecieć do męża. Jednak nie jest pewna, czy naprawdę chce się z nim spotkać, gdyż jej małżeństwo od dawna przechodzi kryzys. Czuje się kobietą niedowartościowaną, gorszą od innych, niedocenianą. Jest przekonana, że jedyne, co można zrobić dla drugiego człowieka, to okazać mu odrobinę uwagi, troski i życzliwości, ale jej tego brakuje.
W pociągu spotyka dawnego kolegę ze szkoły. I to jego narracja zaczyna tę książkę. Ta podróż okazała się dla niej nie tylko fizycznym przeżyciem, ale też eskapadą, dzięki której mogła zrozumieć siebie i swoje życie. Spotykany mężczyzna jest nieco znudzony długimi wywodami współpasażerki. Bardziej jest obserwatorem tego, w jaki sposób kobieta mówi, jak się zachowuje i w pewnym momencie staje się dla niego „głosem z ciemności wnętrza przedziału kolejowego”. Ona uważa, że jej życie jest puste, bez znaczenia i sensu, a on ją przekonuje, że powinna zmienić sposób postrzegania siebie.
Gdy zdecydowałam się na przeczytanie tego tytułu, miałam nadzieję, że poznam jakąś wzruszającą i emocjonalną historię o charakterze obyczajowym z domieszką opowieści o miłości. Jednak w rzeczywistości ma ona wymiar bardziej filozoficzno-refleksyjny, i z tego względu wymaga powolnego śledzenia poszczególnych zdań i akapitów. Jest to dosyć trudne z kilku względów.
Początek jest trochę zawiły, niezbyt klarowny, gdyż autor stosuje drobiazgowe opisy tego, co się dzieje, ale też ze względu na dosyć dużą objętość powieści i małą czcionkę, która dla osób ze słabym wzrokiem może stanowić mieć problem z czytaniem. Druga kwestia, to tekst, który ma niewiele dialogów, gdyż w przeważającej części są to długie wypowiedzi Jo, która próbuje zdefiniować siebie, analizuje swoje różne przeżycia, emocje, wątpliwości, spostrzeżenia z kilku stron, odnosząc się do wielu życiowych zagadnień. Dosyć szczegółowo podchodzi do każdej kwestii, poddając je rozważaniu, analizie i przemyśleniom, z których wyciąga określone wnioski prowadzące do odnalezienia swojego prawdziwej natury i sensu w tym, co dane jej było przeżyć. Odnosi się do tego, co działo się w jej dzieciństwie, w latach dorastania, relacji z dorosłymi, z rodzicami, zwłaszcza z ojcem. Analizuje swój związek z mężem, a we wszystkim dużą rolę odgrywał tajemniczy pan Id. Przy jego pomocy odkrywa na nowo znaczenie miłości, dorosłości, relacji międzyludzkich, cierpienia, bólu, ale też dobra i śmierci. Cel tej podróży nie jest tu istotny, gdyż najważniejsza jest podróż w głąb siebie.
O autorze niewiele wiadomo. Nie znalazłam o nim żadnej wzmianki ani wcześniejszych dzieł, więc wnioskuję, że książka „Wenus na wygnaniu” jest jego debiutem. Ma on skłonności analizowania naszej rzeczywistości, społecznych schematów myślowych i ludzkiej egzystencji. Jego książka jest pełna zagadnień, które Piotr Paluch poddaje naszemu spojrzeniu i wyciąganiu własnych wniosków. Jest to, zatem powieść dla tych czytelników, którzy szukają w książkach nie tylko jakieś konkretnej historii, lecz lubią zagłębiać się w ludzki umysł, poszukując odpowiedzi na pytania dotyczące sensu naszego życia.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Novae Res
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2022/03/1040-wenus-na-wygnaniu.html