ℕ𝕒 𝕨𝕤𝕔𝕙ó𝕕 𝕠𝕕 𝔹𝕣𝕖𝕤𝕝𝕒𝕦
Gdy tylko zobaczyłam, że książka jest osadzona w moich ulubionych, czasach wojennych a w dodatku w tytule jest moje rodzinne miasto Wrocław, musiałam ją mieć.
Pierwszy raz miałam styczność z autorką i już wiem, że muszę dokupić jej pozostałe książki 🤭
Cóż to była za historia.
Piękna, tragiczna, smutna i ciężka.
Nie mogłam się oderwać od lektury, tak lubię najbardziej bo wtedy wiem, że książka jest świetna i na długo zostanie w mojej pamięci.
Historia miłosna, gdy zakochują się w sobie polski szpieg i niemiecka kobieta z wysokich sfer.
Dina jest córką bankiera i prowadzi dostatnie i wystawne życie a gdy ten umiera, zostaje nagle z matką i młodszą siostrą z niczym.
Dziewczyna bierze na swoje barki utrzymanie ogromnej posiadłości, siebie i rodziny w jednoczesnej zgodzie z własnym sumieniem i samą sobą.
Nie zgadza się na aranżowane małżeństwo, czego by chciała jej apodyktyczna matka.
Gdy postanawia sprzedać swoje dobra rodowe, trafia na mężczyznę o niezwykle zniewalających niebieskich oczach.
Od tej pory nie może go wyrzucić z głowy.
Historia pełna przeciwności, trudu, bólu ale i odrobiny szczęścia.
Ta książka wywołuje wiele emocji.
Osadzona jest w najcięższych czasach dla ludzkości, jednocześnie kryjących tak wiele możliwości i niewiadomych.
Ciekawym przeżyciem dla mnie było poznanie miasta rodzinnego, gdy ten jeszcze należał do zachodnich sąsiadów.
Niemieckie nazwy ulic i miejsc tak dobrze znanych jak Hala Ludowa (obecnie Stulecia ale ja dalej przyzwyczajona jestem do starej nazwy), Wzgórze Partyzantów i wiele innych.
Oczami wyobraźni dużo łatwiej było mi widzieć te jakże dobrze znane miejsca.
Akcja również toczy się w obozie Gross Rosen, który z kolei jest całkiem blisko mojego aktualnego miejsca zamieszkania i który odwiedziłam oczywiście nie raz i nie dwa.
Jest to miejsce niewyobrażalnego bólu i kaźni wielu osób a to, co zostało idealnie oddaje istotę śmierci przez wyniszczenie.
Jeśli lubicie powieści obyczajowe polecam bardzo tę książkę, jest warta waszego wolnego wieczoru💚