Malinalli uchodzi za najbardziej kontrowersyjną i tajemniczą postać w historii Meksyku. Była tłumaczką jak i kochanką Hernána Cortésa, uznawanego wśród Azteków za wcielenie boga. Malinalli znana jest również jako Malintzin, La Malinche lub Doña Marina. Powszechnie wiadomo, że postać ta odegrała znaczącą rolę w podboju Meksyku. Niestety dziś wiele współczesnych Meksykanów uważa ją za zdrajczynię.
Laura Esquivel to meksykańska pisarka, autorka m.in. „Przepiórek w płatkach róż”. Książka ta została przetłumaczona na dwadzieścia języków, doczekała się również swojej ekranizacji. Autorce przypisuje się miano jednej z ciekawszych, współczesnych przedstawicielek realizmu magicznego.„Malinche Malarka słów” to także jej dzieło obiektywnie przedstawiające losy niezwykłej, azteckiej kobiety.
Utwór rozpoczyna się narodzinami Malinalli. Przyszła na świat w rodzinie wierzącej w boga Quetzalcoatla. Od dziecka wszystkiego uczyła ją babka. Swoją mądrością zaszczepiła w bohaterce siłę i odwagę. Niestety babka umiera. Matka dziewczynki w celu rozpoczęcia nowego życia sprzedaje własną córkę do niewoli. Dziewczyna od razu wpada w oko Hernána Cortésa i zostaje jego „językiem”, a następnie kochanką. Malinche naiwnie wierzy, że dzięki temu uratuje swój lud. Postępowanie Cortésa szybko otwiera jej oczy. Okazuje się człowiekiem, którym rządzi pragnienie złota i wylewu krwi. Malinche nie opuszcza nadzieja. Liczy, że dzięki swoim zasługom dostanie upragnioną wolność, czy ją otrzyma?
Esquivel przedstawia podbój z punktu widzenia Mariny. Sprawia to, że możemy spojrzeć na jej historię innym okiem. Dlaczego wiele ludzi uważa ją za zdrajczynię? Jej zachowanie na ten haniebny tytuł nie zasługuje. W tamtych czasach ważne było, by kobieta dochowała wierności swojemu panu i Marina sprawdziła się w tym doskonale. Na kartkach utworu bohaterka jawi się jako postać naiwna, bardzo oddana swojemu bogu. Przez całe życie stara się prowadzić drogą zasad i wartości jakie wpoiła jej babka. „Człowiek prawy” to określenie idealnie pasujące do kobiety, która wychowała Malinalli. Babka, duchowa przewodniczka, która straciła wzrok, ponieważ uważała, że w ten sposób zobaczy więcej i dojdzie do prawdy. Niestety czytając odniosłam wrażenie, że postacie są trochę słabo wykreowane, czasami niepewne i „nieobecne”.
Słowa uznania należą się pisarce za pióro. Jej styl jest porywający, pełen poetyckich opisów i zaskakujących metafor. Wprowadza to czytelnika w magiczny klimat. Lektura bogata jest w ilustracje, które są ciągiem obrazów przedstawiających opisywane losy bohaterki. Pisarka w większości dobrze połączyła historię z literaturą, niestety momenty biograficzne były czasami zbyt dosadne, przez co nużyły. Zdarzały się również przeskoki w czasie, które często sprawiały, że się gubiłam. Natomiast momenty, w których Malinalli wspominała „naukę” swojej babki były dla mnie bardzo ciekawe, jak i pouczające. Laura Esquivel przedstawiła losy bohaterki w bardzo bezpośredni sposób, nie osądza Malinche, ani nie narzuca swojego zdania na temat tej legendarnej postaci. Każdy sam może wyrobić sobie opinie na jej temat.
„Malinche. Malarka słów” mimo wielu wad jest wartościową i niebanalną lekturą uchylającą rąbka historii Meksyku. Dzięki temu utworowi możemy poznać tę intrygującą kobietę, której wiele osób nadaje tytuł Doña (jest stosowany wobec szlachty), jak i również mówi o niej jako o zdrajczyni. Oprócz tego utwór czaruje swoim klimatem i nietypową narracją. Koniec końców, historia Malinalli mnie urzekła i zachwyciła. Nie żałuję czasu spędzonego przy tej lekturze. Polecam!