Już nie raz miałyśmy przyjemność czytania oraz recenzowania różnych młodzieżowych powieści dotyczących jakiś tajemnic, kradzieży, szukania, tropienia... Jednym, a właściwie dwoma słowami - powieści detektywistycznych :) Tym razem w nasze ręce trafiła książka z zupełnie nowej serii o Panu Jaromirze. Jest to jej pierwsza część i już wkrótce doczekamy się kolejnych...
Pan Jaromir to wbrew pozorom nie jest ten mężczyzna pokazany na okładce. To pies, a dokładniej jamnik, który widnieje tuż obok starszego Pana. Ten Pan to natomiast lord Hubert, znany i ceniony angielski detektyw. Ponieważ poszukiwał pomocnika do swojej pracy, postanowił on zrobić casting. Zgłosiło się bardzo wiele osób marzących o pracy detektywa, ale lord Hubert wybrał właśnie jego. Jamnika, który uwielbia morze i czytanie porannej prasy, a boi się, że kiedyś wyląduje na nim UFO... Oczywiście piesek ten mówi, ale stara się to ukrywać przed ludźmi i rozmawia tylko ze swoim nowym pracodawcom.
Od razu pierwszego dnia dwójka detektywów wyrusza do kurortu Bad Grunberg gdzie okradziono z rodowych klejnotów pewną bardzo majętną starszą Panią. Lord Hubert wraz ze swoim nowym towarzyszem z przyjemnością i wielkim zaangażowaniem zabierają się za śledztwo w tej sprawie. Udają zwykłych gości kurortu, aby obeznać się w sytuacji. Podejrzani są wszyscy kuracjusze, którzy w czasie kradzieży zamieszkiwali kurort. Wszyscy mają zakaz opuszczania tego miejsca przez kolejne kilka dni, więc detektywi mają nieco ułatwione zadanie. Muszą po prostu poszukać poszlak, znaków, dowodów. Połączyć części układanki w całość i już rozwiązanie zagadki gotowe... Piękna, biała, elegancka pudlica plus latający spodek plus skradzione klejnoty. Możecie być pewni, że to daje nam naprawdę ciekawe połączenie :)
Tak jak wspominałyśmy na początku, już wiele razy zdarzało nam się czytać takie kryminalne opowieści dla młodzieży i musimy przyznać, że obie bardzo je lubimy. Pewnie pomyślicie sobie: "Co? Przecież to dla dzieciaków..." Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, ale to nie zmienia faktu, że książka ta jest bardzo fajną, ciekawą i wciągającą lekturą. Nasze dzieci co prawda będą musiały jeszcze trochę poczekać, aby przeczytać tą książkę, ale już już niedługo na pewno same z przyjemnością zaczną sięgać po takie pozycje...
Opowieść tą czyta się szybciutko i lekko. Nie wiemy jak to wygląda u takich młodszych moli książkowych, ale nam pochłonięcie jej zajęło naprawdę niewiele czasu. Jest ona pomysłowa i zapewne bardzo ciekawy dla dziecka będzie fakt, że jednym z detektywów jest pies, na dodatek mówiący pies :) Jak to bywa w takich kryminalnych książkach akcja trzyma w napięciu aż do samego końca. Dopiero w przedostatnim rozdziale dowiemy się kim jest złodziej i w jaki sposób zdołał on ukraść z zamkniętego sejfu klejnoty...
Wiecie z czym kojarzy nam się ta książka? Z takimi angielskimi filmami kryminalnymi, gdzie w jednym pokoju zamknięci są różni ludzie. Jakiś lord, jakaś dama, baron, lekarz, lokaj, sprzątaczka. Jest też detektyw, który krok po kroku próbuje dojść do rozwiązania zagadki. Analizuje każdy ruch, gest, słowo... Na pewno wiecie co mamy na myśli, pewnie każdy choć raz w życiu widział taki film... Tutaj jest podobnie, choć nie oczywiście tak samo. No cóż nam "starym" kobietom książka ta się spodobała, jesteśmy pewne, że dzieciakom również przypadnie ona do gustu. A już niebawem możemy spodziewać się kolejnej części... My nie możemy się już doczekać :)