Mówi się, że przed debiutantem długa droga. No właśnie, czy każdy początkujący pisarz, który wydaje swoją pierwszą powieść, musi być skazany na te słowa? Nie koniecznie. Dowodem jest chociażby hiszpańska autorka książki „Szmaragdowa tablica”, Carla Montero, której debiutancka powieść okazała się świetnie rozegraną historyczną intrygą. „Wiedeńska gra”, bo taki tytuł nosi, w żadnym wypadku nie wskazuje na początkującego pisarza. Każdy wątek jest niesamowicie dobrze rozegrany, nie ma miejsca na głupie błędy. Wygląd fabuły wprost zachwyca. Choć mówi się, że ideały nie istnieją, to w tym miejscu trzeba powiedzieć, że „Wiedeńska gra” w dużej mierze jest niemal ideałem…
Rok 1913, Hiszpania. Isabel po stracie rodziców i porzuceniu przez narzeczonego trafia pod skrzydła swojej ciotki – księżnej blisko związanej z cesarskim dworem Franciszka Józefa. Tam piękna Isabel trafia na wielu mężczyzn, u których wzbudza namiętność i romantyczne uczucia. Ale to jedna z wielu gier, jakie prowadzone są w tym miejscu. Nikt nie jest tym, za kogo się podaje. Nawet piękna Hiszpanka skrywa tajemnice, o których ci nie śnili. W powietrzu wisi widmo wojny, a tajna orientalna sekta jest gotowa ją rozpętać. Czy w tej grze intryg uda się dojść do spokoju i ładu?
To zaskakujące, że debiut może okazać się tak okazale fantastyczną powieścią. Z reguły jest tak, że pierwsze książki autorów mają swoje niedociągnięcia, wiadomo, taki świeżak w całym systemie. Carla Montero jednak wyłamuje się spod tego systemu. „Wiedeńska gra” to książka, którą opublikowała jako pierwszą i aż trudno wyjść z podziwu dla jej talentu pisarskiego. Przede wszystkim świetnie opanowała umiejętność oszukiwania czytelnika. Kiedy jesteśmy przygotowani na wielką ilość intryg, nawet nie jesteśmy skłonni wyrazić naszego zaskoczenia, w jaki sposób są one rozegrane. Przewidujemy dalsze kroki bohaterów, ale są one oczywiście błędne. To samo dotyczy każdych wydarzeń na przestrzeni całej fabuły – na każdym kroku czai się zagadka, której nie da się łatwo rozwiązać. Dopiero autorka ujawnia rozwiązanie, rzecz jasna, którego się nie spodziewaliśmy. Godna pochwały umiejętność.
„Wiedeńska gra” należy do kręgu powieści historycznych. Początek wieku XX, gdzie w powietrzu czai się widmo wojny. Jednak ten szczegół zajmuje drugoplanowe miejsce. Fabuła jest siecią wszelakich intryg, knowań bohaterów (których swoją drogą jest bardzo wielu) i zagadek dotyczących głównego problemu – tajnej sekty, która dąży do wybuchu wojny i totalnej zagłady. W tym miejscu można mówić bardziej o sensacji, o bardzo dobrym thrillerze, gdzie historia jest jedynie tłem. Ale nie byle jakim, bowiem świetnie uzupełnia cały obrazek. Bez tej aury XX-wiecznej, kto wie, co wyszłoby z tej powieści.
Podobnie do drugiej książki Carli Montero „Szmaragdowa tablica”, „Wiedeńska gra” to również fabuła pełna napięcia i mrocznych tajemnic. Aura zagadek sięga dość głęboko, bo aż po sam życiorys głównej bohaterki, ale o tym trzeba przekonać się na własnej skórze. To zaskakujące, chciałoby się wciąż powtarzać. I to powtórzenie można stosować do całej fabuły. Zdaję sobie sprawę, że wychwalam tę książkę naprawdę ponad niebo. Ale nie da się tego ująć inaczej. Wystarczy sięgnąć po „Wiedeńską grę” i wszystko stanie się jasne. Zapewniam.
Mówiąc w bardzo wielkim skrócie: „Wiedeńska gra” to świetna powieść z intrygującymi zagadkami w tle. Nie brakuje jej werwy, ciekawych bohaterów czy też ogromnej ilości zagadek, które towarzyszą każdemu powstałemu wątkowi. Carla Montero to pisarka bardzo utalentowana i mam nadzieję, że prócz wspaniałej „Szmaragdowej tablicy” oraz opisywanego powyżej tytułu, będziemy mieli okazję poznać jeszcze wiele tajemniczych powieści. Taki autor to skarb dla literatury światowej, dlatego cieszmy się, że trafił również do naszego kraju, razem z tak bogatymi tytułami. Zachęcam do lektury. Naprawdę warto.