W ostatnich latach w Niemczech bardzo łatwo zaobserwować modę na powieści historyczne. Czytelnicy ze szczególnym zainteresowaniem sięgają po książki, których fabuła rozgrywa się na niemieckich ziemiach. W ten sposób łączą przyjemność czytania z pasjonującą lekcją lokalnej historii. Nic więc dziwnego, że przykładowo książki Sabine Ebert cieszą się ogromną popularnością i szybko trafiają na czołówki list bestsellerów. Podobnie rzecz ma się z książkami Olivera Pötzsch. Na pierwszy rzut oka jego powieści niczym nie różnią się od wielu innych pozycji, jakie bez trudu znajdziemy na księgarnianych półkach. Co więc sprawiło, że to właśnie on zdołał przykuć szczególną uwagę czytelników, a jego książki tłumaczone są również na inne języki? Pötzsch zawdzięcza to nie tylko swojemu talentowi ale również ... własnym korzeniom. Korzystając z bogatej dokumentacji historycznej odkrył on, że jego przodkowie przez kilka wieków należeli do najsłynniejszej dynastii katów w Bawarii. Tą wiedzę postanowił wykorzystać w swojej twórczości. W ten właśnie sposób zrodził się pomysł na „Córkę kata”, która z czasem stała się początkiem sagi, w której skład wchodzą obecnie cztery książki. Jednym z jej bohaterów jest Jakub Kuisl, przodek Pötzscha, XVII-wieczny kat urzędujący w niemieckim miasteczku Schongau. Właśnie w tym miejscu rozgrywa się akcja powieści.
W niewielkim miasteczku dochodzi do serii wstrząsających morderstw na dzieciach. Każde z nich zostaje brutalnie okaleczone a na ciele widoczne są tajemnicze tatuaże. Mieszkańcy nie mają najmniejszych wątpliwości – w sprawie musiał maczać palce sam Szatan. Rozpoczynają się gorączkowe poszukiwania osoby, która mogłaby mu służyć. Podejrzenia bardzo szybko spadają na akuszerkę, Martę Stechlin, w której towarzystwie często widziano zamordowane dzieci. Ludzie, którzy chętnie szukali jej pomocy w przypadku chorób, nagle utwierdzają się w przekonaniu, że kobieta musiała już od dawna trudnić się czarną magią. Tylko szybka interwencja chroni ją przed samosądem. Marta trafia do więzienia, gdzie ma oczekiwać na uczciwy proces. Podczas gdy większość mieszkańców miasteczka domaga się jej krwi, Jakub Kusil, kat, który ma za zadanie wymusić na niej przyznanie się do winy, jest głęboko przekonany, że kobieta padła ofiarą gorączkowego polowania na czarownice. Wraz ze swoją córką i młodym, postępowym medykiem próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczych morderstw i oczyścić Martę z zarzutów. Czy owa trójka zdoła ocalić życie akuszerki?
Powieść urzeka już od pierwszych stron i dzieje się tak nie tylko za sprawą intrygującej zagadki. Pötzsch w niezwykle plastyczny, ale i wiarygodny sposób maluje przed nami obraz niewielkiego, zacofanego miasta, doświadczonego okrucieństwami wojny trzydziestoletniej. Społeczeństwo żyje w nieustannym strachu i bardzo łatwo ulega wszelkim manipulacjom. To okres w którym praktycznie każdy może zostać oskarżony o uprawianie czarnej magii. Wystarczy mała, sąsiedzka sprzeczka, drobna sugestia, a machina polowania na czarownice zaczyna pracować na pełnych obrotach. Osobiste zainteresowania pisarza owocują licznymi i szczegółowymi opisami pracy kata, co niewątpliwie stanowi dodatkowy atut powieści. Kolejny plus to wielość i różnorodność bohaterów książki. Pötzsch poświęcił wiele czasu na zbudowanie ciekawych charakterystyk postaci. Ponieważ życie części z nich jest udokumentowane historycznie (Jakub Kusil, jego żona Anna Maria, dzieci: Magdalena, Georg, Barbara), całość wypada niezwykle wiarygodnie. Umiejętność dozowania napięcia sprawia, że czytelnik tylko z trudem będzie w stanie oderwać się od książki.
Trudno mi doszukać się jakichlowiek znaczących wad powieści. W moim przekonaniu doskonale reprezentuje ona swój gatunek. Zarówno pomysł na fabułę, jak i samo wykonanie nie pozostawiają większych zastrzeżeń. Jedyne, na co mogę narzekać to fakt, że do tej pory na polskim rynku nie pokazały się kolejne części tej jakże ciekawej sagi. Póki co musimy zadowolić się wersją niemiecką, lub angielskim tłumaczeniem, mam jednak nadzieję, że i polski czytelnik doczeka się swojej wersji. Póki co gorąco zachęcam do lektury „Córki kata”, warto!