Pierwsza wypowiedź Joanny Wojciechowskiej jest od razu mocnym akordem rozpoczynającym ten zbiór głosów silnych - co uwydatniają zdarzenia, w jakich biorą udział - kobiet. Relacja z kilku lat życia bohaterki jest uderzająca jak bezlitosny jest człowiek dla człowieka. Nie tylko zięć i jego otoczenie dla kobiety schorowanej, która traci dorosłą córkę, ale również policja, która nie dokłada od początku starań by wyjaśnić sprawę. Bardzo trudna historia o sile kobiety, która walczy i wciąż ma nadzieję na odpowiedź, napisana w sposób zaangażowany, tak, jakby była pisana przez matkę, a nie kogoś z boku.
Artykuł Ewy Wołkanowskiej-Kołodziej zupełnie nie przypadł mi do gustu ze względu na jego stylistykę. Natomiast tematyka dotycząca małżeństwa mieszanego Polki z Pakistańczykiem mogła być bardzo ciekawa z uwagi na motywy, jakie za tym stały. Zawsze jesteśmy ciekawi co ktoś zobaczył w tej drugiej osobie, a tu dodatkowo, jak sobie poradził w odmiennej kulturowo sytuacji. Chociaż w tym wypadku o Joannie mogę dowiedzieć się więcej z jej bloga czy książki pt."Zwyczaje pakistańskie życie".
Iza Klementowska dzięki swoim bohaterkom daje obraz naszego zakołtunionego społeczeństwa. Zawsze mnie to zastanawia, jak osoby deklarujące, iż są katolikami, wierzącymi w miłość, prawdę, mający powinność kochać bliźniego swego, jak siebie samego, mogą być tak nietolerancyjni, że aż brutalni w swoich ocenach. Potrafią obnosić się ze swoją złośliwością, a nawet nienawiści do osób homoseksualnych, ale odwracają oczy, gdy ktoś w sąsiedztwie jest maltretowany. To prawdziwy akt wiary. A sam reportaż, skonstruowany na bazie wypowiedzi kochanek, to klarowny obraz naszego społeczeństwa, które radzi zamieść problem pod dywan, bo nikt nie lubi, gdy inni manifestują swoją odmienność.
Sypniewska i Winnicka prezentują migawki z życia kobiety, którą zawodzi mężczyzna i która musi dużo przejść, żeby czuć sie wartościowa. Nie każdy, kto porzuca życie na polskiej prowincji musi zadowalać się cały czas byle czym na obczyźnie i to udowadnia Monika, która zaczynając od zera spełnia się w organizacji, ma rozeznanie w angielskim systemie i może m.in. udzielać porad innym. Mimo tych wszystkich upadków zaliczanych przez bohaterkę po drodze, to dość krzepiąca historia.
Tekst Cieśli mówi o tym, że niepełnosprawność ma wiele obliczy i to nie za sprawą rodzaju kalectwa, ale tego, jakim się jest człowiekiem i w jaki sposób samemu podchodzi się do swojej ułomności. To tekst o zwykłym życiu nie całkiem zwyczajnej pięcioboistki obdzielający czytelnika ciepłem i optymizmem, bo z takim człowiekiem mamy tu do czynienia.
Renata Radłowska odmalowuje szarą codzienną, z która bardzo często mamy do czynienia. Przebieg życia Krystyny to twarda rzeczywistość, na którą wiele kobiet się zgadza na zasadzie "tak musi być". Uważamy za normę, gdy mężczyzna pije, bo czy dużo czy akuratnie to trudno ocenić. Dziewczyna bierze za partnera człowieka pijącego, z nim wiąże swoją przyszłość, choć jest jeszcze nastolatką. Potem alkohol staje się wyznacznikiem ich życia, bo on pije przed, po, a nawet w trakcie pracy, a ona .. No właśnie, czy musi się na to zgadzać? Drażni mnie sama bierna postawa bohaterki, która funduje dzieciom życie w niestabilnych warunkach. Perspektywa, z jaką przedstawiona jest sytuacja nie oddaje w pełni dysfunkcji rodziny, a co za tym idzie emocji, z jakimi każdy jej członek musiał się zmagać. Całość jest rozmemłana i zniechęca do angażowania uwagi. Być może to właśnie sposób zredagowania wywołał u mnie brak akceptacji na tę historię w tym zbiorze, bo uważam, że jej charakter nie wpisuje się w ramy publikacji.
Joanna Podgórska zmierzyła się z życiem naznaczonym przemocą. Znęcanie się bliskich nad dzieckiem staje się wyznacznikiem jego późniejszego bytu. I albo rodzi się w młodym człowieku poczucie agresji, które może go nawet uratować albo, jak w przypadku tej kobiety, jest bierną akceptacją owego stanu rzeczy. Czasem dopiero więzienie, pobyt na oddziale terapeutycznym może uzmysłowić, że było się przez całe swoje życie ofiarą, pozbawioną opieki, bezpieczeństwa i godności. Autorka podkreśla, jakie są skutki powielania złych wzorców wychowawczych. Przedstawia historię tak namacalnie, jakby odgrywała się tuż przed naszymi oczami. Obserwujemy krzywdy zadawane dziecku, a potem kobiecie, towarzyszymy podczas przeobrażeń i zyskiwaniu lepszej samooceny oraz satysfakcji, gdy może sama służyć pomocą innym.
