Poznajecie tą wesołą postać z okładki książki? Grube brązowe futro, wielkie okrągłe oczy i akwarium pod pachą, w którym mieszka jego najlepszy przyjaciel - Kaszalot. Tak! To Pan Brumm! Ulubieniec naszych dzieci już od dawna. Oj, długo musieliśmy czekać na kolejną część przygód tego sympatycznego misia, ale w końcu się udało. Nie pozostaje nam zatem nic innego jak zabrać się za lekturę :)
My wzięłyśmy się za czytanie zaraz po otwarciu paczuszki. Moja Alicja aż rączki zacierała z ciekawości. I muszę przyznać, że jeden raz jej niestety nie wystarczył. Wracałyśmy do tej lektury tak często, aż zaschło mi w gardle :/ No, ale tak szczerze, to chętnie to robiłam, bo sama również bardzo polubiłam tego futrzaka :)
W tej części przeczytamy o tym jak Pan Brumm obchodził urodziny. Nasz milusiński z tej okazji zaprosił swoich przyjaciół na wielkie przyjęcie. Zapomniał tylko o jednym. O tym, by je zorganizować. Dopiero z samego rana w dniu urodzin zorientował się, że to właśnie dziś mieli przyjść jego goście. Jednak na przygotowania nie było już czasu, gdyż przyjaciele stukali właśnie do drzwi. Nasz kochany misiek nie chcąc ich zawieść postanowił improwizować. Wymyślał na poczekaniu różne zabawy w nadziei, że jego goście nie zauważą jego roztargnienia. I jak myślicie? Udało mu się?
Oczywiście nie muszę Wam chyba mówić, że Pan Brumm zawsze wychodzi obronna ręką z każdej opresji, jednak droga do celu jest w jego przypadku nie tylko długa i zawiła, ale także niezwykle zaskakująca i zabawna. Nigdy nie przypuszczałabym, że zabawa z przyjaciółmi może się tak skończyć. A już w szczególności, nawet nie przyszło mi do głowy, że goście naszego misia najlepiej będą się bawić podczas.... Oj, i już bym zdradziła! A tego bym nie chciała ;)
Książeczki z Panem Brumm, Kaszalotem i całą resztą tych wesołych zwierzaczków już dawno podbiła serducho mojej Alicji. Zresztą z tego co wiem Nikodem także go uwielbia i równie chętnie słucha historii z jego udziałem. Opowiadania te są bowiem rewelacyjne. Już to dziś pisałam, ale powtórzę raz jeszcze. Każda historia choć wydawałaby się błaha i nieciekawa przeradza się w niesamowita przygodę, pełna zaskakujących zwrotów akcji i nieprzewidzianych wydarzeń. A poza tym, jest ona zawsze bardzo zabawna. Podczas czytania buzi sama wygina się w wielki uśmiech, a nasze dzieciaki to zazwyczaj po prostu śmieją się w głos! A my oczywiście razem z nimi.
Podoba nam się także wydanie tych lektur. O tym też już Wam chyba wspominałam, że moje dziecko jest miłośniczką książek w dużym wydaniu. Mała lubi kłaść je sobie na podłodze i czasem całymi godzinami może studiować ich poszczególne ilustracje. Oczywiście są czasem wśród nich książki o mniejszym formacie, ale te duże to jej faworyci. A ilustracje w tych książkach są równie zabawne co treść. Ogólnie trzeba przyznać, że wszystko fajnie ze sobą współgra. Naprawdę, aż przyjemnie wziąć taka książkę do reki...
Jeśli więc macie ochotę na wesołą i ciekawą lekturę dla swoich dzieciaków, to gorąco polecamy serię z Panem Brumm. Na pewno się nie zawiedziecie :)