"Bolesność, psychika, chemia – oto klucze, które różne stulecia oferowały do odryglowania bram tajemnicy. Anne, Hanna, Anny.
Rzecz w tym, że nawet jeśli klucze pasowały, tajemnica pozostawała tajemnicą."
Powieść Erica-Emmanuela Schmitta ukazuje losy trzech różnych kobiet, pochodzących z różnych epok, o odmiennych charakterach, a jednak połączonych jednym celem i pragnieniem – zmienić coś w swoim życiu. Wszystkie trzy nie czują się dobrze w roli, która przypadła im na tym świecie, mają świadomość, że jest coś więcej, coś ważnego, co muszą odnaleźć, aby móc zaznać szczęścia.
Pierwsza z kobiet, żyjąca najwcześniej młoda i piękna Anne decyduje się w dość drastyczny sposób zrezygnować z bardzo korzystnego dla niej małżeństwa i ratuje się ucieczką do lasu. Dopiero tam, na łonie przyrody, czuje się szczęśliwa i spełniona, żyje w zgodzie z naturą, korzystając z pomocy mnicha Braindora, który pomaga jej odkryć prawdziwe powołanie. Anne jest mistyczką, kobietą prostą, doświadczającą pięknych przeżyć, których nie potrafi opisać słowami. Pełna spokoju i miłości dla całego świata jest gotowa nieść pomoc i uczucie wszystkim, nawet tym , którzy okazują jej jawną nienawiść. Szczera do bólu, będąca w stanie wytknąć błędy nawet wysokiemu dostojnikowi kościelnemu. Mieszkańcy Bruggi, miasta w którym przyszło jej spędzać młodość, widzą w niej świętą.
Jako drugą poznajemy historię Hanny von Waldberg. O jej losach dowiadujemy się z listów, które pisze do Margaret Bernstein, zwanej przez nią Gretchen, swej bliskiej przyjaciółki i opiekunki. Hanna jest świeżo poślubioną małżonką arystokraty – hrabiego Franza von Waldberga. Pomimo życia na najwyższym poziomie, nie doznaje ona uczucia szczęścia. Czuje, że nie pasuje do środowiska, w którym się znalazła, środowiska ukrytych za maskami etykiety i grzeczności twarzy nieraz gorszych niż sama śmierć. Zdobywa sympatię swojego otoczenia, pozwalając ludziom mówić o sobie, gdyż ma świadomość, że własne „ja” interesuje ich najbardziej. Patrzy na wszystkie wydarzenia, dziejące się wokół niej, jakby z boku, z pewnym humorem opisując starania kobiet z rodu jej męża, by pomóc jej w zajściu w ciążę. Sama Hanna nie odczuwa pociągu do macierzyństwa, dopóki nie zaczyna doświadczać jego uroków. Czuje wstyd, gdy okazuje się, że była to ciąża urojona, wpada w nałóg kupowania szklanych kul i ozdób zwanych millefiori. Obsesja ta doprowadza ją w końcu do gabinetu doktora Calgariego – psychoanalityka. Mimo iż początkowe spotkanie tej pary nie może zostać zaliczone do udanych, Hanna w końcu zaczyna interesować się głębiej psychoanalizą, rozpoczyna terapię, wreszcie zrywa z dotychczasowym życiem na rzecz psychoanalizy, zwanej przez nią leczeniem dusz.
Trzecią bohaterką jest Anny Lee – kobieta współczesna, znana i ceniona aktorka, a w rzeczywistości zagubiona młoda osoba, podatna na wpływy i manipulacje, uzależniona od narkotyków, nadużywająca alkoholu i swobodnie podchodząca do spraw związanych z seksem. Pomimo iż wydawać by się mogło, że mając sławę i bogactwo – ma wszystko – dziewczyna znajduje szczęście jedynie w dwóch sytuacjach - w narkotycznym odurzeniu oraz kiedy gra przed kamerą. Jedynie wtedy, gdy może oderwać się od rzeczywistości. Wszystko się zmienia, kiedy na jej drodze staje pielęgniarz Ethan – człowiek bardzo spokojny, inteligentny oraz pierwszy mężczyzna, który odmawia pójścia z nią do łóżka. Jego obecność w jej życiu sprawia, że Anny odnajduje coś więcej – miłość, sposób na czerpanie radości z życia, własną niezależność. Wzrasta siła jej woli, potrafi się oprzeć pokusom, którym dotychczas ulegała, wie do czego dąży – aby Ethan również odnalazł radość i sens, bez narkotyków, bez żadnych wspomagaczy. Zaczyna rozumieć, co znaczy troska o drugiego człowieka.
