365 dni recenzja

Na wstępie zaznaczę, że książka ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Wiadomo, że fabuła w większości opiera się na fikcji literackiej, to nie podlega dyskusji. Zanim sięgnęłam po tę książkę słyszałam wiele na jej temat, była bardzo dobrze rozreklamowana i wypromowana jednak jakoś nie skusiła mnie do przeczytania jej, aż do momentu kiedy poleciła mi ją koleżanka z bliskiego grona. Właściwie wtedy zaczęła się moja przygoda z intensywnym czytaniem różnych książek.

Młoda Polka imieniem Laura wyjeżdża ze swoim chłopakiem Martinem i dwójką przyjaciół na Sycylię aby ratować swój umierający związek w którym brak namiętności i seksu. Laura zostaje porwana przez niebezpiecznego Massimo, szefa sycylijskiej mafii. Główny bohater daje jej 365 dni na pokochanie go, pokazując przy tym zdjęcia jej rodziny i sugerując żeby lepiej nie próbowała uciekać. Nie było by w tym nic nadzwyczaj dziwnego gdyby nie fakt, iż Massimo po postrzale i długiej rehabilitacji widział Laurę w snach jako swojego anioła, po tym incydencie zaczął jej szukać z nadzieją, że kiedyś ją znajdzie. Laura szybko ulega przystojnemu bossowi i zakochuje się w nim. Czy tutaj aby nie przejawia się miłość do swojego oprawcy jako syndrom sztokholmski ?

Przedstawiona zostaje także przyjaźń pomiędzy dwoma kobietami. I tu autorka sugeruje nam, że wykreowana postać Olo to dosłownie skóra ściągnięta z jej życiowej przyjaciółki. No cóż w książce Olo żyje nie oszukujmy się ze sponsoringu. Ale nie wiadomo ile w tym fikcji literackiej, a ile prawdy. Jest to trochę kontrowersyjne aczkolwiek nie jedna z nas chciałaby mieć taką oddaną przyjaciółkę która za nami wskoczyłaby w ogień. Pomijając kwestię jej zachowania.

Książka ocieka scenami erotycznymi, zresztą według mnie bardzo dobrze pokazanymi. To w końcu erotyk. Jest jak dla mnie napisana fajnym i zrozumiałym językiem, dobrze i szybko się ją czyta. Mnie się bardzo podobała, taka odskocznie i coś innego. Nie rozumiem tylko dlaczego ta książka tworzy tak dużo kontrowersji skoro jest naprawdę wiele książek o bardzo zbliżonej tematyce, a nawet jeszcze mocniejszej. Ale oczywiście to kwestia gustu, a o gustach się nie dyskutuje ;)