Biografia genialnego szachisty amerykańskiego, obecnie nieco zapomnianego, ale kiedyś wzbudzającego wielkie emocje, bo Fischer pierwszy, po dziesięcioleciach przełamał hegemonię szachistów radzieckich, zostając w 1972r. mistrzem świata. A miał ku temu predyspozycje, bo był nieślubnym synem wybitnego węgierskiego fizyka Paula Nemenyi, który uczestniczył w projekcie Manhattan, czyli w pracach nad budową bomby atomowej.
Od czasu gdy w wieku 6 lat Fischer nauczył się grać w szachy, kompletnie zwariował na punkcie królewskiej gry, to było uzależnienie, dzień i noc grał w szachy lub je studiował, a jego celem życia stało się zdobycie tytułu mistrza świata. Jak pisze autor, Fischer: „Już w młodości określa trzy elementy, które są niezbędne, aby być wielkim szachistą: praktyka, studiowanie i talent” Wszystkich trzech mu nie brakowało. Miał na przykład iloraz inteligencji 180, ale żadnych zainteresowań poza szachami. Teraz podobnie uzależnieni są maniacy gier komputerowych, ale z reguły taka obsesja nie kończy się dobrze.
A Fischer? Gdy uzyskał upragniony tytuł mistrza świata to osiągnął cel swojego życia. I wydaje się, że właśnie wtedy dalsza egzystencja straciła dla niego sens, bo zaczął zachowywać się co najmniej dziwnie. Po pierwsze całkowicie wycofał się z życia szachowego. Po drugie związał się z podejrzanymi sektami, które nieźle go ograbiły. Poza tym zaczęły nim rządzić uprzedzenia i obsesje, wszędzie węszył spiski: amerykańskie, komunistyczne, żydowskie. To było zachowanie na granicy zdrowia psychicznego. Od lat 90. błąkał się, coraz bardziej szalony, od kraju do kraju, bo do USA nie mógł już wrócić, jakiś czas spędził nawet w japońskim więzieniu. Wreszcie ulitowała się nad nim Islandia, przyznając obywatelstwo, spędził tam ostatnie, w miarę spokojne lata życia.
Właściwie jedyne jego osiągnięcie po roku 1972r., to opatentowanie zegara szachowego nowego typu, oraz popularyzacja random chess, czyli szachów Fischera, w których figury w pierwszym i ostatnim rzędzie szachownicy rozmieszczone są losowo.
Książka przypomina też szczytowy okres popularności szachów w latach 60. i 70, również za sprawą Fischera, którego ekstrawagancka osobowość ekscytowała publikę. Oto na przykład przed meczem Fischer-Petrosjan w Buenos Aires w 1971r. tysiące kibiców już od rana szturmowało kasy aby zdobyć bilet na mecz, „Dla ponad półtora tysiąca ludzi nie starcza biletów i koczują przed salą gry w momencie, gdy o piątej po południu mecz się rozpoczyna.” Cóż za różnica w porównaniu z dzisiejszymi czasami, królewska gra została kompletnie zmarginalizowana, interesują się nią tylko fanatycy...
Część szachowa książki jest raczej krótka, ot kilka partii Fischera z krótkimi komentarzami. Wielkim minusem jest brak zdjęć, w każdym razie w wersji ebookowej.
Biografia pokazuje, że niebezpiecznie jest mieć wielki cel do osiągnięcia i podporządkować mu całe życie. Bo gdy nie daj Boże go osiągniemy to co potem?