„Jak dogadać się z każdym i w każdej sytuacji” to zdecydowanie jedna z najmądrzejszych, najrozsądniejszych i najbardziej pouczających książek jakie kiedykolwiek czytałem. To książka o empatii międzyludzkiej, o zrozumieniu, cierpliwości i miłości, jaką możemy obdarzać innych, nawet tych, którzy mocno zaszli nam za skórę. Co najważniejsze, każde takie zachowanie sprawia, że my, jako ludzie, jako jednostki, dzięki takiemu postępowaniu, nie tylko naprawiamy świat dokoła nas, ale i przedłużamy własne życie… Czy to nie cudowne, a zarazem tak trudne do wykonania?
Chyba każdy z nas ma w swoim otoczeniu kogoś kogo nie lubi. Nie ważne, czy niechęć dotyczy jakiegoś krzywdzącego zajścia, obelgi rzuconej mimochodem, czy zwyczajnego zniechęcenia wobec kogoś, kto nas mija (a nigdy nie zamieniliśmy z nim/nią słowa). Przyznam, że ja mam takich ludzi cały ogrom. Jedni faktycznie mnie skrzywdzili, innych skrzywdziłem ja. Jeszcze innych znam tylko z widzenia, a pomimo tego, denerwuje mnie ich obecność – choć nie wiem czemu. Przez całe życie nie przyszło mi do głowy, aby z kimś takim porozmawiać. Osób wrogo mi nastawionych unikam, i chyba nigdy nie spróbowałem wyciągnąć do nich ręki na zgodę. Czemu? Nie wiem – może łatwiej jest żyć w poczuciu krzywdy, liczyć na czyjeś współczucie…?
Tak czy inaczej, Autorzy książki „Jak dogadać się z każdym…” już na samym początku walą z grubej rury. Można to ująć w następujący sposób: Halo! Gniew, odrzucenie, a przez nie samotność – to nie tylko dyskomfort, ale i również katusza dla twojego ciała! Dosłownie, cierpienie (osamotnienie w jakikolwiek sposób), niszczy twoje zdrowie, samopoczucie, skraca twój czas na tym łez padole. Stary, obudź się! Możesz temu zaradzić. Wystarczy tylko zadbać o dobrosąsiedzkie kontakty z innymi ludźmi! Muszę przyznać, że to trochę szokujące podejście, i początkowo nie byłem pewien, czy czytam książkę pisaną przez rozsądnych ludzi. A jednak… Wraz z kolejnymi stronami zaczęli mnie przekonywać do swoich tez. I to nie tylko przez pryzmat konkretnych wyników badań. W tekście znajdziecie bogatą bibliografię, nazwiska eksperymentatorów i opis tego, w jaki sposób przeprowadzano badania. Sądzę, że już sam ten fakt, przekona nie tylko zajadłych racjonalistów, ale i wielu niedowiarków.
W tekście znalazłem wiele intrygujących mądrości. Tak prostych, że aż dziw, iż nikt wcześniej tak dosadnie tego nie opisał. Pozwolę sobie przytoczyć pierwsze dwa, które wywarły na mnie ogromne wrażenie. Oto one:
„Czas spędzany z rodziną i przyjaciółmi postrzegamy jako mało ważny wobec presji współczesnego życia. Jednak badania jasno pokazują, że dbałość o nasze związki społeczne stanowi właśnie najważniejszy element w zapobieganiu chorobom i przedwczesnej śmierci. Nasze zdrowie społeczne okazuje się mieć dużo większe znaczenie medyczne, niż przyznaje to zarówno ogół społeczeństwa, jak i środowiska medyczne. Bliskość nie jest luksusem. Jest decydująca dla naszego dobrostanu i długowieczności” (s. 32).
„ Staraj się unikać wciągnięcia w dzielący, plemienny argot wymierzony przeciwko innym ludziom. Nie powiększaj swojego znaczenia przez atakowanie lub umniejszanie innych. Nawet gdy ktoś jest twoim wrogiem albo na każdy sposób przeciwstawia się twym wartościom, próbuj go zrozumieć. Nie musisz go lubić ani się z nim zgadzać, ale spróbuj go zrozumieć. To klucz do rozwiązania problemów, które nas dzielą. Choćby to było nie wiem jak kuszące, nie zniżaj się do pełnych nienawiści obelg i znieważania. Takie zachowanie nie upadla innych, upadla ciebie”. (s. 44).
Takich wniosków i diagnoz jest znacznie więcej.
W lekturze znajdziecie wiele osobistych doświadczeń Autorów, którzy pełnią rolę policyjnych ekspertów do spraw psychologicznych wszelkiego rodzaju. Niektóre są wstrząsające, jak choćby próby policji, aby na siłę znaleźć mordercę kobiet, korzystając z portretów psychologicznych oraz prowokacji, insynuacji oraz wymuszania na ludziach tych, czy innych zachowań i wyznań. Słowem – szok, krzyk i niedowierzanie. Nasuwa się pytanie – ile osób siedzi niewinnie w więzieniach? Jak organy ścigania mogą posługiwać się tymi samymi środkami, co bandyci. Czytając „Jak dogadać się z każdym…” znajdziecie na nie odpowiedź, a także nasuną się wam jeszcze inne pytania.
W książce znajdziecie wiele recept na to, jak się zachowywać wobec innych ludzi, aby i nam, i im było lepiej. O dziwo, są to dosyć proste czynności – uśmiech, zainteresowanie, chęć wysłuchania, nie zamykanie się we własnej skorupie, chęć przebywania w towarzystwie innych, i przede wszystkim – rozmowa, zwyczajna, szczera rozmowa. Te proste czynności są w stanie przedłużyć życie wam, waszym znajomym, nieznajomym oraz odrobinę naprawić ten świat. To chyba najbardziej optymistyczna z książek. Zdecydowanie nadaje się dla każdego, niezależnie od wieku, przekonań i doświadczeń życiowych.
Pewnie nie muszę nikogo przekonywać, że książka Laurence’a i Emily Alison mnie oczarowała? Tak, to wspaniała książka o tym, jak wspaniali mogliby być ludzie, gdyby tylko zależało im na współpracy, rzetelnej współpracy i gdybyśmy potrafili wykazać się odrobiną zrozumienia dla innych. Tak, wiem, tutaj pojadę trochę prowodyrką, ale muszą – uważam, że ta książka powinna być lekturą obowiązkową, nie tylko dla wszystkich uczniów, ale przede wszystkim dla polityków wszystkich opcji, którzy tylko potrafią szczuć nawzajem… No cóż, jestem idealistą, który nie wierzy aż w tak wielkie cuda. Choć…
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.