„Po omacku” to debiutancka książka Jamesa M. Tabora. Autor chciał przybliżyć czytelnikom warunki i atmosferę podróży do wnętrza ziemi.
Książka składa się z kilku części. Pierwsze są przedmowy kilku znanych grotołazów: Aleksandra Klimczuka, Billa Stone i Macieja Kuczyńskiego. Przedstawiają oni pokrótce historie odkryć i jak zaczęła się ich własna przygoda z jaskiniami. Następnie są trzy kolejne rozdziały dotyczące już samych wypraw. Tutaj zaczyna się prawdziwa przygoda. Grotołazi walczą ze sobą by pierwszemu zdobyć dno najgłębszej jaskini świata. Dla nas czytelników, może wydawać się, że to nic takiego. Jednakże to długie tygodnie spędzone pod ziemią w ciężkich warunkach: w ciemnym, mokrym i zimnym środowisku. To ciągłe zagrożenie życia, bez możliwości ratunku. Człowiek musi ciągle walczyć ze swoim słabościami.
Wielkim plusem książki jest są dodatki. Po pierwsze mapa obu jaskiń. Dzięki niej możemy prześledzić trasy grotołazów. Po drugie do dzieła dodano kilkanaście przepięknych zdjęć z wypraw. Przybliżają nam one warunki pobytów w jaskiniach. Po trzecie do książki dołączono film, dzięki czemu czytelnik, a raczej widz może już dokładnie, naocznie zobaczyć jak naprawdę wyglądają takie wyprawy. Muszę przyznać, że te dodatki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Uważam, że każda podróżnicza książka powinna być zaopatrzona w zdjęcia, mapy, film. To ułatwia czytelnikom wczucie się w sytuację bohaterów.
Przyznam, że już wcześniej czytałam o tego typu wyprawach w różnych gazetach. Nawet mnie te przygody grotołazów zaciekawiły, ale szybko o nich zapomniałam. Książka „Po omacku” znacznie mi te ekspedycje przybliżyła. Z zapartym tchem czytałam o otchłaniach ziemi i niebezpieczeństwach z nimi związanymi. Po przeczytaniu „Po omacku” stwierdzam, że tymi ludźmi musi kierować miłość do jaskiń, do przygód i odkrywania. Ja nigdy bym się nie odważyła na taką wyprawę. Za bardzo bym się bała. Tymczasem Ci ludzie przez kilkanaście dni chodzą w ciemnościach, zimnie, zafascynowani podziemnym światem. Jeśli to nie miłość to jak inaczej to nazwać? Podziwiam takie osoby, które wyruszają w takie ekspedycje. To naprawdę wielcy ludzie.
„Po omacku” to książka napisana prostym, ale bardzo fachowym i intrygującym językiem. To sprawia, że czytelnik jest zafascynowany powieścią i nie potrafi się od niej oderwać. Grafika jest również fascynująca i zwraca na siebie uwagę. Świetnie dobrane kolory i zdjęcie idealnie współgrają i tworzą otoczkę tajemnicy. Bardzo podobały mi się też, wspomniane wyżej, dodatki. To jeszcze tylko bardziej zoobrazowało mi z jakimi warunkami, atmosferą zmagają się grotołazi. Muszę przyznać, że podoba mi się też styl pisania autora. Widać, że zna się na rzeczy i nie opowiada bajek. To niestety nie jest takie oczywiste, co widać po niektórych książkach podróżniczych. Osobiście lubię taką fachowość pisarzy.
Książkę polecam nie tylko fanom tych przenikających otchłani, ale i tym, którzy marzą o odkrywaniu nowych wysp, lądów itp. To dzieło udowadnia nam, że są jeszcze na świecie ludzie, którzy poszukują czegoś nowego, są zafascynowani tym co robią. Kochają to. Niestety w dzisiejszym świecie rzadko zdarza się ktoś kto jest w stanie tyle poświęcić dla swoich zainteresowań. Może ta książka sprawi, że do wyścigu o najgłębszą jaskinię znajdą się nowi, kolejni ochotnicy zafascynowani jaskiniami.