„Pragnienie zemsty może sprawić, że ominie cię coś naprawdę pięknego”
Powyższe zdanie znajdujące się na okładce książki „Wszystkie moje sekrety” oddaje sens tego, co dzieje się na jej kartach. Bohaterka tej historii przekonała się o tym, że nie zawsze zemsta daje słodkie owoce.
Mary Gray po raz pierwszy od wielu lat zrezygnowała z wyjazdu na Fuerteventurę, gdzie, co roku spędzała czas ze swoimi przyjaciółmi. Tym razem wybrała na wakacyjny odpoczynek niewielkie miasteczko o nazwie Greenmory położone na szkockiej wyspie Mull. Wybrała to miejsce nieprzypadkowo, gdyż ma swoje powody, by przyjechać do tego odległego miejsca. Wśród mieszkańców wzbudza sensację, gdyż rzadko ktoś odwiedza te strony poza sezonem.
Wynajmuje skromny pokój u Fii McLean, która cieszy się w społeczności Greenmory szacunkiem. Wprowadza ona Mary w miejscowe środowisko, dzięki czemu przybywa osób, które zaczynają przychylniej patrzeć na nową mieszkankę. Wśród nich jest Fraser Inness, który także ma swoje tajemnice, ale stopniowo otwiera swe serce przed Mary. Jednak ona nie potrafi być z nim do końca szczera, mimo że także zaczyna coś czuć do przystojnego Szkota.
Pierwsze dni nie nastrajają Mary pozytywnie do tego miejsca, ale mimo to nie zamierza rezygnować, gdyż motorem napędowym jest chęć zadośćuczynienia sobie i mamie krzywd spowodowanych piętnaście lat temu przez ojca. Przyjechała tu z konkretnym planem, ale nie uwzględniła w nich tego, że nie zawsze wszystko przebiega według naszych życzeń.
„Czasami jesteśmy gotowi na konsekwencje naszych decyzji do momentu, gdy się one pojawią.”
Greenmory to główne miejsce akcji, ale poza nim ważne jest też to, co dzieje się w rodzinnej Anglii bohaterki, gdyż wówczas poznajemy sytuację panującą w jej rodzinie, a przy okazji wyłaniają się niektóre elementy charakteru Mary i częściowo poznajemy jej sekrety. To wszystko otulone zostało magią szkockiej tradycji, kultury, muzyki, kulinarnych smaków, zapachów, cudnych krajobrazów i życzliwością mieszkańców oraz kapryśnej pogody. Dzięki umiejętnie dobranym słowom, określeniom, metafor i porównań dostrzegamy wszelkie niuanse, które autorka pragnęła nam przekazać.
Nie od razu wciągnęłam się w fabułę, gdyż początkowo nieco się ona ciągnie, ale im dalej, tym bardziej zaczęła mnie intrygować. Ze zwykłego obrazka kobiety pragnącej znaleźć ciszę i relaks z daleka od londyńskiego gwaru, zaczęła wyłaniać się bardziej skomplikowana historia. Większą uwagę zaczęłam przywiązywać do opowieści, gdy po spotkaniu Frasera Mary stwierdza, że „Cel namierzony. Czas najwyższy zatopić statek.” Tego rodzaju wtrącenia zaznaczone kursywą wprowadzają niepokój, tym bardziej, że są to stwierdzenia pokazujące, co dzieje się w umyśle bohaterki, której działania i pozorna życzliwość okazuje się pozą. Prawdziwe intencje skrywa głęboko w sercu i nie ujawnia ich nikomu, nawet czytelnikom.
„Życie jest tym, czym chcesz, żeby było”
„Wszystkie moje sekrety” okazała się powieścią z finezyjnie ułożoną fabułą, która stopniowo odkrywa przed nami sekrety zarówno głównej bohaterki, ale też innych osób pojawiających się w trakcie tej historii. Jest w niej delikatna mroczność, która sprawia, że podążamy przez kolejne strony powieści mającej ponad 400 stron dosyć szybko. Wszystko toczy się spokojnie, od czasu do czasu wybuchając jakimś zdaniem, myślą czy zdarzeniem, ale nie jest to opowieść z nagłym przebiegiem akcji. Jednak dzięki zawieszeniu jakiejś sceny, urwanym wątkom czy niedopowiedzeniom autorka pobudza naszą ciekawość zachęcając do podążania za działaniami bohaterki. Narracja jest pierwszoosobowa, a mimo to nie jesteśmy dopuszczeni do głębszych warstw umysłu Mary i jej tajemnic.
