To moja szósta powieść Margaret Atwood, którą postrzegam jako pisarkę kobiecą, nie w kontekście adresata, ale tematyki. Nie zawiodłam się jeszcze na żadnej jej książce, a za „Panią Wyrocznię” wzięłam się krótko przed ogłoszeniem tegorocznej nagrody Nobla, licząc na to, że zaczaruję rzeczywistość i wpłynę telepatycznie na szacowne jury. Nie wyszło, nagroda poszła w afrykańskie ręce, Margaret Atwood 82-letnia pani została na lodzie, ja jestem niepocieszona, ale przeczytałam bardzo dobrą powieść.
„Pani Wyrocznia” to powieść o powieści i jej autorce. Z głębszym przesłaniem, jeśli ktoś będzie miał ochotę wgłębić się w treść i poanalizować, ale jeśli ktoś zechce potraktować ją lekko i wakacyjnie - to świetna literatura rozrywkowa.
Opowieść o fikcyjnej kanadyjskiej pisarce, potajemnej autorce poczytnych szmirowatych romansideł i jedynej oficjalnie napisanej przez nią powieści „Pani Wyrocznia”, która zyskała uznanie krytyków.
Powieść zaczyna się intrygująco. Joan Foster, wspomniana pisarka, pozoruje własną śmierć i ukrywa się we Włoszech próbując uciec od męża, Jeżozwierza Królewskiego, kłopotliwej przeszłości i nie satysfakcjonującego ją życia. Też kiedyś miałam taki pomysł, nie z tą śmiercią, ale by po prostu zacząć wszystko od nowa, sama, w jakimś egzotycznym miejscu. Ja w końcu nie wyjechałam, ale Joan uciekła, niestety przeszłość dopadła ją we wspomnieniach i to jest głównym tematem książki. Dzieje kobiety - kameleona, kobiety o wielu twarzach, kłamczuchy i kombinatorki, w dzieciństwie sfrustrowanej grubaski, córki toksycznej matki, potem pięknej kobiety, uznanej pisarki, która wielokrotnie ucieka, od kochających ją mężczyzn, od małżeńskiej nudy… Hola, hola, nie mogę więcej zdradzać, by komuś nie popsuć lektury.
Książka napisana jest ze swadą, ani przez moment się nie nudziłam, no może tylko momentami nierówne tempo oraz byle jakie zakończenie nie pozwalają mi uznać powieści za wybitną, ale to drobiazgi w porównaniu z przyjemnością z całej lektury. Szczególnie zachwycił mnie język, ironiczny styl oraz błyskotliwe porównania i zwroty. Z każdą stroną mój podziw dla autorki rósł, choć prawdę mówiąc łapałam się na tym, że podziwiam kunszt językowy głównej bohaterki, zapominając o tym, że autorką tych sformułowań jest Margaret Atwood.