Autorki kryjące się pod pseudonimem Christina Lauren znam z ich poprzednich powieści. Nie każda była w stu procentach powalająca, ale tych książek nie można też nazwać złymi. Kiedy dowiedziałam się, że w Polsce wychodzi kolejna powieść spod ich pióra, wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. Także za mną już Podróż nieślubna (szkoda, że nie w prawdziwym życiu, no ale), więc mogę Wam o niej opowiedzieć kilka słów.
Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy w pocie czoła pomagacie siostrze w przygotowaniach do ślubu. Panna młoda ma wszystko zaplanowane, nawet to, by wypełnić cały plan (trochę jak Monica z Przyjaciół). Wydawać by się mogło, że nic nie może pójść źle, no ale życie lubi płatać figle. Podczas wesela goście zatruwają się owocami morza, a jedynymi osobami, które uchodzą cało, są: Olive – siostra panny młodej oraz Ethan – brat pana młodego. W dodatku okazuje się, że podróż poślubna nie może zostać odwołana, nawet ze względu na chorobę, więc na Maui muszą lecieć właśnie Olive i Ethan, jednak... oni się nienawidzą. Nie potrafią ze sobą rozmawiać, więc jak mają spędzić razem dziesięć dni? Okazuje się, że to nie jest wcale tak niewykonalne, jak się wydawało na początku...
Główna bohaterka powieści, czyli Olive, to naprawdę sympatyczna postać. Choć wydaje się wycofana i żyje raczej w cieniu swojej siostry bliźniaczki, to udało mi się w pewien sposób z nią zżyć, a nawet utożsamić. Bohaterka ta jest przekonana o własnym życiowym pechu, a wszystkie wydarzenia, które jej dotyczą, tylko potwierdzają jej domysły. Choć ona sama jako postać jest ogromną zaletą tej historii, to jej pesymizm był chwilami przerysowany, co niezbyt mi się podobało.
Kolejną zaletą tej pozycji jest styl pisania autorek. Jest on lekki, naturalny, dzięki czemu czytelnik zagłębia się w historię Olive i Ethana z uśmiechem na ustach i ogromną przyjemnością. No, a jeśli dodamy do tego wszechobecny komizm sytuacyjny i językowy, wychodzi nam naprawdę świetna powieść, idealna na oderwanie się od rzeczywistości. Choć tutaj muszę dodać, że nie wszystkim spodoba się ten dość prosty humor, a niektórzy mogą poczuć się wręcz odrzuceni – no ale i tak radzę spróbować, a nuż ten element książki się spodoba.
Oczywiście, czymże byłaby dobra powieść bez wątku, który wybija się na pierwszy plan. Tutaj mamy poruszony temat pesymizmu, a tym samym braku wiary w siebie i swoje możliwości. Jednak w rzeczywistości nasz pech nie jest zależny od losu, a od nas samych. Autorki pokazują, że to nasze decyzje i brak wiary w nasze działania mogą prowadzić do złego obrotu spraw. Wniosek? Jeżeli wierzymy, że coś się uda – na pewno tak się stanie.
Minusem tej pozycji jest jej schematyczność i przewidywalność. Jest to romans, więc właściwie z góry już wiadomo, co może się tutaj wydarzyć. Czy jest to jednak coś przeszkadzającego? Absolutnie nie. Ja na przykład lubię ten schemat, a jeśli jest jeszcze dobrze poprowadzony, no to czerpię ogromną radość z lektury takiej pozycji. Wiadomo, że nie wszystkim się to spodoba, dlatego też ostrzegam przed tym.
Podróż nieślubna to książka, która wciągnęła mnie od początku i sprawiła, że na moich ustach zagościł szeroki uśmiech. Takiej historii właśnie potrzebowałam. Idealnie sprawdzi się na poprawę humoru lub po prostu dla tych, którzy poszukują ciekawego i przyjemnego romansu na rozluźnienie.