"Czy to możliwe, że wśród nas są aż tak potworne bestie? Jasne, widział w życiu wiele zbrodni, ale takie zwyrodnialstwo wciąż nie mieściło mu się w głowie."
"Jedna z nas musi umrzeć" to najnowsza książka Darii Orlicz, stanowiącej literackie alter ego znanej i cenionej pisarki powieści obyczajowych - Katarzyny Misiołek. Miałam już wcześniej przyjemność zapoznać się z piórem autorki, ale w tym lżejszym, przeznaczonym dla wrażliwszego odbiorcy wydaniu. Sięgając po tytuł napisany przez nią pod pseudonimem, chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę z różnic jakie są pomiędzy książkami, wydanymi pod odmiennymi nazwiskami.
Daria Orlicz okazuje się zdecydowanie mroczniejszą stroną autorki. W powieści "Jedna z nas musi umrzeć" pisarka przywołuje krwawe rytuały z Afryki. Dziwnym trafem nie tak dawno miałam styczność z tą tematyką w "Żołnierce gorejącej". Obie książki dowodzą, że nawet dziś, w wydawałoby się cywilizowanym świecie, mają miejsce brutalne i szokujące zbrodnie. Siedliskiem zła okazują się afrykańskie kraje, gdzie wciąż pokutuje wiara w przesądy i zabobony. W swojej najnowszej książce Daria Orlicz idzie o krok dalej, przenosi praktykowane w Afryce zwyczaje na grunt europejski. Gdy na Mazurach dochodzi do przerażającej zbrodni, wszyscy są przerażeni bestialstwem złoczyńcy. Niestety służbom nie udaje się go złapać. Kiedy po latach ginie kolejna kobieta, mieszkańcy Ostródy obawiają się, że podzieli los swojej poprzedniczki.
Już od pierwszych stron powieści autorka nie szczędzi nam emocji. Bardzo szybko pojawia się nastrój grozy, a nawet niesmaku i przerażenia wywołanego opisem zbrodni. Mocne, dosadne słowa, zupełnie nie wskazują na to, że autorką jest kobieta. Jedynie nieco satyryczne podejście do pewnych kwestii wydaje się być znajome, zwłaszcza jeśli ktoś śledzi profil pisarki w mediach społecznościowych. Początkowe fragmenty widzimy oczami zbrodniarza, co może jeszcze potęgować uczucie przerażenia. W następnych partiach tekstu poznajemy punkty widzenia różnych osób, mieszkańców Ostródy. Wiemy, że złoczyńca żyje pośród nich i jest ciemnowłosym mężczyzną. Dalej autorka wodzi nas za nos przedstawiając męskie postaci, z których większość okazuje się być właśnie brunetami. Każdy z nich może być potencjalnym mordercą. Analizowanie zachowania bohaterów i zastanawianie się nad właściwym typem, wzmaga w odbiorcach uczucie osaczenia i niepewności.
Pośród tego wszystkiego poznajemy "Osę", youtuberkę, która okazuje się być główną bohaterką zapowiedzianego przez autorkę nowego cyklu. To kobieta, która na skutek mających miejsce w przeszłości wydarzeń, postanawia prowadzić dochodzenia dotyczące różnych zbrodni na własną rękę. Udaje jej się to z różnym skutkiem: czasem lepszym, a czasem gorszym. Bohaterce nie brak determinacji i wiary we własne możliwości.
Jednak czy to przekonanie nie okaże się zgubne?
Mroczne sceny, postaci z krwi i kości obarczone życiorysami ze skazą i szokujące zakończenie. Przyznam, że takiego finału to się nie spodziewałam. Moją uwagę zwróciła tylko ilość stron pozostałych do skończenia książki w momencie, gdy morderca został już zdemaskowany. Było ich sporo. Nie sądziłam, że będzie się na nich kryło coś takiego!
Polecam!
Moja ocena 8/10.