"Płatki na wietrze" to kontynuacja bardzo znanej książki "Kwiaty na poddaszu", opisującej losy rodziny Dollangangerów. Kontynuacja to zawsze duże wyzwanie, niełatwo jest dorównać czy nawet przebić sukces pierwszej części. Już niejeden autor, zachęcony zainteresowaniem czytelników napisał ciąg dalszy, który calkowicie ich rozczarował. Jak było w tym przypadku?
Książka zaczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym skończyła się pierwsza. Trójka rodzeństwa ucieka z niewoli. Pieniądze, które regularnie podkradali, ledwie wystarczają na bilety, które mają być dla nich przepustką do wolności. Mają tylko jedną szansę, wszystko musi się udać. Niestety w trakcie podróży najmłodsza z rodzeństwa zaczyna dziwnie się zachowywać. Wszystko wskazuje na to, że pilnie potrzebuje pomocy medycznej. Na ratunek przychodzi im pewna niema kobieta, która wymusza na kierowcy zmianę trasy. Okazuje się, że zajmuje się ona domem pewnego doktora. Ten nie tylko udziela dziewczynce pomocy, ale również oferuje całej trójce dach nad głową. Przed rodzeństwem otwierają się zupełnie nowe możliwości. Cathy i Chris mają szansę zawalczyć o swoje marzenia. Carrie, mimo wszelkich starań bliskich jej osób, dotkliwie odczuwa swoją inność. Niezdrowe warunki, w jakich się wychowywała, wpłynęły na jej nietypowy wygląd, a dzieci potrafią być bardzo okrutne... Jakby tego było mało, Cathy nadal nie potrafi odciąć się od przeszłości. Pragnienie zemsty powoli w niej dojrzewa i sprawia, że chwilami jest bliska obłędu. Chris co prawda stara się zapomnieć o wyrządzonej mu krzywdzie, jednak nie potrafi odciąć się od tego, co połączyło go z Cathy. I choć cała trójka jest teraz wolna i świat stoi przed nią otworem, to co przeżyli w zamkniętym pokoju sprawia, że nie potrafią żyć normalnie...
Trzeba przyznać, że autorka miała bardzom ciekawy pomysł na ukazanie życia trójki młodych ludzi, którzy wychowali się w bardzo specyficznych warunkach. Zmaniy, jakie nastąpiły w przeciągu trzech ostatnich lat, znalazły odbicie zarówno w wyglądzie fizycznym jak i w psychice dzieci. Chris, choć realizuje swoje marzenie, nie potrafi nawiązać zdrowego związku z płcią przeciwną. Jego ideałem pozostaje własna siostra i choć wie, że nie jest to zdrowa relacja, za wszelką cenę pragnie ją kontynuować. Cathy również nie do końca radzi sobie z płcią przeciwną, choć jej problemy są nieco inne. Z jednej strony jest coraz bardziej świadoma własnej atrakcyjności i sposobu, w jaki potrafi oddziaływać na płeć przeciwną. Z drugiej nie potrafi nawiązać normalnej relacji. Jej związki nie opierają się na zafascynowaniu czy miłości. To raczej kolejne etapy w jej drodze do celu. Etapy w których brakuje miłości, bo serce dziewczyny pala nienawiścią. Wreszcie najmlodsza Carrie, którą los pokarał najbardziej dotkliwie. Brak świeżego powietrza, słońca i ruchu sprawił, że dziewczynka jest nadzwyczaj wątła. To sprawia, że w otoczeniu równolatków postrzegana jest jako odmieniec. Tak bardzo potrzebuje zwykłych, szkolnych znajomości a wszystko, z czym się spotyka to drwina i okrucieństwo. Dziewczynka dobrze pamięta słowa, jakimi regularnie karmiła ją babcia, a zachowanie otoczenia wzmaga w niej przekonanie, że mówiła prawdę.
"Płatki na wietrze" to książka, w której nie zabrakło ciekawych wątków, choć nie porusza już tak bardzo, jak jej poprzedniczka. Paradoksalnie można odnieść wrażenie, że dzieje się w niej zdecydowanie mniej niż w pierwszej części, która rozgrywała się na bardzo ograniczonej przestrzeni. Być może dzieje się tak za sprawą wielu dość długich wywodów samej Cathy. Dziewczynka, później kobieta, przechodzi ciekawą metamorfozę, jednak momentami męczy liczba i powtarzalność pewnych rozważań. Jej obsesja na temat matki momentami bywa nużąca. Cathy nie jest już tą samą dziewczynką, jaką była w pierwszej części książki. Momentami niebezpiecznie zaczyna przypominać własną matkę, przejmując jej rolę negatywnej bohaterki. Szkoda, że tak mało dowiadujemy się o życiu jej brata Chrisa. Jeżeli nawet pojawia się w życiu Cathy, to tylko po to, by wrócić do zdarzeń z przeszłości. Szkoda, że autorka nie pokusiła się by pokazać nam nieco więcej z jego procesu przystosowywania się do nowej rzeczywistości i prób sięgnięcia po marzenie pielęgnowane od dzieciństwa. Chyba najbardziej przemawia tutaj postać Carrie. Nawet jeśli oglądamy ją przez pryzmat Cathy, trudno nie przejąć się jej losem, który nijak nie poprawił się po odzyskaniu wolności.
Książkę nadal czyta się z dużym zainteresowaniem, choć nie są to już emocje, jakie towarzyszyły "Kwiatom na poddaszu". Odniosłam też wrażenie, że autorka na dobre pozbawiła czytelnika nadziei, że w życiu rodzeństwa może jeszcze zdarzyć się coś naprawdę dobrego. Co prawda każde z nich przeżywa mniejsze lub większe sukcesy, jednak czytelnika nie opuszcza ogólna atmosfera przygnębienia i przekonanie, że nie warto się cieszyć drobnostkami, skoro za moment na pewno znowu zdarzy się coś złego. Prawdę mówiąc trudno jest mi wyobrazić sobie trzecią część tej serii. Wydaje się, że wszystko warte opowiedzenia zostało już opowiedziane. Myślę jednak, że osoby, które poruszyły "Kwiaty na poddaszu" moga spokojnie przeczytać "Płatki na wietrze", choćby po to, by zaspokoić swoją ciekawość i przekonać się, jak potoczyły się losy trójki rodzeństwa. Jeżeli jednak pierwsza część nie do końca Was przekonała, kolejną można sobie odpuścić, bo choć na swój sposób nadal ciekawa, nie do końca spełniła oczekiwania stawiane kontynuacji.