Pierwszy tom składa się z czterech 'ksiąg', poświęconych kolejnym osobom z rodu:
Stazji, Kristine, Kostii i Kitty. Zaczyna się przed rewolucją październikową, a kończy ten tom w czasie odwilży po śmierci Stalina.
Książka jest niesamowita, fascynująca, wciągająca i bardzo ciekawa.
Formalnie nie można powiedzieć, że jest nowatorska, bo nie jest. To saga rodzinna. Ciekawy jest narrator. Już na początku opowieści dowiadujemy się, że to taka opowieść w opowieści, że narratorką jest Nica Jaszi, która opowiada (w myślach, w wyobraźni, bo fizycznie dziewczyna uciekła) Brilce, swojej siostrzenicy historię rodziny, którą opowiedziała jej prababka Stazja. W toku narracji często przekonujemy się, że narratorka ma sporą wiedzę historyczną, która to wiedza była ukrywana przed ludźmi w czasach, których dotyczyła opowieść. Jednakże narrator nie zastępuje bohaterów, ale pozostawia ich charakterystykę wydarzeniom i im samym.
Wielką nowością i odkrywczością tej powieści jest punkt widzenia. Historia rewolucji, wprowadzania komunizmu, wojny, represji stalinowskich i wreszcie odwilży ukazana została tak, jak to u nas rzadko jest pokazywane, bo z punktu widzenia Gruzinów i Gruzinek, ale bogatych, oświeconych i żyjących kulturą europejską. Potem mamy rodzinę, którą historia wikła w wydarzenia straszne i przerastające ich, która musi albo zaakceptować tę rzeczywistość albo postawić się i poddać się represjom, zostać zmiażdżonym przez reżim. W toku opowieści widać, że każdy z członków rodziny w przeciągu różnych lat inaczej reaguje na te zmiany historyczne, na to jak ich cały świat wywraca wszystko diametralnie i totalnie. Mamy więc wyparcie, mamy zaangażowanie, mamy izolowanie się, mamy zgnębienie, mamy poddanie się silniejszym i mamy zmiażdżenie życia przez reżim. Ale reżim ma tutaj zawsze konkretnych sprawców. Ci sprawcy sami są często wykonawcami woli silniejszego, ale to są konkretni ludzie, z konkretnymi wadami.
Trzeba przeczytać tę wspaniałą książkę, żeby poznać tych ludzi, całą plejadę postaci, którzy żyli i chcieli kochać oraz być kochani. Wojny, gułag, tortury, emigracja, NKWD co rusz niszczą im plany. Kolejne postacie wychodzą jak wraki ludzi, niezdolne do emocji, do zapomnienia o traumach, a często zamknięte w wewnętrznym świecie. Bardzo często ten wewnętrzny świat to wspomnienie o niespełnionej miłości, to niezrealizowane plany o wspólnym życiu. Tak jak plany kariery pisarskiej albo baletowej, albo plany wyjazdu do Wiednia. Posplatana pajęczyna wydarzeń i postaci w książce pokazuje, iż totalitaryzm nie był jedynie domeną krajów objętych totalitaryzmem Stalina. W Londynie jedna z bohaterek styka się bowiem z kobietą, która urodziła się w Wiedniu w rodzinie inteligenckiej o korzeniach żydowskich. Tamci przeżyli grozę obozów. Wątek ten pokazuje, iż takie przeżycia niszczą ludzi nieodwracalnie.
Trzecią ważną sprawą w książce są kobiety. Poza Kostią, pierwszy tom w zasadzie skupia się na kobietach, bo to kobiety dominują w tej rodzinie. Z pokolenia na pokolenia ciągle zostają same z dziećmi. Nawet ta magiczna czekolada, przewijająca się w książce jak leitmofiv,to w zasadzie coś bardzo kobiecego. Tutaj początkowo czekolada jest wyrobem, który zapewnia rodzinie fabrykanta czekolady dostatek, a gruzińskiemu miasteczku, w którym mieszkają, szczyptę Europy na Kaukazie. Potem, po rewolucji pozostaje tylko przepis na zaczarowaną czekoladę o niesamowitym smaku, dającą ekstatyczne szczęście. Szczęście to jest niczym narkotyk, ale w rezultacie sprowadza nieszczęście na pijącego. W sumie można się zastanawiać, czy to nieszczęście to wina magicznego napoju czy po prostu nieludzkiego systemu.
Wracając do kobiecości w książce, to jest ona nią cała przesiąknięta. Historia w tej epickiej opowieści to dzieje złamanego szczęścia, odebranych miłości, niemożności realizacji się jako matka i tak ciągle i w kółko. Dla mnie jako czytelniczki było to bardzo ciekawe i sprawiało, że książkę czytałam bez nudy, w zasadzie jednym tchem i na wysokich rejestrach emocjonalnych.