Niespełnione marzenia ucinają nam skrzydła. Każdy ma prawo marzyć i dążyć do swoich pragnień. Co jeśli to co wydawało się dla nas, przez cały czas szczęściem przestaje nim być?
W książce spotykamy Basię, główną bohaterkę. Jest ona matką trójki dzieci, nastoletniej Korneli i Karoliny, oraz małego Marcina. Rodzina od dwóch lat mieszka w Anglii. Gdy planują swoje wakacje do Francji, Basia zmienia zdanie i postanawia wyjechać tylko ze swoim najmłodszym synem do Yorkshire. Chce w ten sposób odpocząć, przemyśleć niektóre sprawy i mieć czas tylko dla siebie. Niestety od początku wyjazdu nic nie układa się tak, jak powinno. Basia spacerując ze swoim synkiem ulega wypadkowi, dzięki temu poznaje bliżej właścicielkę pensjonatu, w którym się zatrzymała- Charllot.
„Pensjonat na wrzosowisku” to debiut, który wyszedł spod pióra polskiej pisarki, Anny Łajkowskiej. Zwiedziona przepiękną okładką postanowiłam sięgnąć po tę książkę. Lektura nie do końca spełniła moje oczekiwania, ale bardzo umiliła czas.
Przede wszystkim pokochałam tę powieść za cudowny klimat. Od zawsze uwielbiałam w książkach pensjonaty, wzgórza i przemiłe towarzystwo. Taki klimat napełnia mnie ogromnym ciepłem i wytwarza więź emocjonalną z bohaterami utworu. Dokładnie, dlatego też Basia okazała się bliska memu sercu, pomimo tego, że często ciężko było mi ją zrozumieć. Zatrzymując się na tej postaci, stwierdzam że jej osobowość jest ciekawa. Od początku wzbudziła we mnie podziw, że odważyła się wyjechać sama z synkiem na inne wakacje niż jej mąż i córki. Marek był dla mnie trochę egoistyczny i nie do końca potrafiłam mu kibicować.
Styl autorki jest przyjemny i lekki, pisarka doskonale potrafiła mnie przenieść do Szkocji i wciągnąć w peryferie życia Basi. Opisy były bardzo barwne i bogate, a dialogi ciekawe. Podobało mi się wtrącenie do opowieści historii Joli, kuzynki głównej bohaterki. Ubarwiło to lekturę, a mnie skłoniło do refleksje. Nie spodobało mi się natomiast, że Basia zareagowała na całą tą sytuację bardzo zdawkowo, trochę bez uczuć. Tutaj muszę się doczepić, ponieważ autorka mogła lepiej opisać uczucia bohaterki, zdecydowanie byłoby to czymś bardziej ciekawym i poruszającym.
Jeżeli chodzi o fabułę, to ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony pomysł jest oklepany, ale ukazuje szczere, codzienne problemy. Brak szczęścia, czy satysfakcji z życia. Bardzo wiele ludzi zmaga się z tym każdego dnia. Akcja utworu nie była porywająca, nie mogę tutaj pochwalić autorki ponieważ momentami się nudziłam. Nie było dużo takich momentów, aczkolwiek były i denerwowały. W książce znajdziemy bardzo interesujący wątek z siostrami Bonte, był to jeden przy którym nie miałam świadomości, że brakuje mi rozwinięcia.
Jak już wspomniałam książka porusza ciekawe i wciąż aktualne tematy. Miliony osób na świecie czuje się nieszczęśliwie i wciąż szuka sensu. Historia Basi jest doskonałym odzwierciedleniem i przykładem realności. Bohaterowie mają osobowości z jakimi łatwo jest się utożsamić. Nie będę ukrywała, jest to typowa czytadło kobiece. Ja bez problemu mogłam wczuć się w postać głównej bohaterki, myślę że autorka stworzyła mimo wszystko dobry debiut. Jest to dopiero pierwsza część historii Basi, mam nadzieję, że kolejne będą lepsze. Bardzo bym chciała by nie zabrakło w nich większej fali emocji i akcji.
„Pensjonat na wrzosowisku” jest ciekawą opowieścią, w której dla mnie zabrakło niektórych aspektów. Przede mną kolejna część „miłość na wrzosowisku”, po którą sięgnę z ogromną chęcią, ponieważ nie mogę się oprzeć temu pięknemu klimatowi jaki towarzyszy tej książce. Polecam tę lekturę wszystkim kobietkom, które lubią takie klimatyczne powieści i mają ochotę na coś lekkiego, bez wygórowanych wymagań.
„Czy zdążysz się ze mną pożegnać?
Czy zdążyć powiedzieć coś jeszcze,
Nim słowa rzucone ostatnie
Zamarzną w powietrzu na zawsze?”[str:234]