Nie wszystko to, co na pierwszy rzut oka wygląda na wytworne i z wyższych sfer w rzeczywistości takie jest, już nie mówiąc o tym, że częste pochwały konkretnych osób lub miejsc bywają przesadzone. Często wynika to z braku czyjejś wiedzy lub chęci ukrycia własnej porażki w celu popisywania się przed znajomymi i rodziną. Dopiero prawdę możemy poznać widząc coś na własne oczy lub przeżywając samemu dane doświadczenie.
Zarys fabuły
W książce spotykamy Anię, która po ukończeniu studiów zdecydowała się wyjechać do Paryża w celach zarobkowych. Bohaterka opisuje wszystkie blaski i cienie egzystencji w tamtym miejscu, a jej nagły życiowy zwrot następuje w chwili podjęcia pracy sprzątaczki u rosyjskich milionerów. Praca początkowo okazuje się być w miarę przyjemna, a towarzyszący jej delikatny stres nie jest czymś nadzwyczajnym, zwłaszcza gdy trzeba czyścić, prać, prasować bardzo drogie rzeczy. Doskonałym atutem jest dosyć spore wynagrodzenie wraz z płatnymi wakacjami, co się rzadko zdarza. Niemniej wraz z upływem czasu nastawienie pracodawców zaczęło zmieniać się na gorsze, a praca wiązała się z coraz większymi nerwami i większą liczbą wyrzeczeń. Jak wyglądało życie Ani w Paryżu? Co ją tam spotkało i jaka była jej praca u rosyjskich bogaczy? Jak zakończy się ta historia? O tym w książce „Emigrantka z torebką Louisa Vuittona” autorstwa Anny Sławińskiej.
Rzetelny opis miejsca akcji
Jeżeli ktokolwiek sięgając po te książkę myśli, że zobaczy kolejny obraz wychwalania zagranicznego miasta, a także nieziemskich warunków pracy stworzonych dla obcokrajowców, a zwłaszcza Polaków, to się grubo myli. W tym przypadku autorka zdecydowała się walczyć z panującymi mitami i oprócz pozytywów, opisała wiele brudnych spraw związanych z życiem w Paryżu. Zachowywanie się przechodniów, lekceważenie prawa, niebezpieczeństwa i ogólnie panujący syf na ulicach, to tylko niektóre cienie tego miasta. Kolejnym obrazem jest praca u Rosjan, którzy nie kryją się z tym, że sprzątaczka pochodząca z Polski jest podgatunkiem człowieka, którym można pomiatać i go poniżać. Oczywiście nie można generalizować, że wszystko jest albo czarne, albo białe, zdarzają się też wyjątki oraz relacje pozytywne, czy piękne krajobrazy, ale z pewnością nie jest tak cudownie, jak to potrafią opisywać ludzie, którzy stamtąd wracają. Oprócz tego autorka daje pewne wskazówki do zastosowania w życiu codziennym, przydatne w każdym miejscu na ziemi i jedną z nich jest doping kierowany do czytelniczek, by nie poddawać się osobom molestującym je, tylko należy walczyć, bo nie może być tak, by oprawca mógł cieszyć się wygraną w postaci swojego czynu i zastraszenia swej ofiary. W każdym drzemie siła na to, by troszczyć się o własne dobro.
Podsumowanie
Książkę czytało mi się z dużym zainteresowaniem, a pojawiające się u mnie emocje tylko potęgowały ten stan (bardzo zabawna okazała się sytuacja z pewną transseksualną prostytutką). W tym przypadku mamy do czynienia z powieścią obyczajową, w której część scen jest dokładnie przedstawiona, na co trzeba być przygotowanym, jak chociażby w przypadku sprzątania toalety. Opis bogatych dzielnic wprowadza w stan zadumy, co na pewno jest dużym plusem pozycji. Okładka z m.in. dość charakterystycznym berecikiem na białym tle zwraca uwagę potencjalnego odbiorcy. Gorąco polecam pozycję wszystkim pragnącym ujrzeć, jak naprawdę może wyglądać życie na obczyźnie w wielkim mieście, a także tym, którzy chcą zobaczyć inny świat pełen luksusu i pogardy skierowanej do ludzi, którym w życiu się nie udało osiągnąć wielkiego sukcesu.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce Annie Sławińskiej.