Kościół jest słaby od początku, bo (tak wybiórczo i w telegraficznym skrócie):
- potrzebował oszustwa inicjującego jego polityczną i ‘doczesną’ władzę (donacja Konstantyna, dekret Pseudo-Izydora,…)
- zniszczył poprzez mnichów-kopistów Monte Cassino kluczowe dla historii I wieku n.e. fragmenty „Dziejów Żydów” Flawiusza
- po wiekach głoszenia celibatu wciąż słał w XIII wieku do Polski legatów, by zaprzestać małżeństw lokalnego kleru
- ‘dorobił się’ kilkunastu miejsc kultu, w których miały się znajdować relikwie w postaci napletku Jezusa
- zabił G. Bruno za poglądy
- szybciutko w 1939 powołał niemieckich biskupów diecezjalnych na zajętych w kampanii wrześniowej terenach II RP
- potrzebował dopisać dogmat po 19-tu wiekach swego istnienia
- współpracował z przestępczymi prawicowymi juntami w Ameryce Łacińskiej
- usnął Hansa Künga z katedry teologii katolickiej
- w Polsce za komuny posiadał ulgę budowlaną, a teczki księży w SB były liczne w związku z ‘hakami’ obyczajowej natury
- potrzebuje emblematu w postaci T. Rydzyka
- przez lata odbierał nieruchomości za pośrednictwem Komisji Majątkowej bez prawa do sądu odwoławczego
- wbrew uzgodnieniom przesuwał lekcje religii w szkołach z pierwszej lub ostatniej w środek dnia zajęć
- administracja watykańska przez kilka dekad wspierała działalność Maciela Degollado
- nie uznaje przepisów wiążących wszelkie organizacje pozarządowe (m.in. poprzez RODO) i blokuje prawidłowy proces wystąpienia ze swoich struktur
- wmawia wiernym, że celibat istnieje, choć 95% księży go nie przestrzega, a połowa przyznaje się, że zrezygnowałaby z niego chętnie (anonimowe ankiety)
- nie chce, by jego mowa była ‘tak tak, nie nie’ w sprawie niewolnictwa, mizoginii, konkwisty,.. i własnej historycznej postawy w różnych innych kwestiach
Itd.
Sam o sile/słabości Kościoła wywodzę od lat z zupełnie innych przesłanek, niż zachowanie ludzi kościoła. Ta sfera jest po prostu żenującym tańcem zahamowań, głupoty, hańby, bezrefleksyjności, obłudy,… w morzu prawdziwego egzystencjalnego poświęcenia wielu z Kościoła, którzy trwają z nadzieją. Ale i oni powinni wiedzieć. Bo wiara w Boga nie jest tym samym co trwanie w jakiejkolwiek religii, szczególnie gdy jest nieciekawie prowadzona.
@Rudolfina
To znaczy, że odważnym można było być, gdy się działy złe rzeczy, teraz za późno? Ale dla kogo? – Dla Szymika, który błaga o sprawiedliwość od kilku dekad? To, że dowiedziałem się o jego psychicznej gehennie teraz oznacza, że sprawy nie ma dla mnie?
A jeśli były Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz dopiero ostatnio wspomniał, że w latach 80-tych nikogo nie dziwił znany każdemu fakt, że ks. Jankowski miał sypialnię z baldachimem i tandetą porównywalną do gustu cygańskich wodzów, i że zapraszał do niej ministrantów – to problem się przedawnił, zdezaktualizował? Gdzie jest moralność ludzi gdańskiej solidarności lat 80-tych? – nie potępiam, ale chciałbym by sobie porobili rachunki sumienia.
Kiedy miałem zmodyfikować sobie zdanie o o. Ziębie, który przez lata publicznie i ciekawie wypowiadał się na różne tematy, a techniki krycia przez niego przestępcy seksualnego ujawniono ostatnio? Mogę o nim zmienić zdanie, czy w związku z faktem, że nie jest sztuką krytykować ‘słabego’, nie wolno mi?
Jeśli od lat są watykańskie ustalenia o współpracy z odpowiednimi służbami państwowymi w sprawie ścigania pedofilii, a kilka tygodni temu polski episkopat w jednej sprawie ‘umył ręce’, bo wszelkie papiery są jakoby w Watykanie. To w związku ze słabością – machamy na to ręką?
Wszyscy popełniamy błędy, ale nikt, jak kościół (dowolny – no może każdy monoteistyczny w obszarach, gdzie jego wyznawcy są dominującą grupą) nie domaga się uległości, prawa do wyłączenia siebie z zasad obowiązujących w danym kraju, moralnego posłuchu jakoby ontologicznego pochodzenia. Mnie nie interesuje siła/słabość. Kościół ma być w Polsce, zgodnie z Konstytucją, organizacją dobrowolną, separowaną od polityki i skupioną na deklarowanych zadaniach. Jeśli Episkopat tego nie rozumie, to nawet ZBYT słaby kościół trzeba krytykować, bo to oznacza, że w tej słabości jest wciąż za silny.
W Kościele jest bardzo dużo wartościowych ludzi, ale pod znakiem zapytania stawia ich/nas fakt postawy trwania i próby reformy czegoś, co od początku popełnia te same błędy, nie wierzy w sens szczerej rozmowy, instytucjonalnie kłamie a jednocześnie certyfikuje doczesność ‘składowymi’ aksjologii.
(jest ‘małoliterowy kościół’ – bo wszędzie tam rozumiem to słowo jako strukturę hierarchiczną lub po prostu jego przedstawicieli w duchowieństwie). Pojęcie ‘Kościół’ nawet w przypadku rzymskokatolickiego, to miliony ludzi, którzy NA PEWNO nie mają jednego stanowiska na dowolną kwestię.