Leon i Zofia stanowią "piękną i przykładną rodzinę. Elegancka ona, wpływowy on, ten ich dom za tak zwane miliony monet i Julka - długonoga kopia swojej matki". Prawda, że idealnie prezentuje się ta patchworkowa rodzina? Niestety, życie ma to do siebie, że zawsze jest jakieś "ale". I choć codzienność tak bardzo uwiera, ty boisz się coś zmienić, bo to, co nowe i nieznane naprawa cię przerażeniem. I trwasz sobie nieszczęśliwie, w tej swojej strefie komfortu, którą tak trudno opuścić, i do której już zdążyłaś się przez te lata przyzwyczaić, a brak odwagi nie pozwala ci sięgnąć po swoje marzenia. Żyjesz w ciągłym stresie i pod presją, którą ( o zgrozo! ) sama sobie narzuciłaś, a wtedy już tylko krok od stania się zlepkiem czyichś oczekiwań, do bycia nieszczęśliwą, zgorzkniałą i rozczarowaną kobietą, która milion razy w swojej głowie zadaje sobie pytanie: "dlaczego nawet nie próbuję stać się kobietą, jaką chciałam być? Dlaczego oddaję swoje dni ot tak, jakby nie miały dla mnie żadnego znaczenia"? Ile razy rezygnowałaś z siebie dla dobra rodziny? Z pewnością zbyt wiele. Znasz te rozterki, prawda? Ja też je znam. A gdyby chociaż raz wybrać siebie, rzucić wszystko i wyjechać w niezwykłą, pełną małych szczęść, podróż, np. do Stanów Zjednoczonych? Jak postanawiasz, tak robisz i wraz z córką ruszasz na podbój Ameryki, a ja dzięki temu mam szansę obserwować piękną, pełną bezwarunkowej miłości, relację. A co, jeśli na twojej drodze stanie prawdziwy książę, który potrafi uleczyć każde serce? To już będzie wtedy najprawdziwszy "american dream", prawda? Wystarczy moment, byś poczuła uderzenie pioruna.
"Nie ma wczoraj, nie ma jutra, jest tylko dziś - co z tym zrobisz, zależy wyłącznie od ciebie.
A gdyby tak, choć na chwilę tę "akuratność" naszej bohaterki, zamienić na odrobinę szaleństwa i z ufnością w sercu poddać się temu, co przygotował los? To historia kobiety, która nade wszystko pragnie być kochana i zauważona.
Opowieść o kobiecie, której trudna przeszłość, kładzie się cieniem na teraźniejszość, a ta, spędzana na emigracji już i tak przecież do łatwych nie należy. To historia twoja, moja i z pewnością wielu innych kobiet. Jak ja jej potrzebowałam. Jak każdej spod pióra Ani, wiem, wiem... Choć porusza wiele trudnych tematów i nie brakuje w niej trudnych momentów, to udało mi się odnaleźć powiew świeżości, wolności, beztroski i taką niczym
nieskrępowaną radość. Po raz kolejny uwierzyłam, że w życiu wszystko jest możliwe, a nasze pragnienia nigdy nie tracą terminu ważności. Poczułam się jak młoda dziewczyna, z uśmiechem na twarzy, wiatrem we włosach i głową pełną marzeń. Mam wrażenie, że Autorka po raz kolejny wyciągnęła w moją stronę swoją dłoń i wskazała tę właściwą drogę. Cenię tę kobietę ogromnie. Za odwagę, autentyczność, niezwykłą wrażliwość na drugiego człowieka i na świat w ogóle, za uśmiech. Tak mi serce podpowiada, że dużo tu Ani. Może to powieść najbardziej osobista z dotychczasowych? Kto wie... Ta historia sprawia, że jestem dumna nie tylko z Zosi, ale przede wszystkim z kobiety, która tę postać stworzyła. Nie z Autorki ( choć pod tym względem nic zarzucić nie mogę), ale z osoby, jaką jest Ania, z drogi, którą przeszła, z siły, którą w sobie nosi i z jakiegoś takiego, trudnego do zdefiniowania wewnętrznego blasku i spokoju. Mamy tu obraz życia, który jest pełen zadumy i refleksji. Powiem Wam, że koniec tej książki niesamowicie mnie zaskoczył. Cóż... Życie... Które bywa równie nieprzewidywalne. Moim zdaniem, to najpiękniejsza i najbardziej wzruszająca książka Autorki, którą będę polecać każdemu, już zawsze.
Aniu, po stokroć dziękuję i równie mocno gratuluję.