"Trzecia terapia" to opowieść o skomplikowanych relacjach rodzinnych, tajemnicach i niedomówieniach oraz przeszłości przodków, które kładą się cieniem na całe dorosłe życie bohaterów.
Równolegle, w różnych okresach czasu i miejscach poznajemy losy dwójki pozornie różnych ludzi, których drogi przecinają się na niemieckim kempingu dla rolkarzy.
Grzegorz jest czterdziestoletnim wdowcem o ustabilizowanej sytuacji życiowej. Mieszkanie, praca, grono przyjaciół, dorastająca córka i matka, która we wszystkim go wspiera i w dużej mierze przejmuje na siebie trud wychowania dziecka. Jednak uporządkowane życie to jedynie pozory...
Życie Mathilde to jego przeciwieństwo. Dorastająca z pogrążoną w apatii i chorobie psychicznej matką, nigdy nie miała normalnego życia. Brak ciepła, miłości, świętowania sukcesów czy wsparcia w porażkach, sprawiły, że stała się osobą wycofaną, z deficytem umiejętności społecznych, której praktycznie całe życie kręciło się wokół opieki nad rodzicielką. W dodatku z piętnem rodu, w postaci dziadka SS-mana.
Samotna dziewczyna, bez rodziny i praktycznie bez przyjaciół stała się łatwym celem dla poznanego pseudoterapeuty, który obiecywał pomoc przygnębionej kobiecie. Zamiast tego wykorzystywał ją finansowo, znęcał się nad nią psychicznie, poniżał i upokarzał, niejednokrotnie stosując fizyczne kary w ramach "innowacyjnej terapii".
I tak oto Mathilde uciekając przed toksycznym partnerem postanawia wyjechać do Polski, do rodzinnego miasta Grzegorza - Oświęcimia. Z pomocą Grzegorza stara się poznać przeszłość swego dziadka hitlerowca, by móc zmierzyć się z winą i klątwą rodzinną.
A wiadomo, że wspólnie spędzony czas zbliża ludzi...
Autorka w ciekawy sposób pokazała jak diametralnie różne traumy i problemy życiowe bohaterów, skutkowały całkiem podobnymi efektami w postaci nieumiejętności radzenia sobie i brania odpowiedzialności za własne życie.
Mathilde obarczona opieką nad matką pogrążoną w ciężkiej depresji z powodu przewin ojca - zbrodniarza wojennego, którego praktycznie nie znała, który porzucił ją we wczesnym dzieciństwie. Jednak i w swojej córce zasiała poczucie winy i odpowiedzialności za przodka. Książka ukazuje jak niezasłużona i zaszczepiona przez babcię trauma po praktycznie obcym mężczyźnie może niszczyć życie kolejnym pokoleniom.
Z drugiej strony nadopiekuńcza matka Grzegorza, jej bezustanna pomoc ale i kontrola, również nie okazały się zbawienne. Samotny wdowiec obwiniajacy się o wypadek żony, pogłębia swą traumę przez nieme oskarżenia matki o to co się stało. Brak szczerzej, oczyszczającej rozmowy - zamiast tego niewypowiedziane żale, pretensje i poczucie winy. Mężczyzna stał się swego rodzaju zakładnikiem matki oraz córki, podporządkował się ich woli i potrzebom, jednocześnie w pewien sposób zrzucając na nie winę za swoje nieudane związki.
Ta książka to całkiem ciekawe mini studium psychologiczne bohaterów z obozowymi i wojennymi wspomnieniami w tle.
Główni bohaterowie są dość dokładnie przedstawieni a ich zachowania i decyzje są spójne i wynikają z konkretnych zdarzeń. Podobnie jak postacie drugoplanowe, które dopełniają całości i czynią książkę bardziej zrozumiałą.
Lekkim rozczarowaniem, jak dla mnie, okazał się wątek przeszłości i obozu koncentracyjnego, który był mało rozbudowany. W zasadzie żadnych konkretów nie dostajemy, a samą historię dziadka, i to z jego perspektywy "incognito" poznajemy dopiero w epilogu. Czytając opis książki, spodziewałam się czegoś więcej w tym temacie.
Kolejnym minusem było dla mnie zachowanie Grzegorza, który do samego końca - mimo, że niby coś zrozumiał, wziął stery swego życia we własne ręce - to jednak i tak ostatecznie zdał się na matkę, to ona nim pokierowała we właściwym kierunku. Trochę zabrakło mi tu takiej męskiej, odważnej decyzji z jego strony.
Mimo wszystko, uważam że książka warta jest polecenia. Ciekawa, wciągająca fabuła, ze zgrabnie wplecionymi wątkami pobocznymi. Szybko się czyta i do tego zmusza do refleksji, zastanowienia się nad psychologią i złożonością ludzkiego umysłu. Jak łatwo paść ofiarą cudzych słów, programów narzucanych na nas i jak trudno wyjść z traumy. I przede wszystkim jak ważne jest mieć w życiu kogoś naprawdę bliskiego, z kim jesteśmy na tyle swobodni by móc się otworzyć i pokazać to co nas boli, wiedząc że zostaniemy wysłuchani, zrozumiani...