Autorka nakreśliła portret kobiety sfrustrowanej, zdeterminowanej, która pielęgnowała od wielu lat w swoim sercu nienawiść, zatracając w tym wszystkim obiektywne spojrzenie na to, co się wydarzyło. Jej umysł i duszę opanowała obsesyjna chęć zemsty, która oślepia sprawiając, że Mary zatraciła realizm sytuacji i nic się nie liczy, aż do osiągnięcia celu. Wszystko jednak jest do czasu, a los potrafi być przewrotny.
Gdy poznawałam jej losy, targały mną skrajne emocje. W początkowej fazie współczułam bohaterce, gdyż, jako dziecko była świadkiem dramatycznej sceny, którą mamy naświetloną w prologu. Z czasem, gdy Mary coraz więcej odsłaniała swego charakteru, przemyśleń, próbowałam ją zrozumieć, być po jej stronie, by na koniec czuć do niej złość za jej hipokryzję i nieumiejętność wybaczania. Tak zapiekła się w swoim żalu, że nie zauważa, że postępuje wbrew temu, co radzi innym, chociażby w kwestii szczerości i ukrywania prawdy.
Debiutancka powieść pani Weroniki Czaplarskiej zasługuje na uwagę ze względu na umiejętność budowania nastroju i ukazania ludzkich ułomności, słabości, skutków zdrady w jej różnych odcieniach. Stawia też pytanie o to, czy warto szukać zemsty, zamiast doprowadzić do wyjaśnienia sprawy. Pokazuje, że zemsta może przynieść zupełnie inne efekty, niż oczekiwaliśmy, wówczas możemy minąć się ze szczęściem i miłością.
Weronika Czaplarska urodziła się w 2000 roku w małej miejscowości w Wielkopolsce. Pisanie zawsze było obecne w jej życiu, jednak dopiero pod koniec 2019 roku postanowiła podzielić się swoją twórczością z większym gronem na platformie Wattpad. Prywatnie jest nieuleczalną romantyczką, która potrafi spędzić długie godziny z nosem w książce i kubkiem parującej herbaty waniliowej. Inspirację na fabułę historii często czerpie ze snów.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Novae Res
Pragnienie zemsty może sprawić, że ominie cię coś naprawdę pięknego. Pojawienie się Mary Grey w sennym miasteczku Greenmory na szkockiej wyspie Mull wywołuje nie lada sensację – w końcu nikt rozsądn...
Pragnienie zemsty może sprawić, że ominie cię coś naprawdę pięknego. Pojawienie się Mary Grey w sennym miasteczku Greenmory na szkockiej wyspie Mull wywołuje nie lada sensację – w końcu nikt rozsądn...
Tajemnicza Mary Grey niespodziewanie pojawia się w małym miasteczku Greenmory na szkockiej wyspie. Dla mieszkańców miasteczka to nie lada sensacja, ponieważ mało kto zjawia się tam poza sezonem, Mary...
Ostatnio miałam okazję przeczytać coś innego niż zwykle, w końcu nie samą fantastyką człowiek żyje:) Do tego był to kolejny polski debiut na moim koncie. Muszę przyznać, że bardzo udany. Za egzem...
@wawrzynczykedyta
Pozostałe recenzje @Mirka
Pięć dni do świąt.. i do miłości
@Obrazek „W święta możemy poczuć się jak dzieci.” Pięć dni to niewiele, by zdarzyło się coś wielkiego, zwłaszcza w sytuacji, gdy są one tuż przed świętami, i niemal...
@Obrazek Jeżeli ktoś czytał książkę „Lisica” i „Dziewczyna z Konstancina” to z pewnością postać Hanki Lubochowskiej nie będzie mu obce, bo jej historię można przeczyta...