Szczerze mówiąc, sięgając po tę książkę miałam mieszane uczucia. Z jednej strony spotkałam się z krytyką tej książki, a z drugiej zachwycała się nią moja koleżanka. Zaintrygowana rozgłosem jaki zdobyła wśród czytelników i tak różnorodnymi opiniami na jej temat, postanowiłam, że ocenię ją sama – według swojego gustu.
,,Siedemnastoletnia Paula flirtuje na czacie ze starszym o pięć lat dziennikarzem muzycznym, Angelem. Nadchodzi chwila spotkania w realu.
Angel haniebnie spóźnia się na pierwszą randkę. Czekając na niego w kawiarni, dziewczyna poznaje przystojnego Alexa, który czyta przypadkiem tę samą książkę, co ona...
Sercu Pauli potrzebny jest GPS!''
Fabuła nie powala swą oryginalnością. Jest to książka młodzieżowa z banalną i dość schematyczną treścią. Czyta się ją jednak bardzo przyjemnie i z czasem potrafi czytelnika wciągnąć. Co ja mówię. Z czasem? W sumie wciągnęła mnie od pierwszych stron. Jest dobrą odskocznią od trudnych książek psychologicznych, czy od kryminałów, w których trup ściele się gęsto.
Lekki i łatwy w odbiorze język sprawia, że nie zauważamy objętości książki. Odrywamy się od naszego nudnego, trudnego i beznadziejnego, życia i przenosimy się w idylliczny – czasem zbyt przesłodzony - świat przepięknej Pauli, która może mieć każdego chłopaka na wyciągnięcie ręki i która w ogóle żyje jak księżniczka, której natura również nie poskąpiła urody.
A skoro już jesteśmy przy bohaterach. Wszyscy wydali mi się strasznie płytcy i mało barwni.
Angel wydał mi się strasznie ciapowaty. Nie prawdziwy mężczyzna, a Misiu, który usiądzie na kanapie przed telewizorem z puszką piwa w ręce. Denerwował mnie też tym, że nie umiał powiedzieć „NIE” - tak jak to było w przypadku Katii.
Dużo bardziej przypadł mi do gustu Alex – pisarz, który dążył do obranego przez siebie celu i nie poddał się w walce o Paulę.
Irene, przyrodnia siostra Alexa, irytowała mnie chyba najbardziej ze wszystkich bohaterów. Wydawało jej się, że może zdobyć wszystkich i wszystko posługując się jedynie swoim seksapilem. Mogła omotać sobie każdego mężczyznę wokół palca całkowicie go sobie podporządkowując, a ten jeszcze by jej przy tym przyklasnął i dobrowolnie się jej podłożył. Ubolewam nad tym, że osoby typu Irene żyją w naszym prawdziwym świecie i niejednokrotnie mężczyźni wolą takie właśnie kobiety.
Czym może zaskoczyć nas książka Piosenki dla Pauli? Na pewno wielowątkowością, której się nie spodziewałam. Ale pomimo tylu właśnie wątków wcale się nie pogubimy, a łatwo będziemy mogli śledzić kolejne wydarzenia, które poznajemy z różnych perspektyw głównych bohaterów.
Pod koniec książki wplatane są również wspomnienia między innymi Pauli i Maria. Jesteśmy świadkami rodzącego się w Mario uczucia w stosunku do Pauli, jak i początków znajomości Pauli i Angela.
W podsumowaniu mogę powiedzieć to, co pisałam już wcześniej. Lektura, mimo swojej banalnej i przesłodzonej treści, może nas wciągnąć i pozwolić oderwać się od problemów.
Niezły odmóżdżacz, który czasem każdemu z nas się przydaje.
Myślę, że chętnie przeczytam kolejne części powieści, ale raczej nie zamierzam w nie inwestować. Raczej poczekam, aż pojawią się w bibliotece.