Kiedy kilka lat temu sięgnęłam po "Ławeczkę pod bzem" Agnieszki Olejnik nie spodziewałam się, że jeszcze kiedyś będę mogła wrócić do Bydgoszczy, do Igi, Agaty, Rafała i Wojtka. A tymczasem powieść "Cała w fiolkach" jest niejako kontynuacją losów wcześniej poznanych bohaterów, tyle, że tym razem autorka skupiła się przede wszystkim na postaci Agaty Koseckiej. Kobieta ma przede wszystkim problemy ze związkami. Szybko ulega zauroczeniu , jednak żadnego mężczyzny nie udaje jej się zatrzymać na dłużej. Agata nadal mieszka ze swoim tatą, jednak sytuacja staje się mało komfortowa, gdy okazuje się, że ojciec zamierza związać się z Zoją - kobietą po przejściach, matką dorosłego syna Igora. Lekarstwem na osobiste problemy Koseckiej ma być... wizyta u wróżki Grubiak. Tymczasem spotkanie z jasnowidzką tylko jeszcze bardziej gmatwa całą sprawę. Ostatecznie bohaterka decyduje się na skorzystanie z pomocy fachowca - poleconego jej psychologa - Grzegorza Kapinosa.
Co wyniknie z takiej decyzji i jakim problemom Agata będzie musiała stawić czoła przeczytacie w książce.
Agata i Iga wciąż są nierozłączne. Ich przyjaźń rozkwita, mogą liczyć na siebie w każdej sytuacji. Podobnie rzecz się ma z Rafałem, który na stałe związany z firmą Igi jest zawsze gotowy do działania. Wojtek skrywa się jakby trochę w cieniu, by zrobić miejsce nowym postaciom. Wśród nich jest Basia - duchowa córka Zojki oraz wspomniany wyżej terapeuta i zabawnym nazwisku, a zatem ze strony na stronę robi się coraz ciekawiej. Bohaterowie biorą udział w wielu zaskakujących zdarzeniach, muszą stawić czoła życiowym przeciwnościom, ale nigdy nie opuszcza ich pogoda ducha. Nawet najtrudniejsze sytuacje wspólnie przedyskutowane zyskują zupełnie nowy wymiar, a wątpliwości i przemyślenia - większy obiektywizm. Bo bohaterowie tej historii to są ludzie, z którymi można przysłowiowe konie kraść!
Opowieść jest zabawna, choć nie brakuje w niej też nuty goryczy. Czasem uśmiechamy się, a czasem wcale nie jest nam do śmiechu - jak to w życiu. Szkoda tylko, że zaskakujące lapsusy słowne Igi, które w poprzednim tomie wprowadzały tyle humoru, teraz jakoś przestały mnie bawić. Tym niemniej powieść czyta się łatwo, lekko i przyjemnie, choć muszę zaznaczyć, że "Ławeczka pod bzem" bardziej mi się podobała.
"Cała w fiolkach" to opowieść o odnajdywaniu samej siebie, o walce ze słabościami, ale też o zrozumieniu i przebaczeniu, o nabieraniu dystansu do tego, co przynosi nam życie. Agata uczy się akceptować, rozumieć i wybaczać, ale także walczyć o samą siebie, o swoje marzenia i pragnienia. Pani Agnieszka wprowadziła do tej historii intrygujące wątki dotyczące wegańskiej kuchni, która może okazać się całkiem niezłą alternatywą dla osób lubiących kilinarne eksperymenty.
Cieszę się, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z Agatą i Igą. Któregoś dnia wproszę się do nich ponownie, aby dowiedzieć się, co nowego wydarzyło się w ich niesamowitych rodzinach. "Randka pod jemiołą" czeka już na przeczytanie.