Przed przeczytaniem „Ukrytego” nazwisko Kimberly Derting było mi całkowicie obce. Kolejna zwyczajna amerykańska autorka książek z nurtu paranormal romance- tak można pomyśleć. Obecnie nieliczna ilość pomysłów jest oryginalna i wybija się ze stosów schematycznych i mdłych historyjek.
„W pisaniu tak naprawdę zakochałam się w szkole, kiedy próbowałam swoich sił w dziennikarstwie. Na początku chodziło tylko o dobre stopnie, ale szybko poczułam, że to moja pasja.” – Tak pisze Kimberly Derting sama o sobie. Można stąd wywnioskować, że to nie popularność wyżej wymienionego nurtu zmotywowała ją do pisania. Nie była to, więc pogoń za pieniądzem. Hobby także nie. To prawdziwa pasja sprawiła, że pisze. Jednak czy u niej wiąże się to z talentem? O tym może trochę później…
Violet to pozornie normalna dziewczyna. Ot zwykła nastolatka, jakich wiele. Nie dajcie się jednak zwieść tej twarzyczce. Posiada ona, bowiem dar. Czytanie w myślach, superszybkość- to już dla nas nic nowego. Autorka zaserwowała nam za to coś innego, oryginalnego. Violet czuje echa zamordowanych ludzi. W zależności ot ofiary przez nią znajdowanej działa któryś z jej zmysłów. Raz może objawić się to w postaci dźwięków, innym razem smaków. Nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Echa nie pytają czy ich chce czy nie. One są. Nie da się tego uniknąć. Dar nie zniknie ot tak. Dziewczyna dlatego godzi się ze swoim losem oraz tym, kim jest i jakie zadanie na tym świecie jej przypadło. Znajduje ciała i musi z tym żyć. „The Body Finder”- tak brzmi oryginalny tytuł. Nie powiem, jest on całkowicie adekwatny do fabuły. Cieszę się jednak, że nie został on przetłumaczony na polski, bo jest on zbyt oczywisty i nie pozostawia żadnych nieścisłości.
„(…) Od lat- odkąd sięgała pamięcią- słyszała podobne dźwięki, widziała kolory, czuła zapachy. Nazywała je echami.” *
Miłość jest wątkiem wręcz nieodzownym w książkach dla młodzieży, gdy jest to nieszczęśliwa miłość jest jeszcze lepiej. W tym temacie autorka nie wykazała się zbytnią nieszablonowością. Ten motyw jest wręcz kopią z wielu innych książek. Czasem czytając o tym jak to Violet jest beznadziejnie zakochana mamy chęć przewrócić stronę. To ciągłe skomlenie o tym, jakie to okropne może nieźle napsuć nam krwi. Pisarka powinna popracować nad tym tematem, bo jak na razie sposób opisywania takich sytuacji woła o pomstę do nieba. Proszę, przecież nie każdy lubi aż tak do bólu błahe i przewidywalne wątki.
W dziele pani Derting mamy bardzo ciekawą postać. Morderca. Mężczyzna ten nadaje książce charakteru thrillera. Co kilka rozdziałów z punktu widzenia Violet napotykamy na niespodziankę. Sytuacja z punktu widzenia mordercy. Trzeba przyznać, że portret psychologiczny, jaki przedstawia nam autorka jest dużo bardziej pasjonujący niż rozterki miłosne głównej bohaterki. Możliwość wejścia do głowy takiej osoby to jest dopiero coś. Czytając o skłonnościach (a wręcz chwilami mam wrażenie- fetyszach) mężczyzny, stając w obliczu brutalności sprawiającej chorą satysfakcję jesteśmy zdziwieni, chwilami nawet przerażeni. Postać ta jest zdecydowanie mocną stroną powieści. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jest to najlepiej skonstruowany bohater. Nie jest nudny, a wręcz zaskakujący. Do czego jest zdolny człowiek? Książka nie jest dziełem psychologicznym, lecz to pytanie nasuwa się bezwiednie. Nawet nie zauważymy, gdy nasze myśli zaczną zbaczać na takie tory. Jedyne zastrzeżenie, jakie mam co do tej postaci to zbyt częste powtarzanie słowa podniecenie. Nie wiem czy to wina tłumaczenia, czy autorki. Tak czy owak troszkę to przeszkadza. Bynajmniej tak było w moim przypadku.
Na swoim koncie mam już wiele książek dla młodzieży szerokiej maści. Gama męskich głównych bohaterów też jest szeroka. Niektórzy mnie urzekali, inny denerwowali. O dziwo, Jay z „Ukrytego” nie zalicza się do żadnej z tych grup. Jest on przystojnych chłopakiem, co autorka podkreślała niemalże na każdej stronie. Najlepszy przyjaciel Violet jest postacią dość przewidywalną. Prawie każdy jego ruch jest oczywisty. By rozgryźć tego bohatera nie trzeba wykazywać się tęgim rozumem. Jednocześnie ta przewidywalność wcale nie przeszkadza. Przecież każda dziewczyna lubi czytać o przystojniakach. Wiadome jest, że wyobrażanie sobie takich postaci jest czymś przyjemnym. Ogółem jednak Jay to postać, która ani nie ziębi ani nie grzeje.
Mówi się by nie oceniać książki po okładce. Ja się z tym zgadzam. Nie sposób jednak nie napisać paru słów o oprawie. „Ukryte” ma niezwykle piękną okładkę. Subtelna i zachwycająca, jeśli miałabym ująć to krótko. Graficy sprostali zadaniu. Już po samym wyglądzie możemy dojść do wniosku, że będziemy odkrywać prawdę. Nie oprawa świadczy o treści, miło jednak, gdy cieszy oko. Przyjemnie mieć tak wyglądające dzieło na półce.
„Ukryte” mimo wad nie jest złą książką. Pomysł i psychologia mordercy zasługują na podziw. Reszta wymaga delikatnej poprawy. Nie da się jednak zaprzeczyć, że czyta się przyjemnie. Nie żałuję, że sięgnęłam po te dzieło. Pieniądze nie poszły na marne, bo jest to naprawdę dobra powieść. Nie idealna, aczkolwiek warta czasu. Ja z niecierpliwością czekam na kolejne części. Jestem niesamowicie ciekawa, co pani Derting jeszcze wymyśli.
* „Ukryte”- Kimberly Derting str. 7