"Nie o takich rzeczach się słyszy, człowiek to bestia przecież, szczególnie zdesperowany".
Tytuł nowego cyklu Darii Orlicz to "Piekło za rogiem", bo takowe rzeczywiście istnieje, rodząc się w ludzkiej duszy i powoli wypełzające na zewnątrz. I właśnie prawdziwe piekło znajdziecie na łamach najnowszej powieści autorki. Piekło, które przeraża, bo jest tak blisko, tuż obok, a czasami nawet w samych nas.
Daria Orlicz to pseudonim Katarzyny Misiołek, pisarki o wielu twarzach takich jak Olga Haber, czy Sonia Rosa. Autorka jest absolwentką Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. Kilka lat swojego życia spędziła w Rzymie, który jest jej szczególnie bliski, ale obecnie mieszka w Trójmieście. Interesuje się turystyką, psychologią, medycyną niekonwencjonalną i tarotem.
Ostródą wstrząsa przerażająca zbrodnia dokonana na autostopowiczce, której okaleczone zwłoki zostają znalezione na poligonie. Jakiś czas później, z miasteczka znika Jagoda, młoda dziewczyna, prowadząca popularny instragramowy profil. Starszy aspirant Adrian Rożek próbuje powiązać obydwie sprawy, a sytuacja komplikuje się, gdy do Ostródy przyjeżdża Lena "Osa" Osowska, znana youtuberka opowiadająca o kryminalnych zbrodniach. Atmosfera w miasteczku się zagęszcza, a morderca realizuje swój krwawy plan.
"Jedna z nas musi umrzeć" to mocna książka i chyba mogę zaryzykować stwierdzenie, że jedna z najbrutalniejszych w kryminalnym dorobku Darii Orlicz. Już bowiem jej pierwsze strony, zabierające czytelnika do Afryki, pokazujące makabryczne obrządki rytualne, tworzą bestialski obraz ciemnej natury człowieka. Realistyczne opisy w wykonaniu autorki mogą okazać się nie do przejścia dla osób wysoko wrażliwych, które w literaturze nigdy nie spotkały się z tego typu praktykami. Afryka staje się także niejako drugoplanowym bohaterem tej powieści, gdyż Daria Orlicz zabierając nas na Czarny Ląd, wspomina o pladze bezdomności wśród małoletnich, pokazując przy tym jak pełny kontrastów jest ten kontynent. Wszystko to zmusza do głębszej refleksji, ale przede wszystkim wywołuje ogromne poczucie strachu i trwogi w temacie tego, co dzieje się na naszym świecie.
Daria Orlicz, pokazując mroczną, głęboką skrywaną naturę człowieka, stosuje trafiony zabieg narracyjny, który wzmacnia odczuwalne bezpieczne zło, jakie czytelnik poznaje w zaciszu swojego domu. To rozdziały, w których do głosu dochodzi morderca, pokazując swoją perspektywę. Wejście w głowę tej postaci, poznanie jej myśli, w tym usprawiedliwienie dokonanych czynów, mrożą krew w żyłach. Warstwa ta także w przykuwający uwagę sposób, unaocznia, że właśnie piekło czai się tuż za rogiem, a sadystycznym psychopatą może być każdy, kogo znamy.
"Jedna z nas musi umrzeć" to po mistrzowsku skrojona intryga kryminalna, gdyż fabuła serwuje nam kilku podejrzanych i praktycznie do samego końca, ciężko zgadnąć, kto jest bestią w ludzkiej skórze. Autorka umiejętnie myli tropy, nakierowuje podejrzenia w stosunku do niewinnych, a w końcu, eksponuje dość nieprzewidywalne zakończenie. A to przecież cenimy w tego typu mrocznych thrillerach, budzących dreszcze na naszym ciele.
Daria Orlicz wspomina w fabule swojej książki, że całkiem niedawno szwedzcy naukowcy wyodrębnili pewien gen, którego obniżona aktywność może zwiększać w człowieku agresję. Wszystko więc wskazuje na to, że Lena "Osa" Osowska będzie miała co robić w kolejnych częściach tego dobrze zapowiadającego się cyklu. I to mnie bardzo cieszy!