Czerwony alarm recenzja

NYPD RED to elitarna jednostka policyjna zajmująca się VIP-ami z Nowego Jorku.
Zach Jordan i Kylie MacDonald zostają wezwani do przypadku śmiertelnego popularnej dziennikarki dokumentalnej Aubrey Davenport. Kobieta zmarła w niecodziennych okolicznościach, co nasuwa detektywom wiele pytań.
Czy praca dziennikarki miała coś z tym wspólnego?

Czy da się odkupić swoje grzechy pieniędzmi?
MacDonald i Jordan mają jeszcze inną sprawę, której muszą poświęcić całą swoją uwagę.
Na balu dobroczynnym zostaje wysadzony jeden z założycieli fundacji charytatywnej.
Kto miał motyw zabić człowieka, który przelewa pieniądze dla biednych? W zagrożeniu są pozostali założyciele fundacji i przy okazji przyjaciele zamordowanego.
Jaką prawdę ukrywają przyjaciele z dzieciństwa?
Czy są tacy niewinni i dobroduszni, za jakich chcą uchodzić?

Byłam sceptycznie nastawiona do kolejnego cyklu NYPD RED. Może dlatego, że pozostałe części mnie nie zachwyciły? A może dlatego, że Pattersona najnowsze książki jakoś nie lśnią w moim umyśle z zachwytu.
Okazało się, że się pomyliłam, ale jakoś z tego powodu nie rozpaczam.
CZERWONY ALARM to książka pełna zwrotów akcji, napięcia i pościgu, że nie sposób się nudzić. Cieszę się, że pisarze postawili na śledztwo, a nie na życie prywatne detektywów, dzięki czemu nie czułam, że sprawa morderstw jest na kolejnym planie.
Może komuś nie przypadnie do gustu ten chaos to, że tyle spraw było do rozwiązania, ale dzięki temu nie było czasu na jakiś ochy i achy bohaterów, tylko czyste policyjne dochodzenie.
Coś co mnie nie urzekło, to podróż do Tajlandii. Jakoś nie przepadam za tym, jak bohaterowie wyruszają w podróż i pisarze chcą nas zagłębić w tamten dyplomatyczny świat. Sorry, ale nie dla mnie takie przewodniki, nawet w najmniejszym calu.

Patterson i Karp poruszyli według mnie ważne tematy.
Po pierwsze: czy ludziom sławnym i bogatym wszystko uchodzi na sucho?
Po drugie: jak uczestnicząc w balu charytatywnym i chełpiąc się jakim jest się dobrodusznym, można oceniać ludzi tylko po obuwiu?