Powieść Wandy Miłaszewskiej przedstawia nam obraz rodziny Nideckich, w której właśnie zmarła seniorka, Maria. Czworo dorosłych już dzieci zostaje samych: piękna Irena, finansista Witold, niedowidząca Jadwiga i Bronek... Rodzeństwo, pomimo że już dorosłe, nie radzi sobie w życiu najlepiej i wbrew pozorom, tylko Jadwiga, którą wszyscy traktują z pewną pobłażliwością że względu na wadę wzroku, wydaje się dostrzegać więcej i doceniać ludzi wokół. Irena wdaje się w ryzykowną relacje ze swoim szefem, Bronek tonie w długach, uzależniając się od hazardu, a Witold chytrze realizuje swój plan wzbogacenia się... Czwórka rodzeństwa żyje osobno, i tylko Jadwiga dąży do scalenia rodziny i uratowania więzi. Jednak wszystko ma swoje granice... Śmierć matki, zamiast scalić rodzeństwo w obliczu tragedii, tak naprawdę spowodowała że rodzina zaczęła się rozpadać. Jak potoczą się losy naszych bohaterów?
"Właściwie wszystko jest śmieszne, gdy się popatrzy tak z odległości, z perspektywy, z uśmiechem. Wszystko jest śmieszne i mało warte w życiu... Nawet - poezja. Ach, przede wszystkim poezja!"
"Pani ma przecież rodzinę i dom, prawda? I niech pani spróbuję żyć po dawnemu, to znaczy cicho i spokojnie. Tu jest diabelski młyn. Zmielą pani duszę i rozsypią popiół na cztery wiatry..."
Czworo rodzeństwa, cztery wiatry.... Każdy inny, podążający w innym kierunku i kierujący się innymi wartościami, żyjący obok siebie ale nie razem, mijający się. Smutną, ale jakże uniwersalną prawdę przekazała nam autorka o relacjach międzyludzkich.
Uwielbiam książki, które osadzone są w historii. Okres międzywojnia w Polsce był bardzo urokliwy i barwny, dlatego też z ogromną przyjemnością czytało mi się książkę, której autorka żyła w tamtym czasie... Powieść od razu nabiera autentyczności. Piękna Warszawa ze swoimi uroczymi kawiarenkami, parkami i ci ludzie, których rozmowy toczyły się na temat miłości, przyjaźni, poezji. Autorka pięknie odwzrorowała nam tamte czasy. I do tego fabuła, dosyć niebanalna, z zaskakującymi zakończeniem, które podobnie jak w życiu nie musi być szczęśliwe. Książka skłania do refleksji, na.temat życia. Dobrze wykreowania bohaterowie dają nam się poznać że swojej 'ludzkiej' strony, wraz ze swoimi słabościami i wadami. I pomimo upływu tylu lat.od powstania książki, myślę że można się z naszymi postaciami w pewnym stopniu utożsamić. Czasu się zmieniły, ale ludzie już niekoniecznie... "Na cztery wiatry" to powieść obyczajowa, ukazująca ludzką naturę, relacje rodzinne, oraz oddająca w piękny sposób urok międzywojennej Warszawy. Bardzo urzekła mnie ta powieść, która może wprowadzić w dosyć melancholijny i nostalgiczny nastrój.