Mam wrażenie, że czasami życie niesie ze sobą tak wiele nieprzewidywalnych i trudnych wydarzeń, że po prostu ciężko poradzić sobie z nimi. Gdy skupiamy się na ciężkim emocjonalnie dla nas jednym zdarzeniu, dzieje się znowu coś i znowu coś i już nie można odnaleźć w sobie sił, które pozwolą iść dalej. Lecz przecież jakoś trzeba to zrobić. Mimo braku nadziei, mimo przytłaczającego mroku krok po kroku idzie się dalej przez życie. Tylko czy ta droga ma sens? Czy idzie się ku dobremu, czy może ku czemuś jeszcze straszniejszemu?
Eli Carter – bibliotekarz z Arkham, wydający się spokojnym mężczyzną, który żyje w swoim świecie wyobraźni i książek. Tymczasem to właśnie on zauważa pojawiające się coraz częściej różne kulty. U niego w Arkham sławę zdobył Ezoteryczny Zakon Dagona. Eli może obserwować jego działanie przez przyjaźń ze swoją sąsiadką Julią. Co zwiastuje ten kult? Czy istnieją sensowne podstawy, by uznać, że jego istnienie jest właśnie uzasadnione? Czy tak naprawdę to tylko jedna wielka manipulacja ludźmi? I co stanie się z czasem z Elim? Pozostanie na zawsze w Arkham, czy sytuacja go zmusi do podróży? Wiele pytań i na każde z nich wiele odpowiedzi. Kto decyduje?
Byłam bardzo podekscytowana, że będę miała przyjemność zapoznać się z "Widmem nad Arkham". Dotychczas nigdy nie miałam styczności z tego rodzaju książką i opowieścią. A to – jakże skromnie powiem – w mojej historii czytelniczej już prawie się nie zdarza. Byłam otwarta na wiele gatunków i większość z nich co najmniej na podstawie kilku książek sprawdziłam. Ale oczywiście nie wszystkie... Lecz teraz przyszedł czas nie na nowy gatunek, ale na nową formę opowieści! Jak mi przypadła do gustu?
Przyznam się całkowicie dobrowolnie, że nie miałam pojęcia, czym jest gra paragrafowa, a tym bardziej co to oznacza w formie książki. Owszem, słyszałam, że istnieją, ale nigdy sama nie zdecydowałam się zapoznać z taką opowieścią. Dlatego gdy tylko zapoznałam się z instrukcją i zaczęłam czytać, poczułam się zafascynowana i wprost oczarowana. To książka, gdzie to ja decyduję. Nikt inny, tylko ja. I ja ponoszę też konsekwencję swoich działań. Czy to nie brzmi jak prawdziwe życie w świecie poza granicami? Czy to nie brzmi pięknie? Dla mnie stanowczo tak! Tym bardziej że możliwość wielokrotnego czytania tej książki na najróżniejsze sposoby jest czymś niesamowitym i nadającym nowy wymiar istnieniu książki. Zastanówcie się, ile to razy przeczytaliście jakąś powieść i pragnęliście przeczytać ją jeszcze raz, ale tak bez wiedzy, co się stało... Ponownie ta sama przyjemność. "Widmo nad Arkham" właśnie na to pozwala.
Styl, którym się posługuje autor, jest wprost magiczny. Pod każdym względem dopracowany, co widać podczas czytania. Każde zdanie jest idealne, ale nieirytujące. Po prostu jest na swoim miejscu. Dzięki temu powieść intensywnie oddziaływuje na wyobraźnię i pozwala czytelnikowi stworzyć wokół siebie świat wcale nie mniej realny od tego, w którym obecnie się znajdujemy. Ma w sobie pierwiastek hipnozy, który pozwala nam być tym, kim chcemy i działać tak, jak chcemy. Poza tym charakterystyczność językowa bez wątpienia wyróżnia Beniamina Muszyńskiego, co jest jeszcze kolejnym aspektem, który tak bardzo cenię.
"Widmo nad Arkham" inspiruje się twórczością Lovecrafta. O tym niestety nie mogę za dużo od siebie powiedzieć, gdyż nie czytałam żadnej powieści czy opowiadania tego słynnego pisarz. Nie wiem, jak bardzo można odnaleźć jego podobno unikatowy klimat i nawiązania do jego historii. Niemniej myślę, że dla fanów Lovecrafta jest to tylko kolejny element, który zachęca do sięgnięcia po lekturę. Natomiast odnosząc się już bezpośrednio do fabuły, to muszę przyznać, że była niesamowicie wciągająca. Nie poznałam jeszcze wszystkich możliwych ścieżek, ale na podstawie swoich wyborów muszę powiedzieć, że czyta się momentalnie. Fabuła sama w sobie również przede wszystkim bazuje na wyobraźni. Pobudza ją, delikatnie kieruje, by ostatecznie pozwolić przejąć kontrolę. I najważniejsze – wśród potęgi wyobraźni i abstrakcji widoczna jest niezachwiana logika. Nie mam najmniejszego pojęcia, jak pisarz osiągnął ten złoty środek, ale jest to niesamowicie logiczna i zarazem dająca wyjątkowe możliwości dla wyobraźni opowieść.
Z bohaterami bardzo łatwo się utożsamić, a wynika to z oczywistości, że tak naprawdę to my jesteśmy głównym bohaterem, a co za tym idzie pozostałe postacie są o wiele bardziej rzeczywiste. Jako czytelnik wcielamy się w rolę Eliego i pozwalamy się poprowadzić w odpowiednim kierunku, mając dużą dowolność w tym, kim stanie się Eli i jakie jego cechy osobowości wyjdą na prowadzenie. My go kreujemy i my odbieramy innych jego oczami.
Na parę słów zasługuje również samo wydanie "Widma nad Arkham". Gdy przyszło w paczce, doznałam szoku, jakie to jest przepiękne wydanie. Dwie wielkie księgi z twardymi, płóciennymi oprawami. Jest to typowo w punkt mojego estetycznego gustu. A to nie koniec przyjemności, gdyż w środku znajdują się przecudowne ilustracje. Są to małe dzieła sztuki. Czuć od nich mrok, który mami, a następnie wabi czytelnika. Dzięki nim nagle nasza własna rzeczywistość zamyka się, a droga prowadzi wyłącznie do fabuły. Nie ma nic więcej, tylko my i ta opowieść. Pod względem już bardziej praktycznym w książce znajdują się równie piękne kartki do notowania i zapisywania swoich postępów, co jest bardzo przydatne i przemyślane.
Lektura "Widma nad Arkham" była dla mnie całkowicie nowym doświadczeniem. Niezmiernie się cieszę, że zdecydowałam się dać szansę nowej dla mnie formie i ponieść historii o niebanalnym ciągu przyczynowo-skutkowym, gdzie wyobraźnia otwiera drzwi do świata tak odmiennego, a zarazem podobnego do naszego.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl