Hanna Fronczak, spełniająca się zawodowo jako redaktor, ma za sobą wiele reportaży i artykułów w dziedzinie gospodarki i biznesu, prowadziła także programy radiowe. Choć debiutowała już w zamierzchłym roku 1997 opowiadaniem "Bezsilnie jak bestia", jej nazwisko nie było w żadnym stopniu mi znane, a o jej dorobku literackim nie jestem w stanie szerzej się wypowiedzieć.
W 2009 roku wysmażyła absorbującą historię o nieumarłym medyku-obieżyświecie, którego przygody, w formie opowiadań, zostały wydane przez Fabrykę Słów, pod chwytliwym tytułem, "Od nowiu do pełni". Teraz, dwa lata po pierwszej odsłonie perypetii Herberta Niemca, nadszedł czas, by poznać dalsze jego losy i zacząć "Podróż do tyłu".
Główny bohater, powołany do życia przez swego duchowego brata, magistra Bernharda von Rovershagena, wiedzie tułacze, lecz szczęśliwe życie. Jego podróż i tym razem obfituje w wartościowe doświadczenia i nowe znajomości.
Na swej drodze spotyka, między innymi, Hoimara zum Uttenhafa, który niegdyś był wspaniałym szermierzem w służbie u landgrafa, teraz, w wyniku karczmanej awantury, został marudnym kaleką z niesprawną ręką, bez grosza przy duszy i szans na zarobek. Jedyne, co mu pozostało, to błękitna krew płynąca w jego żyłach. Nie trudno odgadnąć, że, ów przypadkowy towarzysz podróży, staje się jednym z wyzwań naszego ożywieńca.
Herbert nie szczędzi młodemu szlachcicowi dobrych rad i empatii. Jednak, przy całej swojej moralności, pozostaje człowiekiem z ogromnym poczuciem humoru, także tym nieco ciemniejszym.
Oczywiście błękitnokrwisty Uttenhaf nie jest jedynym, pojawiającym się w życiu naszego bohatera, wyzwaniem. W jego świat, stanowczo i z uśmiechem, wtargnęła osoba, której wyjątkowo nie chciał w nim przyjąć. Pomiędzy nim, a jego "duchowym bratem" stanęła Amalia, wybranka serca tego drugiego.
Jaka teraz będzie przyszłość ich trojga? Czy nieumarły zacznie się kierować bezrozumnymi uprzedzeniami, które tak szyderczo wyśmiewał u napotkanych ludzi? Być może na te pytania odpowiedź znajdzie tajemnicza Korona Słów, która nieoczekiwanie znalazła się w posiadaniu Bernharda, ale tego dowiecie się z dzieła pani Hani :).
Autorka, przy kreacji bohaterów i świata, porusza m. in. temat małżeństwa z pobudek nie-sercowych, sprawnie operując argumentami za, jak i przeciw takiemu przedsięwzięciu. Hanna Fronczak skłania także do refleksji nad dobrobytem z tytułu urodzenia, nad wartością życia ludzkiego, zależną jedynie od przodków człowieka. Tematu "kłamstwa w dobrej sprawie" tez nie pozostawia bez opinii.
Dużym plusem opowiadań są silne charaktery postaci. Każdy z nich prezentuje inne realia, a jednocześnie wszystkie odzwierciedlają nasz, współczesny, świat rzeczywisty. Pod wypowiedziami bohaterów, Fronczak ukryła nie tylko odpowiedzi na nurtujące ludzkość pytania, ale także przedstawiła wielość filozofii życia i świata, oraz mnogość różnic światopoglądowych.
Należy zwrócić uwagę również na to, że lekkość i prostota języka, którym operuje pisarka, nie traci na wyrazistości i dynamice obrazów, ukazanych w "Podróży do tyłu".
Od strony czysto technicznej na pochwałę zasługuje zadowalający rozmiar czcionki i podział na rozdziały, a wszystko na przyjemnie pachnącym, papierze kredowym. Czymże byłaby książka bez okładki? Cóż, zapewne dalej książką, ale jakby obdartą z charakteru i zupełnie nagą. Jej ubrania podjął się Paweł Zuręba. Sama ilustracja ma niewiele wspólnego z treścią powieści, jednak z powierzonego zadania wywiązała się wzorowo, bo potrafi przyciągnąć wzrok czytelnika, a ciepłe kolory tylko zachęcają, by wsiąknąć na dłużej.
Do lektury zapraszam odbiorców szukających lekkiego powiewu świeżości w dusznym, ostatnimi czasy, dziale fantastyki.