Podręczniki historii z reguły zaczynają się od świadectwo opartych już głównie na piśmie, któremu udało się dotrwać do naszych czasów. Okres wcześniejszy, to z reguły opowieść paleoantropologiczna operująca w mrokach setek tysięcy lat, a sam holocen przestaje być interesujący. Z jednej strony dominuje więc narracja biologiczna, z drugiej hermeneutyka historyczna. Pozostała 'dziura czasowa', czyli neolit, to taka trochę ziemia niczyja, która albo zdawkowo kończy opowieść, albo upchana jest we wstępie. Chociażby z tego powodu książka Jamesa C. Scotta "Jak udomowiono człowieka. U początków historii pierwszych państw" zasługuje na uwagę. Autor, choć zawodowo nie prowadził badań które przywołuje, to skrupulatnie odtwarza najnowsze ustalenia archeologów, geologów, antropologów, którzy poszukują prawdziwej wersji zdarzeń prowadzących do zinstytucjonalizowanych kultur opartych na miastach i państwach. Główna teza pracy, która według mnie trochę rozmyła się w dalszym wywodzie antropologa, to odrzucenie starego przekonania większości, że osiadły tryb życia wiązał się od razu z udomowieniem roślin i zwierząt (jeśli wręcz nie wynikał bezpośrednio z domestykacji). W moim odczytaniu argumentów, ta teza nie przeszła dobrze procesu dowodowego, choć poznane przy okazji fakty o zamierzchłych czasach cywilizacji oceniam bardzo dobrze. Wstęp i pierwszy rozdział są tu raczej niejednoznaczne i momentami ciężko się je czytało (w dalszych rozdziałach jest zdecydowanie lepiej). Ostatecznie nie wiem, jakiej kolejności zdarzeń (osiadłe życie-uprawa roli-udomiowienie zwierząt) autor broni (warto porównać chociażby stwierdzenia na stronach 11-12 i 26-28).
Budowane w książce wnioski są konsekwencją głównie badań przeprowadzonych w Mezopotamii w ostatnich dziesięcioleciach, choć inne kultury starożytne (chińska, egipska, grecka, mezoamerykańska i rzymska) pojawiają się również. Kluczowy okres poddany analizie, to przedział 9000-4000 lat temu. Scott śledząc sedentyzm (*) opowiada w istocie o przyczynach budowania skupisk ludzkich, czynnikach niszczących, spowalniających czy odwracających ten proces oraz o współwystępujących zjawiskach o naturze geologicznej, ekologicznej, klimatycznej i epidemiologicznej. Z tej wielowymiarowej, wieloczynnikowej układanki wyłania się obraz pełen wyjątków i niuansów. Nie jest prawdą, że proces cywilizacji od wieków ciemnych do państwa (i co za tym idzie - od łowców-zbieraczy do rolników) był jednokierunkowy, jednoznaczny, nieuchronny i trwały. Scott bardzo ciekawie przywołuje okoliczności zarówno wzmacniające struktury miejsko/państwowe, jak i osłabiające. Analizuje dietę człowieka sprzed tysiącleci, możliwości wysiewu zbóż (pogoda, jakość gleby, okres wegetacji,...), wady i zalety koczownictwa, przepływ niewolników, presję demograficzną, rozwarstwienie społeczne w wyniku podziału pracy i wiele innych mniej oczywistych czynników zmienności cywilizacyjnej.
Proces 'falowania' między sedentyzmem a brakiem osiedli może budować niepoprawną narrację naukową (bo brak dowodów nie jest dowodem braku) i zawężać perspektywę do obszarów i ludów, gdzie ślady cywilizacyjne mamy udokumentowane. Scott bardzo sugestywne stwierdza (str. 94):
"(...) większość dyskusji na temat udomowienia roślin i stałego osadnictwa a priori zakłada, że wczesne ludy nie mogły się wręcz doczekać, aby osiedlić się wreszcie w jednym miejscu. Tego typu przypuszczenie jest niczym nieuzasadnioną projekcją wsteczną typowych dyskursów państw rolniczych, które piętnowały ludy wędrowne jako prymitywne."
Ludziom zagrażało zbyt wiele rzeczy z bliższego i dalszego otoczenia, by zakładać, że wartościowe procesy działy się wyłącznie w kilku rejonach świata, gdzie ukształtowanie terenu z kluczową doliną rzeczną i nanoszonym przez nią materiałem potrzebnym do rozwoju rolnictwa to całość naszego dziedzictwa i jedyne źródło doświadczenia społeczno-przyrodniczego człowieka.
W świetle opisanych zjawisk, okresowe upadki cywilizacji, migracje ludów, zapaści demograficzne czy nagły odwrót od dotychczasowej struktury społecznej stają się 'normalnością', a setki lat stabilności wybrykiem. Scott, operując na prehistorii, wyznaje zasadę, że deprecjonowana zbyt często zmienność przyrodnicza musi dopełnić 'zwykły' dyskurs historyków. Czasem pojawienie się bakterii w gęsto zaludnionym obszarze, nagłe roztopienie chłodnych zasobów wody związanych wcześniej w lód czy krytyczne zasolenie gruntu, znaczyły więcej niż największa bitwa lub decyzja polityczna monarchy. Warto pamiętać słowa autora, gdy sięgamy po 'klasyczne podręczniki' z jednowymiarowych i nieuchronnym odczytaniem dziejów (str. 327):
"Ludy państwowe i niepaństwowe, rolnicy i zbieracze, 'barbarzyńcy' i 'cywilizowani' są bliźniakami, zarówno w świecie realnym, jak i semiotycznym. Każdy z elementów pary niejako wyczarowuje swojego partnera. "
"Jak udomowiono człowieka" to dająca do myślenia praca osadzona na styku paleologii i historii człowieka. Język autora z każdą stroną staje się ciekawszy (szczególnie przy wspomnianym słabym początku). Książkę oceniam jako 'odnaukowioną' pracę popularną z walorami monografii, co uważam za atut. Stanowi ona bardzo dobre uzupełnienie tematyczne dociekań Diamonda, Wranghama i Harariego (te nazwiska znam i ich prace są dostępne po polsku, choć oczywiście w przedmiotowej pracy kwerenda źródłowa jest wielokrotnie większa). No i z rozczuleniem przyjąłem stwierdzenie, że "chęć uniknięcia siły tarcia miała niewątpliwie duże znaczenie dla powstania państwa" (po detale odsyłam do książki). Jeśli więc szukacie opowieści o początkach ziemskich cywilizacji z uwzględnieniem zmiennych warunków środowiskowych i badań z XXI wieku, to książka dla was. Dla współczesnego człowieka struktury sformalizowanego państw to oczywistość. Podobno człowiek musiał do tego stanu struktur społecznych 'dorosnąć'. Zaś Scott pokazuje, że to 'dorosnąć' nie jest takie oczywiste i nieuchronne.
DOBRE Z PLUSEM - 7.5/10
============
* Sedentyzmu (ang. 'sedentism') nie znalazłem w polskich słownikach (w angielskim to też chyba nowość). Być może właśnie się przyjmuje to słowo jako angielska kalka. Semantycznie ma to być więc 'antropocentryczna' odpowiedz na sedymentację, czyli proces tworzenia ludzkich skupisk (osiadłości).