Edgar Allan Poe jest amerykańskim pisarzem, którego dorobek literacki jest w Polsce trudno dostępny. Możemy często spotkać osoby, które o nim nie słyszały. Jest on jednocześnie jednym z najlepiej znanych amerykańskich pisarzy XIX wieku.
Jedną z charakterystycznych cech twórczości autora jest to, że jest ona trudna. Począwszy od języka, idąc dalej przez tematykę i kończąc na bohaterach. Przy czytaniu jego książek trzeba się skupić, skoncentrować na maksimum i śledzić fabułę. Sprawia to dużo trudności, jednak gdy trafimy na prawdziwe perełki, to ciężko jest oderwać wzrok od książki.
Motywem przewodnim jest tu fascynacja kobietami. Przejawia się ona często w postaci obsesji, która prowadzi do tragicznego finału. Nie jest to jednak banalne zakończenie, które serwuje większość książek tej tematyki, ale rozwiązanie zaskakujące czytelnika, biorące się z niesztampowych pomysłów autora. Opowieściom prezentowanym w tym tomie nie można odmówić specjalnej atmosfery, która jest cechą rozpoznawczą Allana Poe, jednak trzeba przyznać, że nie są one specjalnie wybitne, mają średnią pointę. Dobre jest to, że każde opowiadanie różni się od siebie. Jedyne co się powtarza to styl, który może męczyć po jakimś czasie nieprzyzwyczajonego czytelnika do tego rodzaju twórczości. Dużym plusem jest to, że znajdziemy tu opowiadania ciągłe oraz te w formie dialogu dwóch osób, co jest pewnym urozmaiceniem. Czytając "Opowieści..." nasuwa się wniosek, że autor posiadał naprawdę dużą wyobraźnię, którą połączył z taką samą fantazją.
Język całej książki jest wykwintny. Dzięki niemu można odczuć atmosferę tamtych czasów. Większość opowiadań jest krótka, więc można je czytać po parę na dzień, żeby się nadto nie przesilić, aby w pełni zrozumieć treść. jednocześnie nie odbierając sobie przyjemności z czytania.
Książka ta zapewne nie spodoba się wszystkim ze względu na te aspekty, które wymieniłem wcześniej. Jeżeli ktoś uważa się za oczytanego, to nazwiska Poe nie wypada nie znać.