W okresie przedświątecznym i świątecznym furorę na bookstagramie czyniły powieści świąteczne. Powoli staje się on odrębnym gatunkiem literackim. Po który do tej pory nie sięgałam, ale w tym roku udało mi się przeczytać coś z tego nurtu, co prawda nie powieść, ale antologię opowiadań niby świątecznych, bo tak głosi tytuł tego zbioru.
Zastanawiacie się pewnie dlaczego piszę niby świątecznych, a dlatego bo świąt w tych opowiadaniach jak na lekarstwo, przynajmniej dwóch fabuła toczy się w ogóle w lecie... To największy zarzut z mojej strony wobec tego zbioru opowiadań, bo spodziewałam się więcej świątecznej atmosfery, a tu, nawet jak się te święta pojawiają, to są wspomniane jednym zdaniem, albo są tylko tłem dla wydarzeń w danym opowiadaniu. Według mnie jeśli jest to świąteczna antologia, to święta powinny grać pierwsze skrzypce. Lecz to moja opinia, może inni czytelnicy uważają inaczej. Dla mnie jest to trochę wprowadzanie czytelnika w błąd, byleby sprzedać coś pod szyldem świąt. Strach pomyśleć jak wyglądają te powieści świąteczne, też brak w nich atmosfery świąt? 😅
Ale wracając do tej antologii, to nie jest ona zła, kilka opowiadań przypadło mi do gustu, o których napiszę zaraz więcej. Niestety trafiły się też takie, które mnie nie porwały, im również poświęcę kilka słów.
Zacznę od tych, które mnie zaintrygowały, do tego grona na pewno mogę zaliczyć opowiadanie otwierające zbiór, czyli "Piękno jest wieczne" pani Hiddenstorm, mianowicie za motyw z bajki o Sinobrodym(zamknięte drzwi i zakaz ich otwierania, które kuszą do otwarcia i poznania tajemnicy, którą skrywają), jest to dość mroczne, paranormalne opowiadanie, które mało ma klimatu świątecznego, ale zapada w pamięć i pozostawia emocje w czytelniku. Kolejnym opowiadaniem wartym uwagi jest historia spod pióra Kingi Litkowiec "Zachar", znów jest to opowiadanie sensacyjne, ale bohaterowie i fabuła zaciekawiły mnie na tyle, że chętnie poznam ich losy z powieści pani Kingi, urocze opowiadania, które chwytają za serce to "Blueberry, Raspberry i wszystkie inne Berry" Magdaleny Winnickiej za pomyłkę związaną z nazwą miejscowości i za tarapaty, które z jej powodu wynikły, "Miłość" Agaty Suchockiej za wykorzystanie cytatu jednej z moich ukochanych piosenek roku 2021 i za głównego męskiego bohatera, który jest muzykiem i ma złamane serce, a los daje mu szansę na prawdziwą miłość, "Wigilijna odsiadka" za humor i ciepło, które serwuje nam Charlotte Mils.
Opowiadania, które nie spodobały mi się bądź zawiodły, to niedokończona historia pani Anny Wolf "Sue", no nie robi się takich rzeczy czytelnikom i nie zostawia otwartych historii w opowiadaniu, "Druga miłość" Edyty Folwarskiej za głupotę i naiwność głównej bohaterki, " Sprawdź go" Patrycji Strzałkowskiej za pomysł na fabułę jak z filmu "Porady na zdrady" i za zupełny brak świąt w opowiadaniu i "Magenta" Pauliny Świst za brutalność, która nijak nie kojarzy się z Wigilią.
Jak widzicie przeważają opowiadania, które tak czy owak mnie zauroczyły, czas poświęcony lekturze tej antologii nie był więc czasem zmarnowanym, ale oczekiwałam więcej świątecznego klimatu, więcej ciepła, miłości i tej magii świąt, ale nie można mieć wszystkiego.
Jeśli jesteś zainteresowana/zainteresowany tym zbiorem opowiadań to sięgaj i czytaj, chętnie poznam Wasze odczucia, a ja wrócę jeszcze do Was niedługo z recenzją świątecznej powieści i kolejnej świątecznej antologii, choć święta już minęły, to jestem jeszcze w nastroju świątecznym i będę czytać te świąteczne twory, a co ! Kto mi zabroni? ;)
Za egzemplarz dziękuję Charlotte Mils i wydawnictwu Akurat, wydawnictwu Muza.