Po słynnej serii 'Cat and Mouse Duet', myślę, że nie muszę przedstawiać Autorki.
Aleeee, nie czytałam jeszcze wspomnianych książek i to chyba był dobry wybór, żeby zacząć właśnie od tej, o której dziś mowa.
Dlaczego? Wydaje mi się, że zmieniając kolejność, mogłabym podejść do "Does it hurt?" jeszcze inaczej.
Sawyer to młoda kobieta, która musi uciec jak najdalej. Nie może doprowadzić do tego, żeby ktokolwiek ją rozpoznał, ktokolwiek odnalazł. Żyje w ciągłej gonitwie, nie mogąc zostać na dłużej w jednym miejscu. Skrywa swoją tożsamość, ponieważ dopuściła się czynu, który może przynieść dla niej najgorsze.
Uwodzi ludzi, aby choć na chwilę ukraść ich tożsamość.
Pewnego dnia trafia na Enzo. Tych dwoje ma spędzić razem jedną noc. Żadne z nich nie potrzebuje jakiekogolwiek przywiązania. Kiedy mężczyzna orientuje się, że Sawyer go okradła, postanawia ją ukarać, a sposobność nadchodzi bardzo szybko. Rozpoczyna się niebezpieczna dla bohaterki gra, jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem mężczyzny. Tych dwoje, po sztormie trafia na ląd, a na bezludnej wyspie znajduje się latarnia morska, która stanie się ich więzieniem.
Zacznę od tego, że byłam ogromnie ciekawa tej historii i bardzo chciałam poznać styl Autorki. Pod tym względem nic mnie nie zawiodło.
Uważam, że fabuła jest naprawdę ciekawa i mimo przewidywalności, czytałam ją z zapartym tchem.
Pod względem rozwiązania pewnych wątków, nie dało się ich nie przewidzieć. Nie były dla mnie zaskakujące. W przeciwieństwie do bohaterów, od początku, w mojej głowie paliła się już żarówka oświadczająca własny pomysł, który okazał się właściwym tropem.
Doskonale odczułam klimat bezludnej wyspy, prawie opuszczonej latarni morskiej oraz bardzo dziwnego starca, który ją zamieszkiwał. To oraz bardzo złożone (chociaż wielokrotnie niezrozumiałe) zachowania bohaterów wprowadziły napięcie i potrafiły na chwilę wywołać ciarki.
Książka przeznaczona jest dla pełnoletnich czytelników, ponieważ porusza tematykę niemoralnych czynów, przemocy, a i kontrowersyjnych scen tu nie brakuje. Enemies to lovers nabiera tu zdecydowanie głębszego, silniejszego znaczenia.
No właśnie, co do kontrowersji. Nie wiem, kto z Was miał już okazję przeczytać tę historię, ale jeśli jest tu ktoś taki, pytanie do Was. Jak określilibyście ją gatunkowo?
Uważam, że książka nie powinna być kategoryzowana jako dark romans. Większość fabuły jest moim zdaniem thrillerem, a czy bardziej niekonwencjonalne sceny erotyczne, kierowane pożądaniem mają wpływ na to, że można ją nazwać darkiem?
Moim zdaniem nie, tego będę się trzymała. Historia jest thrillerem z ogromną ilością erotyki. Czy ta mi się spodobała? Tak i nie. Podobał mi się motyw pierwotności tego rodzaju scen, ich dosadne opisy i czysta żądza, która kierowała bohaterami. Natomiast, niektóre określenia całkowicie mi tu kolidowały.
Warto zwrócić uwagę na podłoże psychologiczne zachowań bohaterów, bo to właśnie ono daje im pewnego rodzaju usprawiedliwienie ich czynów, rozdwojenia.
Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak sprawdzić pozostała twórczość Autorki.