Tak to już jest z wychowywaniem dzieci - dbamy o nie, troszczymy się, przekazujemy najważniejsze wartości i wierzymy, że będą cieszyć się szczęśliwym życiem. Mija nasćie lat i... - bywa zupełnie na odwrót. O tej prawdzie opowiada w zabawny i niezwykle ujmujący sposób znakomita powieść Meghan Quinn pt. „Zjazd rodzinny”, którą mamy przyjemność poznać w naszym kraju za sprawą Wydawnictwa Insignis.
Jako słowo się rzekło, zjazd rodzinny jest punktem wyjścia dla tej opowieści. Oto Martin i Peggy Chance świętują swój złoty jubileusz małżeństwa,wobec czego ich troje dzieci - Ford, Cooper i Palmer, spotykają się celem zorganizowania tego ważnego wydarzenia. I spotkanie to zmieni w ich życiu naprawdę wiele, rozbudzi dawne urazy, otworzy nowe konflikty, ale też i uświadomi im to, co w życiu jest najważniejsze. Tym czymś jest oczywiście miłość...
Meghan Quinn dokonała tu bardzo intrygującego i udanego połączenia obyczajowej opowieści z elementami dramatu i komedii, w wyniku czego powstała ciekawa, nietuzinkowa i zaskakująca do samego końca, historia. Przewodnim motywem są tu oczywiście uczuciowe perypetie trojga rodzeństwa, ale niem zabrakło tu także bardzo interesującego spojrzenia na rodzinne więzi, które są trudne, burzliwe, ale też i najtrwalsze ze wszelkich możliwych. I wreszcie jest jakże tu istotny komediowy akcent, który w piękny sposób łagodzi sobą to, co dramatyczne.
Powieść ta przyjmuje ciekawą postać, gdy oto mamy przygotowania do rodzinnego zjazdu i przyjęcia - to punkt wyjścia, ale jednocześnie mamy także wejrzenie w życie każdego z trojga rodzeństwa. To właśnie losy Fordy i wspierającej go na każdym kroku Larkin, kolejno chwile prawie że idealnej pary w osobach Coopera i Nory, jak i wreszcie burzliwe, w jakiejś mierze nieodpowiedzialne i smutne czyny Palmer.., są tu najważniejsze, najciekawsze, najbardziej emocjonujące. I naprawdę znakomicie śledzi się perypetie tych bohaterów, dla których to los ma wiele niespodzianek na końcowych kartach tej książki.
Bardzo silną stroną powieści są wspominani powyżej bohaterowie oraz wiele innych, pobocznych postaci. To ludzie z krwi i kości, nieidealni, popełniający wiele błędów, ale też i - przynajmniej w przypadku większości z nich, potrafiący się na nich uczyć, czego najlepszym potwierdzeniem jest los Forda i Larkin. I dlatego też zaczytując się w tę historię wierzymy w nich, obdarzamy odczuciami i rozumiemy to, jacy są i dlaczego postępują tak, a nie inaczej.
To samo możemy powiedzieć o kreacji tej całej, powieściowej rzeczywistości - na wskroś amerykańskiej, ukazującej zarówno życie wyższych sfer, jak i zwykłych ludzi, czy też przedstawiającej współczesne zaganianie za pieniędzmi, awansami, byciem kimś ważnym i wpływowym, co sprawia, że zapominamy o naszych najbliższych. I oczywiście nie jest to najprzyjemniejszy obraz, ale za to jak najbardziej realny i prawdziwy.
Z pewnością też opowieść ta nie byłaby tak udaną, gdy nie konwencja obyczajowej komedii. To właśnie dzięki zawartemu tu humorowi zaśmiewamy się raz po raz z perypetii bohaterów, spoglądamy życzliwszym okiem na nich samych, jak i wreszcie cieszymy się wielką, czytelniczą przyjemnością. Bo choć nie wszystko jest tu wesołe, piękne i szczęśliwe, to jednakże ów humor sprawia, że wciąż każdy z wątków i każdy z losów bohaterów, może się takim stać - przynajmniej nie tracimy w wiary w to, że tak będzie.
Powieść Meghan Quinn pt. „Zjazd rodzinny”, to coś więcej niż tylko udana rozrywka – choć oczywiście bawimy się przy tej lekturze świetnie. To również piękny portret współczesnych nas, gdy to rodzina, związki i miłość schodzą na drugi plan względem tego, jak wygląda dzisiejszy, zaganiany świat. I po tym czytelniczym spotkaniu zdajemy sobie sprawę z tego faktu, co już samo w sobie jest czymś pięknym, ważnym, wyjątkowym. I dlatego gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł – naprawdę warto.