Miasteczko Rosewood wydaje się być wspaniałym i spokojnym miejscem, gdzie idealne życie prowadzą piękni i bogaci. To jednak tylko pozory. Śmierć Alison, a przede wszystkim ostatnie wydarzenia pokazały jak bardzo można się pomylić, zwłaszcza w stosunku do innych osób.
Aria, Emily, Hanna i Spencer borykają się z problemami, które nieustannie pojawiają się na ich drodze. Nic jednak nie jest w stanie zniwelować wyrzutów sumienia wywołanych przez wypadek, który miał miejsce w czasie pamiętnych wakacji na Jamajce. Ciągły strach przed wyjściem prawdy na jaw oraz możliwymi konsekwencjami tego uczynku spędza dziewczynom sen z powiek. Na dodatek to paraliżujące uczucie potęgują kolejne groźby wysyłane przez tajemniczą postać, podpisującą się jako „A.”. Wydaje się, że zna ona ich najskrytsze sekrety i wykorzysta każdą możliwą okazję, aby tę czwórkę jeszcze bardziej pogrążyć.
Sara Shepard stworzyła serię, która podbiła serca dziesiątek tysięcy nastolatek na całym świecie. Jej popularność wynika przede wszystkim z tego, że czytelnik ma możliwość śledzenia losów rozpieszczonych i nierozsądnych dziewczyn, z którymi los często nie obchodzi się delikatnie. Skrywane przez nie sekrety oraz otrzymywane wiadomości działają na wyobraźnię czytelnika, który ma możliwość spekulować na temat tożsamości osoby, podającej się jako „A.”. Ten wątek sprawia, że „Pretty Little Liars” jest rewelacyjną serią kryminalną dla młodzieży, daje bowiem odbiorcy możliwość prowadzenia własnego śledztwa i analizy zachowania poszczególnych bohaterów.
Sara Shepard w dalszym ciągu potrafi zaskoczyć czytelnika, wzbogacając fabułę nowymi elementami i ciekawymi wydarzeniami. Podobnie jak w poprzednim tomie, największą frajdę sprawiało mi śledzenie losów Arii, której związek z Noelem sto pod znakiem zapytania. Postać Klaudii oraz byłego kochanka a zarazem nauczyciela jednej z Kłamczuch niesamowicie urozmaica ten wątek, a jego rozwinięcie jest doskonałym dowodem na to, że pisarka w dalszym ciągu potrafi zaskakiwać.
Dziesiąty tom zatytułowany „Bezlitosne” nie różni się pod względem wykonania od poprzednich części. Projekt graficzny w dalszym ciągu jest zachowany w tej samej kompozycji, tak samo jak język wykorzystany przez autorkę – jest on prosty, lekki i bardzo młodzieżowy. Dzięki temu losy czterech Kłamczuch poznaje się w zadziwiająco szybkim tempie. Pisarka genialnie posługuje się piórem stopniowo zwiększając napięcie, a co za tym idzie – ciekawość odbiorcy, który nie może doczekać się poznania zakończenia. Widać, że w tej części nastąpiła jakaś zmiana w zachowaniu bohaterek. Pomijając fakt, że wyrzuty sumienia negatywnie wpływają na odbiór przez nich rzeczywistości, to nasze bohaterki w końcu postanowiły wziąć sprawę w swoje ręce. Nie czekają, aż „A.” się ujawni, próbują działać, chociaż jak na razie nie przynosi to zadowalających rezultatów.
Tworzenie tak bogatej w tomy serii jest bardzo ryzykowne, jednak - jak na razie - Sarze Shepard wychodzi to doskonale. Pomimo wolnej akcji, która przyśpiesza dopiero pod koniec, czytelnik z zainteresowaniem i niekryjącym entuzjazmem podchodzi do lektury „Bezlitosnych”. Autorka z premedytacją bawi się nim, zmuszając do sięgnięcia po kolejne tomy przez tworzenie takiego, a nie innego zakończenia. Dziesiąty tom serii „Pretty Little Liars” mogę więc polecić z czystym sumieniem wszystkim fanom Kłamczuch. Nawet ta część nie straciła nic ze swojej początkowej świeżości, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że zrobiło się jeszcze ciekawiej. Dlatego wszyscy ci, którzy przeciągają lekturę kolejnych tomów, obawiając się przeżycia zawodu, mogą odetchnąć z ulgą i ze spokojem kontynuować czytanie.