W pewnym mieście, żyła sobie pewna samotna kobieta po trzydziestce. Straciła pracę, spała w piżamie w misie koala, zajadała samotnie smutki, czasami wpadała do niej rodzina, aż tu nagle… Siostra podsunęła jej pewien pomysł. I tak oto zaczyna się bajka o nowym lepszym życiu, a nuż i książę się trafi, a nuż dobra wróżka z prezentem…
Nie masz w życiu celu, nie masz pomysłu na siebie? Jesteś bezrobotny? Marzysz o wielkim świecie? Jedź do Anglii… Kto wie, może tam twój los się odmieni…?
„Opowieść emigracyjna” to debiut literacki absolwentki filologii angielskiej. Jak sam tytuł wskazuje książka traktuje o emigracji. Ten obszerny temat został pokazany w wersji dość okrojonej, lekkiej i ‘dowcipnej’. Zmierzając do meritum – naszym przewodnikiem po kraju Big Bena jest Klara Miodowska – chwilowo bezrobotna singielką. Kobieta, zmęczona polskimi realiami, wyjeżdża do ciotki mieszkającej w Anglii. Osądzona o uwodzenie jej męża zmuszona zostaje do znalezienia sobie nowego lokum. Nie zna języka, nie ma mapy okolicy, żadnych znajomych, na szczęście ma pieniądze. A wiadomo –jak są pieniądze to jakoś to będzie. I tak Klara zaczyna swoją angielską przygodę. Na tym się zatrzymam, żeby nie zdradzić, co też takiego ją spotka w obcym kraju…
Skupię się teraz na opisie z okładki (a właściwie na jego fragmencie) ->
„Wraz z bohaterką czytelnicy poznają jasne i ciemne strony życia poza granicami ojczyzny, a także stają się wirtualnymi podróżnikami po pełnym zabytków, urokliwych miejsc, ale i odmiennej kultury Londynie” - z pierwszą częścią w pewnym stopniu mogłabym się zgodzić, ale jeśli chodzi o tych „wirtualnych podróżników” to… już jest lekka przesada. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że LONDYNU praktycznie w książce nie ma. Autorka w ogóle nie zadała sobie trudu, aby opisać wspomniane zabytki, urokliwe miejsca… Jedyne wzmianki świadczące, że akcja faktycznie dzieje się w Londynie to znikome informacje z jednego spaceru po centrum miasta, podróż metrem, czy wizyta w centrum handlowym. Nawet większość zakupów Klara robi w polskim sklepie. A i o spotkanie jakiegoś Anglika trudno… Klara właściwie obraca się pośród samych Polaków mieszkających i pracujących w Londynie. Wobec czego trudno tu mówić o możliwości poznania tej odmiennej kultury…
Przejdźmy do ostatecznej oceny -->
Przyznam się, iż do pewnego momentu bardzo chętnie czytałam o perypetiach głównej bohaterki. Różne są bowiem losy emigrantów, dlatego ciekawa byłam jak się potoczy życie Klary, czy sobie poradzi, czy też wróci do Polski przegrana i bez oszczędności. Jednak… Żeby nie przedłużać –nie podobało mi przechodzenie ze skrajności w skrajność, raz jest źle, źle, gorzej, potem cudownie, wręcz przecudownie…. Nie podobało mi się dość marne zobrazowanie bohaterów, ich wyglądu, cech osobowości. Nie podobały mi się też błędy, najwięcej jest literówek. I nie podobało mi się dość schematyczne potraktowanie polskiej emigracji –zupełnie jakby opisane z zasłyszanych tendencyjnych opowieści.
Mimo tych kilku usterek, uważam, że książka była całkiem ciekawa i przyjemna. Z tego gatunku, co umila ponure popołudnie i pozwala wierzyć, że czasami „cuda” się zdarzają.