Książkę wydało moje ulubione Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 6 listopada 2017 roku. Książka zdobyła nagrodę Wellcome Book Prize, przyznawaną tytułom dotyczącym zdrowia. Autorka jest lekarką,neurolożką, pracującą w specjalistą w Narodowym Szpitalu Neurologicznym i Neurochirurgicznym oraz w Towarzystwie Epileptologii.
W książce tej opisuje 'przypadki medyczne' osób, które się u niej leczyły.
Autorka opisuje pacjentów dotkniętych różnymi przypadłościami fizycznymi, takimi jak paraliż, ślepota, drgawki padaczkowe itd. Ich przyczyny nie tkwią w organizmie, ale w głowie chorych. Dla takiego laika jak ja coś takiego to 'hipochondria', żeby nie napisać bardziej dosadnie. Bo albo chorujemy albo nie chorujemy. Autorka pokazuje, że tak nie jest do końca. Że poza symulantami i chorymi fizycznie jest też trzecia grupa chorych fizycznie, ale z powodów psychicznych. I nie są to przypadki zaburzeń psychicznych, ale tkwiące w podświadomości przyczyny tych chorób. O'Sullivan z sympatią dla tych chorych opisuje 7 głównych 'przypadków'. Opowiada o ich leczeniu, o tym kim są ci ludzie, jak się leczyli, jakie mieli objawy. W międzyczasie wtrąca opisy historii medycyny i różne ciekawostki medyczne. To bardzo ciekawa książka, która pokazuje, że organizm człowieka jest całością, integralną całością i że dobry lekarz patrzy na całość mechanizmu.
Jedynie jedna rzecz mnie w niej drażniła, a ma to związek z brytyjskim systemem zdrowia. Jako Polka nie przywykłam do takiego 'cackania się' z pacjentami. Chodzi mi o to tłumaczenie pacjentom ich chorób. Autorka streszcza całe rozmowy, więc jest jakiś ogląd całości. No więc mówi pani doktor o chorobie jak 'chłop krowie na miedzy', a pacjent dalej nie rozumie. TO jeszcze jest zrozumiałe, ale już zaskarżanie lekarza za to, że się nie rozumie, to dla mnie jest niezrozumiałe. Wcale ten pani doktor nie zazdroszczę, bo pomimo wiedzy, poświęcenia i oddania zawsze mogła być zaskarżona do sądu o to, że 'pacjent poczuł się urażony'. I naprawdę musiała bardzo uważać na to co mówi, bo jedno słowo powiedziane nie tak jak by sobie tego pacjent życzył, mogło skutkować pozwem w sądzie. Owszem, można oczekiwać dobrego leczenia i godnego traktowania z szacunkiem, a pozywać o chustę zaszytą w brzuchu, ale za nieodpowiednie słowo? Tego nie jestem w stanie pojąć i to mnie w książce denerwowało.
Ogólnie, uważam, ze to książka potrzebna, bo pokazuje, że nie wszyscy pacjenci bez diagnozy udają, że naprawdę cierpią i potrzebuję dobrego leczenia. Uważam też, że to książka napisana ciekawie i interesująco, a przy tym z wiedzą medyczną.