Chile ciągnie się długim pasem na zachodnim wybrzeżu Ameryki Południowej. Do państwa należy około 3 tysiące wysp, rozsianych przy brzegu i na otwartym oceanie. W jednym ze swoich wierszy chilijski poeta – Pablo Neruda – nazwał Chile „długim płatkiem morza i wina i śniegu”.
Powieść Isabel Allende „Długi płatek morza” rozpoczynają wydarzenia w Hiszpanii w 1939 roku. Przez kraj przetacza się wojna domowa, którą wieńczy zwycięstwo generała Franco. To początek wielkiej ewakuacji – ponad pół miliona republikańskich uchodźców próbuje przedostać się za granicę, do Francji, a droga wiedzie przez surowe Pireneje. Wśród nich jest Roser oraz Victor Dalmau. Kobieta to ciężarna młoda wdowa. Mężczyzna to lekarz wojskowy i brat zmarłej miłości Roser. Tych dwoje jeszcze nie wie, że to początek ich wielkiej opowieści. Przejęty losem hiszpańskich wygnańców wspomniany poeta Pablo Neruda przekonuje chilijskiego prezydenta, by Chile mogło stać się dla emigrantów nową ojczyzną.
„Długi płatek morza” to nic innego jak saga rodzinna opowiadająca losy hiszpańskiej rodziny Dalmau i chilijskiej del Solar, od 1938 do 1994 roku. Różni ich wszystko od narodowości i przekonań, przez wyznanie i religie, na statusie społecznym kończąc. Warto poznać tą historię choćby dla faktów historycznych jak historia statku Winnipeg, doświadczenia reżimu Pinocheta czy fakt torturowania ludzi w obozach koncentracyjnych.
Nowa powieść chilijskiej pisarki to przede wszystkim opowieść o ojczyźnie, która nie zawsze jest tam gdzie się urodziliśmy, gdzie są nasze korzenie. Allende uczy, że tożsamość narodowa kształtuje się w miejscu, które nazywamy domem, a dom jest tam gdzie są nasi bliscy. Pokazuje również jak ludzie radzą sobie w czasach politycznej zawieruchy, że mimo wszystko marzą i kochają. To też historia o miłości, nie tylko tej między dwojgiem, czy rodzicami a dzieckiem, bo Allende dotyka miłości wieloaspektowej.
Nie dziwi, że pod przykryciem historii z drugiej połowy XX wieku Allende próbuje przekonać świat, że należy otwierać granice dla przyjezdnych. Szczególnie w dobie zalewającej fali uchodźców. Czy kraje powinny przyjmować uciekinierów? Pablo Neruda uznawał pomoc hiszpańskim uchodźcom za swój najlepszy poemat. Sama Allende w jednym z wywiadów mówi, że "Podróż uchodźców na statku Winnipeg byłaby niemożliwa bez Pablo Nerudy. Pisząc książkę, składałam mu hołd za jego działalność. Jego poezja jest równie ważna, stąd jej wyeksponowanie w mojej powieści". Przemyślenia po lekturze to ani miejsce, ani czas na przemycanie moich poglądów w kwestii współczesnego kryzysu uchodźców. Ocenę zasadności wątku pozostawiam czytelnikom.
„Długi płatek morza” ma w sobie elementy, które mocno przyciągają uwagę czytelnika. I jest to przede wszystkim historia Roser i braci Dalmau oraz część poświęcona podróży. Zabrakło sprytnego flow, który będzie niósł całą historię. Szczerze przyznam, że pojawiały się fragmenty, które zwyczajnie mnie nużyły. Do tego obfituje w wiele wydarzeń historycznych, co przy braku szczegółowej znajomości historii Chile i Hiszpanii jest dużym wyzwaniem dla odbiorcy. Brak napięcia i emocji, bo choć bohaterowie przeżywają wzloty i upadki, nie przekłada się na uczucia czytelnika. Autorka skrupulatnie oddaje obraz panujących w tym czasie nastrojów i niepokojów – przemocy i cierpienia, powszechnej niesprawiedliwości i odczłowieczenia. Może dlatego, że przewrót Pinocheta w Chile dotknął Allende osobiście. To bardzo dobrze skrojona powieść, wybitnie przemyślana, o trwałej konstrukcji. Jest inna niż znane sagi – wymaga od czytelnika skupienia i uwagi. To dobra powieść, ale nie wybitna. Mojego serca nie skradła.