Ponoć z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, tak mówią…
Martin i Peggy Chance wychowali troje dzieci, żyjąc w przekonaniu, że wpoili im wszystkie wyznawane przez siebie zasady i wartości.
Pozory jednak często mylą…
Ford poświęca się swojej pracy do tego stopnia, że nie ma czasu na nic innego. Dba o to, by rodzinne imperium rozrastało się z klasą, jednak… jego życie wygląda jak w piosence „jeść, pić, spać, jak tamagotchi”. Jest uzależniony od sukcesu, a traumy z dzieciństwa nie pozwalają mu zapomnieć nawet na chwilę, czemu musi go odnieść.
Cooper nie potrafi otrząsnąć się po rozwodzie. W zasadzie on i żona do siebie nie pasowali a ich małżeństwo rozpadło się na długo przed złożeniem papierów rozwodowych. Mimo to średnie dziecko państwa Chance wcale nie próbuje ruszyć do przodu, poświęca się pomocy starzejącym się rodzicom i narzekaniu, byle tylko mieć jakąś wymówkę. Słomiany zapał, który stał się jego drugim imieniem też nie pomaga…
No i Palmer, wisienka na torcie. Lubi myśleć o sobie jako o wyzwolonej instagramerce, podróżniczce, kobiecie, która odniosła sukces. Lubi tak o sobie myśleć, choć niewiele ma to wspólnego z prawdą. Z domu „uciekła” niemal od razu po skończeniu liceum, gnana wyrzutami sumienia i wstydem z którym nie umiała sobie poradzić. Jednak musiała nigdy nie słyszeć powiedzenia „ucz się na swoich błędach”, bo nawet jako dorosła kobieta wciąż...