Pióro Agnieszki Lingas-Łoniewskiej poznałam kilka lat temu przy trylogii "Łatwopalni". Już wtedy zachwyciła mnie swoim lekkim piórem, tym jak potrafi dawkować emocje i sprawiać, że wczuwamy się w historię bohaterów. Byłam pewna, że kiedyś jeszcze sięgnę po jej książki, bo przygoda z bohaterami "Łatwopalnych" przez długi czas siedziała mi w głowie i była jedną z lepszych serii jakie czytałam (i wciąż jest). Gdy dostałam propozycję zrecenzowania "Kiedy nadejdzie burza", długo się nie zastanawiałam. Przeczytałam opis i pomyślałam, że może być naprawdę dobra. Liczyłam na to, że powrót do pióra Autorki będzie równie przyjemny, co sam początek z jej twórczością i że tym bardziej zachęci mnie do sięgnięcia po kolejne książki Agnieszki, a przy okazji dam szansę jej debiutującej córce.
Czy Autorki sprostały moim oczekiwaniom?
Szczerze mówiąc, książka zrobiła na mnie lepsze wrażenie niż się spodziewałam. Od pierwszych stron polubiłam bohaterów i z wielką przyjemnością śledziłam ich losy. Na samym początku myślałam, że będzie to bardziej kryminał niż romans, zwłaszcza, że to od morderstwa zaczyna się cała akcja.
Eryk "Storm" Burzyński jest bokserem, który ukrywa swoje prawdziwe "ja" przed całym światem. Przed kamerami, czy też w social mediach jest partnerem pewnej influenserki, jednak już za kurtyną dowiadujemy się, że tak naprawdę pociągają go mężczyźni. W związku ze swoim zawodem musi się kryć, gdyż bycie bokserem totalnie nie pasuje do jego orientacji. Tak przynajmniej myślą wszyscy, którzy mają problem z tym, że nie musimy kochać tylko i wyłącznie osób o przeciwnej płci. I tutaj daje ogromny plus Autorkom, za ciekawe poprowadzenie wątku lgbt i jednocześnie bardzo delikatne, gdyż nie było scen seksu pomiędzy mężczyznami, a fabuła bardziej opierała się na emocjach, które odczuwali bohaterzy.
Wspominając o morderstwie, nie było może ono na pierwszym planie, ale sam wątek został dość ciekawie poprowadzony. Do samego końca nie było możliwości, by zgadnąć kto za tym stoi i jakie były jego/jej motywy. A uwierzcie, że jest to zaskakujący moment w książce, bo z jednej strony Autorki dawały nam wskazówki, jednocześnie cały czas trzymając w niepewności. Niby pod koniec było dużo poszlak dotyczących osoby, która zabiła, ale dopiero gdy bohaterzy to odkryli i wskazali sprawcę, było to niemałym zaskoczeniem. Także i tutaj mały wątek kryminalny na plus.
Czy było coś, co mi się nie podobało w tej książce? Z jednej strony tak, ale nie w złym sensie, gdyż pokazało, jacy potrafią być ludzie. Autorki ukazały zachowania ludzi, takimi jakie są, w tym przypadku mowa o współpracownikach policjanta, którzy przy nim zachowywali się wręcz niestosownie. Stroili sobie żarty z homoseksualistów, obrażali ich itd, a niestety często można spotkać się z takimi zachowaniami, nie tylko dotyczącymi osób o odmiennej orientacji, ale też o innym kolorze skóry, czy większej, bądź mniejszej wadze niż ta "dopuszczalna" np dla kobiet. Kolejny nieciekawy lecz prawdziwy wątek, dotyczył wspomnianej infuenserki, która chciała wybić się w social mediach na popularności Eryka. Dziewczyna znała prawdę o mężczyźnie i czerpała z tego korzyści, gdyż on nie chciał, by ktokolwiek się o tym dowiedział. Wykorzystywać można w każdy sposób, nie tylko fizyczny, ale również psychiczny, co zostało pokazane w książce.
Wspominając o tym, co mi się nie podoba, nie miałam na myśli tego, że to było złe w książce, nic z tych rzeczy. Po prostu było mi przykro podczas czytania, gdyż wiem, że takie sytuacje są na porządku dziennym. To, że Autorki opisały problemy, z którymi styka się cała masa osób, jest czymś co lubię, gdyż zachowanie bohaterów pobocznych zostało pokazane jako coś złego i miejmy nadzieję, że jeśli książka trafi do grona osób, którzy tak się zachowują, to zmieni ich nastawienie i poglądy, choćby w małym stopniu.
Sam czas, który spędziłam z książką, był bardzo przyjemny. Spodobał mi się i wątek kryminalny, i emocje, które temu towarzyszyły. Ale chyba najbardziej moment, w którym bohaterzy zaczęli się do siebie zbliżać, powoli odkrywać swoje uczucia, swoje "ja" przed drugą osobą, bo moim zdaniem, jeśli możesz być właśnie sobą przy kimś na kim Ci zależy, to jak wygrać w lotka.
Dziękuję serdecznie Wydawnictwu oraz Autorkom za tak wspaniałą przygodę z bohaterami. Cieszę się ogromnie, że mogłam wrócić do pióra Agnieszki, a jednocześnie przeczytać debiut jej córki, Magdaleny. To była naprawdę przyjemna lektura.