Odważna czy głupia?
To pytanie zadaje sobie każdy kto poznaje Antilie, ostatnią przedstawicielkę rodu Mendelaview. Przed Niną, wiodącą dotychczas spokojne i normalne życie na Ziemi, czeka jedno z najtrudniejszych zadań. Musi opanować drzemiącą w sobie moc i stanąć przeciwko armii Alexusa, byłego chłopaka i kochanka, który oszukał ją i wykorzystał jej wrodzoną naiwność. Wraz ze Strażnikami Mandory Nina uda się w niebezpieczną podróż przez planety galaktyki, aby odszukać Maximusa, legendarnego maga, który jako jedyny może pomóc księżniczce opanować magie antilii.
Po świetnej i wciągającej pierwszej części cyklu Antilii, "Tatuażu z lilią", nie mogłam się doczekać kontynuacji. Autorka nie kazała nam długo czekać. Książka, która powstała w zaledwie dwa tygodnie, ukazała się w niezwykle ładnej oprawie graficznej, po raz kolejny ciekawiąc i fascynując czytelnika. Kiedy udało mi się wygrać "Cenę odwagi" na fan page'u Ewy Seno odrzuciłam cały stos czekających na mnie książek i nie czekając ani chwili zabrałam się do czytania.
Fanom pierwszej części dobrze jest znany lekki, humorystyczny i niezwykle prosty styl powieści. Spotkamy się tutaj z dowcipnymi, zaczepnymi uwagami, jak również sarkastycznymi docinkami. Nawet w obliczu czyhającego zła nigdy nie jest za poważnie. Fabuła zdecydowanie nabiera tępa i aż do ostatnich stron mamy do czynienia z nadmiarem akcji. "Cena odwagi" jest jak rwący potok rzeki, nie zatrzymuje się ani na chwilę. Wszystkiego jest za dużo, wszystko dzieję się za szybko. Brakuje skupienia się momentami na detalach, które w przypływie gwałtownej akcji zostają całkowicie zepchnięte na dalszy tor.
"Może gdy zapcham głowę niezbędnymi informacjami, zabraknie w niej miejsca na głupie myśli i nieodpowiedzialne pomysły."
Największym moim zarzutem wobec "Ceny odwagi" jest kreacja głównej bohaterki. W istocie Nina potrafi zirytować czytelnika do granic wytrzymałości i momentami daje nieźle popalić. Po przeczytaniu pierwszego tomu odniosłam wrażenie, że Ewa Seno na siłę idealizowała Ninę i ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu jest coraz gorzej. Bohaterka na każdym kroku zachowuje się lekkomyślnie, naiwnie i po prostu infantylnie, jednak wszyscy wokół wychwalają ją ponad miarę, przyklaskując jej irracjonalnym zachowaniom. Głupota Niny drażni i razi w oczy. Przeszłość niestety niczego jej nie nauczyła, ponieważ z każdym kolejnym dniem podejmuje coraz gorsze decyzję. Zachowuje się jak rasowa kapryśna księżniczka, a do tytułu godnej królowej jest jej jeszcze bardzo daleko. Oczekiwałam młodej, odważnej kobiety, a zamiast tego dostałam lekkomyślną i niezbyt inteligentną dziewczynkę, wypłakującą oczy na każdym kroku i użalającą się nad swoim, jakże ciężkim, losem.
"- Wszystko dobrze? - spytałam.
- Przed nami stoi armia czekająca na to, by nas rozszarpać! Jak sądzisz?"
Idealizowania - ciąg dalszy. Nina to postać, która nie musi nic od siebie dać - dostaje wszystko na tacy. Nie musi się czytać nudnych ksiąg, nie musi się uczyć magicznych sztuczek. Jej moc zrobi wszystko za nią. Wystarczy, że dotknie księgi i proszę, już zna jej zawartość. A jeśli nie, nie martwcie sie, dostanie jakiś odjechany gadżet, który uchroni ją przed nauką nieznanych języków. Nawet przy spotkaniu z przedstawicielami królewskich ras Nina nie ma żadnych trudności w nawiązaniu sojuszu. Wystarczy, że ładnie się uśmiechnie a królowie i królewny są gotowi ryzykować życie swoich poddanych za sprawę, która nawet ich nie dotyczy. Jakże miło z ich strony!
Cykl Antilia to z założenia powieść młodzieżowa, która ma trafiać do młodych dziewcząt, jednak Nina nie jest najlepszym autorytetem. Nie potrafię określić czym się kieruje rozkładając nogi przed każdym napotkanym facetem, ale jej życie seksualne, trzeba przyznać, jest niezwykle bogate. To co, w pierwszym tomie nazwałam lekką pikanterią, teraz mogę nazwać wyuzdaniem. Nina nie myśli o konsekwencjach swoich poczynań, lecz chętnie korzysta ze swojego ciała i wdzięków, rozdając je na lewo i prawo.
Po pierwszym fantastycznym tomie Antilii, oczekiwałam o wiele więcej. Krótki czas napisania powieści przełożył się na jakość i wykonanie. Czytając "Cenę odwagi" odniosłam wrażenie, że autorka bardzo się śpieszyła chcąc jak najszybciej mieć to za sobą. Pomysłów, wątków i wydarzeń było zbyt wiele, a sami bohaterowie gdzieś się w nich zagubili. Biorąc pod uwagę możliwości książki, efekt końcowy mnie rozczarował. Gdyby poświecić więcej czasu na dopracowanie detali i kreacje bohaterów, książka mogłaby zrobić furorę na polskim rynku. Zakończenie nie zaskoczyło mnie, ale pozostawiło niemiłe uczucie deja vu. Trzeba jednak przyznać, że pomimo swoich wszystkich wad, "Cena odwagi" jest wciągającą i interesująca. Czyta się ją błyskawicznie szybko i chcąc, nie chcąc, chętnie sięgnę po kolejną część.
Za książkę gorąco pragnę podziękować autorce. Dziękuję Pani Ewo, z utęsknieniem czekam na finał! ~ hybrisa