Iza Michalewicz daje świetny opis brutalnego życia w kraju, gdzie jego koszty przy dziecku niepełnosprawnym liczy się w tysiącach miesięcznie. To jak najbardziej życie tu i teraz, bo nie wiadomo co się stanie jutro, a nawet za godzinę. Nie ma czasu skupiać się na przeszłości, obwinianiu lekarskich niekompetencji, czy nieporadności partnera, który odchodzi by mieć łatwiejsze życie u boku zdrowej rodziny. To godzenie się z tym, czego nie można zmienić i przygotowywanie na moment, gdy trzeba będzie ostatecznie pożegnać się z córeczką. Jednak to nie jest historia, przy której tylko wylewa się łzy. Eliza uświadamia nam, iż mimo ciężkiej choroby dziecka, wielu operacji i częstych pobytów w szpitalach trzeba dbać o własne pasje, które dadzą odpowiedni balans naszemu życiu. To dzięki temu matka ma zawsze pomysł, jak sobie poradzić i znajduje odpowiednie osoby oraz instytucje wspierające. Jest aktywna poza domem, pracuje, udziela się, nie zaniedbuje kontaktów, dziecko ma opiekunki, a ona nie ma czasu na depresje. Bohaterka pokazuje czym jest prawdziwa odwaga. Ma odwagę walczyć nie tylko o córkę, ale przede wszystkim o siebie, co w naszym społeczeństwie nie jest mile widziane. Bo cóż to za matka, która zostawia zagrożone dziecko z opiekunkami, a sama wyrusza na ekspedycje?
Woźniczko-Czeczott prezentuje rosyjski performer. Oto świat aktywistów i ich życie od akcji do akcji. Demonstrowanie własnego punktu, bez zgody na tworzoną wokół iluzję i dwie kobiety nie zważające na swoje macierzyństwo, rodziny, podejmujące walkę o zasady. Tutaj bohater wydaje się być zbiorowy, mimo wyróżnienia dwóch jednostek. Prawdopodobnie przez to, iż autorka skupiła się bardziej na zarysowaniu publicznych akcji i szeroko ukazując tło, na jakim rozgrywa się szarpanina bohaterek. A mnie brak wyrazistego nakreślenia odmiennych postaw bohaterek. Jest surowo i rewolucyjnie, choć wydarzenia mają miejsce w ostatnich latach.
Z Anną Wiatr przekraczamy kolejne progi życia ze stwardnieniem rozsianym. Jednak nie ma się co nastawiać na walkę z trudami choroby, bo tutaj zetkniemy się jedynie z obramowaniem tego świata. Jak gdyby bohaterka nie wpuściła nas do wewnątrz, choć przecież uzewnętrznia się na blogu i na forum, a nawet stoi przed większym wyzwaniem w postaci książki. Możliwe, że to sam sposób przedstawiania faktów przez redaktorkę nie pozwala przeniknąć głębiej, co zdecydowanie osłabia przekaz i znów trudno stwierdzić, co tu uchodzi za odważne postępowanie.
Marta Szarejko opisuje małżeństwo dwojga ludzi z różnych światów i na doczepkę teściowa w bliskim tle. Alkoholizm męża, przemoc psychiczna, brak szacunku - oto na co może liczyć żona już w pierwszych miesiącach. Na tym etapie reportaż nie pokazuje nic nowego, jakby się wracało do artykułu Radłowskiej. A jednak to zupełnie inna historia, gdyż bohaterka uświadamia sobie, że jest kimś innym niż do tej pory. To mądry tekst o byciu razem i mimo iż opisuje relacje damsko-damką można go odnieść do każdej innej, bo w dobrych związkach istota jest dbanie o drugiego człowieka i pomimo potknięć, chwilowych żalów nie depcze się jego godności.
Reportaż Sylwii Szwed jest zupełnie inny od pozostałych.Powiedziałabym, że to historia na bogato, dająca wgląd w losy, dziś prawie osiemdziesięcioletniej, Marie-Claire i jej rodziny. Ona sama zaczyna poznawać je dopiero jako nastolatka, która uświadamia sobie, że jej rodzice to obcy ludzie, którzy ją przygarnęli z potrzeby serca, a prawdziwa matka nawet u progu życia zapiera się, iż nigdy nie miała córki.
Pomiędzy tymi dłuższymi materiałami, są i krótsze wypowiedzi, raptem stronicowe, które stanowią małe akty odwagi zwyczajnych kobiet w trudnych, a nawet groźnych chwilach naszego życia. Wysłuchane i przytoczone przez Klementowską.
"Odwaga czyni ludzi bardziej wolnymi." (173s.)
Te artykuły, stanowiące niewątpliwie o odwadze - mniejszej bądź większej - w podejmowaniu decyzji i zgadzaniu się, bądź też nie, na pewne działania, nie należą do łatwej lektury. Dlatego czytałam po jednym na raz, by lepiej zrozumieć, przemyśleć i nie czuć się tak bardzo przytłoczona losami ich bohaterek. O niektórych z nich już wcześniej gdzieś usłyszałam, a to za pośrednictwem programu telewizyjnego, a to dzięki migawkom, jakie pozostały mi z przeczytanego bloga. Jednak dopiero tu, zebrane w większa całość, układają się w wachlarz osobowości i podjętych przez nie wyborów, które mogą pobudzić inne kobiety do działań.
Dla mnie "Odwaga" jest dodatkowo źródłem porównawczym, jeśli chodzi o warsztat reporterek prezentujących się w zebranym materiale. Już wiem, że najbliższa jest mi Iza Klementowska, a to z uwagi na sposób ukazywania nie tylko bohaterek, ale i całego tła wydarzeń, swoich odniesień do problemu i przemycania czasem własnych złudzeń, czy nadziei względem drugiego człowieka.