Lumikki na pozór jest zwykłą dziewczyną, która chodzi do liceum plastycznego. Jednak mimo swojej normalności wszyscy wiedzą, że jest ona inna od wszystkich. Samo jej zachowanie wskazuje na odmienne przekonania, inne myśli. Lumikki kiedyś taka nie była. Dopiero traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa spowodowały zmianę charakteru. Teraz dziewczyna nie musi się już o nic martwić. Jest wolna, sama decyduje o sobie. Lecz trudno jest tak po prostu zrezygnować z przyzwyczajeń. Tym bardziej gdy znajduje się trzydzieści tysięcy euro w ciemni szkolnej. To bardzo komplikuje sprawy, a krew na banknotach wcale nie jest dobrym omenem. Najłatwiej byłoby po prostu udawać, że nic się nie widziało. Ale czy sumienie na to pozwoli? Czy nietypowe umiejętności nie przydadzą się w takiej sprawie? Czy marzenie o normalnym życiu nie popchnie do działania?
Gdy po raz pierwszy spotkałam się z tą książką, spodziewałam się raczej krwawego kryminału niż opowiadania młodzieżowego. W swojej karierze czytelnika nie spotkałam się z tego typu powieścią. Byłam przekonana, że prędzej czy później pojawi się wątek fantastyczny. Jednak tak się nie stało. Wszystkie nawet najdziwniejsze rzeczy zostały logicznie wytłumaczone, tworząc sieć różnych spisków i intryg. Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła było tak silne nawiązanie do bajek. Części tej serii po kolei brzmią: "Czerwone jak krew", "Białe jak śnieg" i "Czarne jak heban". Kojarzy Wam się to z czymś? Lumikki znaczy Śnieżka. Uważam to za idealne posunięcie. Takich nawiązań w książce jest naprawdę wiele. Nie tworzą dziecinnej fabuły, ale sprawiają, że pojawia się magia, której nie widać, ale czuć.
Język powieści jest bardzo prosty, jednak nie odrzucający. Nie posiada jakiś wyjątkowo potocznych zwrotów, ale nie przesadza też z językiem naukowym. Powoduje to, że książkę czyta się wyjątkowo szybko i przyjemnie. Nie jest to kryminał, nad którym trzeba siedzieć i cały czas wysilać swoje szare komórki. Tutaj jest tylko zwykła ciekawość, która się pojawia razem ze wspomnieniami bohaterki. To jest jedyny wątek, który sprawia, że stawiamy sobie znak zapytania. Wątek, który dzieje się w teraźniejszości jest raczej oczywisty. Zakładam, że takie były założenia autorki, lecz o wiele lepiej czytałoby się historię, gdybyśmy nie byli w stanie przewidzieć zakończenia. To raczej jest minus.
Zanim przejdę do wielkiego plusa całego opowiadania, ponarzekam jeszcze troszkę. Powieść jak na kryminał jest za banalna. Jak wcześniej pisałam, pojawiają się intrygi, różnego typu spiski oraz różne niewiadome. Lecz naprawdę nie trzeba wielkiej dedukcji, by je rozwiązać. Wydają się za proste, jak na wagę całego opowiadania. Człowiek czuje się, jakby oglądał kiepski serial kryminalny, którego dobrze zna zakończenie, ale ogląda go tylko dlatego, by się upewnić. To mnie trochę zawiodło. Jednak jest to pierwsza część i przeczuwam, że pełni ona rolę jedynie wprowadzenia. Pokazania świata, w którym się wszystko dzieje oraz jego mechanizmów. Jestem wręcz przekonana, że to początek czegoś o wiele większego, co jeszcze nie raz nas zaskoczy.
Teraz pora na największy plus całej powieści, a dokładniej główną bohaterkę. Jest ona niezwykle barwną i nietypową postacią. Wiele bym dała, żeby spotkać ją na żywo. Jej przekonania oraz myśli są całkowicie różne od myśli innych ludzi. Wiele przeżyła w dzieciństwie, co spowodowało, że zyskała wiele nietypowych umiejętności. A raczej je odkryła, bo każdy z nas je posiada, tylko nie zdajemy sobie sprawy, jak wielką broń mamy. To dość niezwykłe, że tak młoda osoba nauczyła się używać swoich umiejętności w tak widoczny sposób, ale zarazem niespotykany. Naprawdę wielkie brawa dla autorki, że stworzyła tak barwną i niezwykłą postać.
Książka miała sporo minusów, jednak mimo to polecam ją każdemu. Można z nią spędzić wiele miłych chwil. Jeśli ktoś ma czas, bez problemu przeczyta ją w jeden wieczór. Tym bardziej że za oknem pojawiła się jesień, a taki czas sprzyja tego typu lekturom. Nie jedna osoba z chęcią poszuka ukojenia w pięknej, skandynawskiej ziemie.