Tomik poezji może stać się podróżą. Stąd do … Krainy do których wybieramy się to przeszłość, przyszłość, ale również teraźniejszość. Czasami podróż ograniczymy do słów, nieraz będzie to spotkanie z człowiekiem. I oczywiście – książka. Książki jako symbol wiedzy. Podsiadło przywołuje postać oraz literaturę argetyńskiego pisarza Borgesa i jego (nie) doskonałe wszechświaty. W innym miejscu Poeta mówi o włoskim reżyserze filmowym Bertoluccim. W kilku wierszach są odwołania do Biblii, jeden z wierszy ma motto z „Króla Ubu” Alfreda Jarry’ego. Również w tomiku Grzegorza Podsiadło możemy spotkać się z mitologią. To że Poeta czyta, nie powinno dziwić. O wiele ciekawsze jest to co Poeta czyta. Jak widzimy Grzegorz Podsiadło wymienia w wierszach literaturę z wysokich półek. Dodajmy w tym miejscu Tymona Fausette, poetę który ogłosił śmierć poezji niedługo przed własną ( ludzką, biologiczną, przedwczesną). Pod koniec tomiku „Stąd” widnieje wiersz z pierwszym wersem [ a śmierć mam ], który to wiersz może być apologią samobójstwa. A jeśli nie pochwałą to już na pewno próbą zrozumienia. Poeta, gdy wybiera się w podróż, musi być przygotowany na każdą ewentualność. Dla Podsiadły śmierć to jedynie przecinek, chociaż pyta o sens życia. Właściwie używa sformułowania „alibi”, co nie ułatwia analizy wiersza. Człowiek żyjący pełnią życia powinien znajdować się w innym miejscu niż pozostali ludzie? Ci którzy „popełniają zbrodnię” życia? Odpowiedz wydaje się być otwarta.
Zwróciłem uwagę na dwa wiersze dotykające przyjaźni. Oba negujące przyjaźń. W pierwszym Autor roztrzaskuje się o dychotomię drugiego człowieka. W drugim zwłoki umarłej przyjaźni śmierdzą. Nic odkrywczego, ktoś powie. Może i tak, lecz chwila lektury tych obu wierszy daje możliwość spotkania z ciekawymi idiomami twórczymi. Zwłoki umarłej przyjaźni – po raz pierwszy spotykam się z takim określeniem. A dychotomia czyli dwie części które jednocześnie uzupełniają się i wykluczają? To bardzo ciekawy, obrazowy ( mam nadzieję że nie obrazobójczy) sygnał dany ku Czytelnikowi. Ten znajdzie wiele takich oczywistych – nieoczywistych skojarzeń. Cekiny gwiazd, myśli zamieniające się w kurz, czy choćby już wspomniane przy innej okazji – alibi życia. W duszach chowają węże, niech i ta fraza wybrzmi w tej recenzji. Nie podaję tytułów lub incipitów wierszy, z których pobrałem powyższe cytaty; niech czytelnik samodzielnie poszuka. Samodzielność w czytaniu jest pożądana. Wielce pożądana. „Stąd” Grzegorza Podsiadły jest na dowodem na to.
Widać że Autor poszukuje nowego ziarna, z którego wyrośnie chleb – słowo. To jest zapewne owoc lektur, o których opowiedziałem powyżej. Z własnego doświadczenia wiem, że niektóre lektury dają możliwość głębszego zagłębienia się w sceny dziejące się wokół czytającego. I z tych scen, a może epizodów łatwo wyłuskać ten drobiazg o który nam chodzi. Fraza. Być może tak wygląda praca Grzegorza Podsiadło nad wierszem. Tego nie wiem, ja tylko przypuszczam.
Wiersze są białe, w różny sposób zapisane. To ułatwia czytanie ciche. Brak wielkich liter i interpunkcji ułatwia czytanie głośne. Wiele wierszy nie ma tytułu, co powoduje że czytelnik pozbawiony jest odautorskiej wskazówki co do szczegółowej interpretacji wiersza. Nie ułatwia to bynajmniej lektury, chociaż ta – biorąc pod uwagę całość tomiku – jest przyjemna i owocna. Można pokusić się o polemikę z Autorem „Stąd” na wiele interesujących tematów. To jest bardzo ciekawy tomik wierszy, pomimo słabszych momentów. Nie chciałem jednak tych wyodrębniać, chciałem opowiedzieć o tych dobrych i lepszych pogawędzić. Mam nadzieję że mi się to jednak udało. Stąd do końca.