Małgorzata Oliwia Sobczak to polska pisarka, z którą zetknęłam się po raz pierwszy dzięki jednej z otrzymanych propozycji recenzenckich. Zazwyczaj podchodzę do pozycji od rodzimych autorów z dużą dozą ostrożności, jednak "Kolory zła. Czerwień" uznałam za powieść naprawdę dobrą. Kryminał z akcją, której nie powstydziliby się czołowi przedstawiciele tego gatunku rodem z zagranicy. Dlatego, gdy okazało się, że pisarka będzie pracowała nad kontynuacją serii Kolory zła, wiedziałam, że prędzej czy później (czy będzie to propozycja recenzencka, czy zakup własny), sięgnę po drugą barwę z palety zła - mroczną i wciągającą Czerń. Nie zawiodłam się!
Leopold Bilski - prokurator, którego kariera załamała się po sprawie na Wyspie Sobieszewskiej, dostaje przeniesienie z prestiżowego Sopotu do prowincjonalnych Kartuz. Poraniony wewnętrznie, nieposkładany, musi odnaleźć się w nowej roli, w nowym miejscu, mając przeciwko sobie niemal wszystkich nowych współpracowników. Kartuzy zaczynają w tym czasie żyć zaginięciem trzynastoletniej Amelii Stępień. Dziewczynka mieszkała z rodzicami w Sopocie, ale odwiedzała w Kartuzach babcię i w miejscowym kościele brała udział w próbach chóru. Pewnego dnia po prostu zniknęła. Policja, a także najbliżsi dziewczynki uważają, że po prostu uciekła z powodu nastoletniego buntu.
Tymczasem w Kartuzach zjawia się piękna i tajemnicza Julia Sarman z synkiem Piotrusiem. Kobieta robiła błyskotliwą karierę pisarską w USA, ale po śmierci męża, postanowiła osiedlić się w malowniczym domu nad jeziorem. Niewiele osób wie, że Julia przyszła na świat i wychowała się w Kartuzach i ma swoje własne motywy, by wrócić w rodzinne strony. Gdy jej synek również znika, a sprawa zaczyna obijać się o szczyty lokalnej władzy, Bilski ściąga do Kartuz posiłki - samodzielną już teraz prokurator z Sopotu - Annę Górską oraz dawnych kolegów - Kitę i Pająka. Wspólnymi siłami próbują zdemaskować sekrety małej społeczności i wyjaśnić sprawę zaginięć dzieci.
Kryminał "Czerń" wciąga nas od pierwszej strony. Jest duszny, mroczny i pełen sprzeczności tak charakterystycznych dla małych miejscowości, w których wiara w Boga miesza się z bezrefleksyjnym uwielbieniem dla instytucji Kościoła przy jednoczesnym kultywowaniu przez mieszkańców tradycji pogańskich i wiary w upiory. Podejmuje ważne społecznie tematy, bardzo aktualne, takie jak pedofilia czy korupcja. Jednocześnie zagadka jest naprawdę misternie skonstruowana i zajęło mi sporo czasu, by ją rozwiązać wraz z bohaterami. Autorka sprawnie myli tropy, podsuwa różne możliwości. Myślę, że dobrze wyważyła też proporcje w opisywaniu akcji i prywatnego życia śledczych - niektórzy autorzy zbyt mocno skupiają się na problemach emocjonalnych swoich bohaterów, tutaj wiemy, że są, ale nie dominują nad głównym wątkiem kryminalnym, a to bardzo sobie cenię w tego typu książkach.
Cóż więcej mogę dodać? Książka na pewno nie jest klasycznym czasoumilaczem, bo przebija z niej wiele trudnych emocji. Mimo różnych ukazanych potworności, dzięki retrospekcjom można się czasem poczuć jak na wakacjach nad morzem w latach 90. Na pewno czas spędzony z lekturą nie był zmarnowany. Polecam!