Powieść Schmitta jest pozycją ciekawą i przeczytania jej zdecydowanie nie można uznać za zmarnowany czas. Autor wspaniale wiąże ze sobą akcję i wątek psychologiczny, jakim jest poszukiwanie swego miejsca w świecie przez trzy młode kobiety. Każda z kreowanych postaci jest wyrazista, ma własne „ja”, własną odrębną i unikatową osobowość. Poruszany temat ma cechy uniwersalne. Zawsze istnieli i będą istnieć ludzie poszukujący w swym życiu sensu i czujący, że nie pasują do miejsca i czasu, w którym się znajdują. Wszyscy na swój sposób pragniemy czegoś więcej od naszej egzystencji. Przytoczony przeze mnie cytat ukazuje, jak ludzkość przez wieku interpretowała to, co uważała za istotę rzeczy. Początkowo były to uczucia, zwłaszcza te fizyczne, oraz religia. Następnie sięgnięto głębiej i zaczęto interesować się psychiką człowieka, tym co niewidoczne, a co definiuje osobowość każdego z nas. Czasy współczesne, czasy rozwoju i postępu, wskazują na naukę i interpretowanie świata za pomocą rozumu. Wszystkie te definicje są prawidłowe, ale tylko połączone dają pełen obraz ludzkiego istnienia.
Bardzo podobał mi się sposób, w jaki autor zakończył powieść i splótł ze sobą nierozerwalnie losy tych niesamowitych kobiet. Pierwsza była Anne, przez fałszywe oskarżenie osób, których dumę i pewność siebie uraziła, spalona na stosie jako czarownica. Scenę jej śmierci mogę nazwać moją ulubioną sceną opisaną w tej książce, gdyż ma w sobie pewną wzniosłość. Anne nie błaga o litość. Anne prosi kata, by nie dusił jej przy przywiązywaniu do słupa. Chce poczuć płomienie dotykające jej ciało, chce poczuć śmierć, doznać wszystkiego. Nie czuje strachu, a wcześniej będąc w więzieniu, ma wrażenie, że jest tylko obserwatorem. Już wtedy czuła, że umrze tylko jej zewnętrzna powłoka, tylko ciało, a tam w głębi żyje Anne, prawdziwa Anne, która przetrwa. Rozdział ten zwraca też uwagę na problem nieuchronności śmierci, która dotknie każdego człowieka i jest jedynym nieuniknionym i wiadomym punktem ludzkiej egzystencji.
"Natura wszystko przewidziała. Widziałam to u zwierząt. Jeśli pies za długo się męczy, zdycha. Tylko śmierć kładzie kres zbyt wielkiemu cierpieniu. Śmierć jest dobra. Śmierć wyzwala. Śmierć jest częścią cudu istnienia."
Następna była Hanna, która w czasie swego wyzwolonego już życia, natknęła się na historię Anne i postanowiła ją opisać. W ogóle osobowość pani von Waldberg zasługuje na większą uwagę, gdyż jest bardzo złożona, a na motywy nią kierujące ma wpływ zakodowane w jej świadomości traumatyczne wydarzenie z dzieciństwa związane ze śmiercią jej rodziców. Jest to o tyle ciekawe, że owa sytuacja definiuje całe dalsze życie Hanny, jej obsesje i ucieczkę przed własną tożsamością.
Całości dopełnia Anny, która odnajduje swoją drogę w dość przekorny sposób – gdy dowiaduje się, że jej ukochany, pielęgniarz Ethan, został przyłapany na kradzieży leków, a co najgorsze już od dawna jest od nich uzależniony, a praca w szpitalu tylko ułatwiała mu trwanie w nałogu. Odtąd głównym celem dziewczyny jest pomoc Ethanowi w wyjściu z nałogu i dostrzeżeniu piękna świata bez pomocy środków odurzających. Jej własne uzależnienie znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, bo wie, że musi być silna dla niego. Przeglądając scenariusze Anny natrafia na historię Anne, którą postanowiono sfilmować. W jej sercu pojawia się uczucie, że musi zagrać tę postać i bez wahania przyjmuje rolę.
Najbardziej przypadła mi do gustu historia Anny, gdyż była najbardziej dynamiczna, a zachowanie dziewczyny w wielu przypadkach było nieprzewidywalne, jednak osobowościowo czuję się bliższa spokojnej i wrażliwej Anne z Brugii.
Autor, mimo iż jest mężczyzną, potrafił prawdziwie oddać rozterki targające kobietami i próby wpasowania ich w określony szablon przez rodzinę czy społeczeństwo. Każda z nas, kobiet, może odnaleźć w bohaterkach niektóre z własnych cech i przejrzeć się w powieści niczym w lustrze.
Sięgnęłam po tę powieść w sumie tylko dlatego, że musiałam przeczytać coś na psychologię i ten tytuł rzucił mi się w oczy, aczkolwiek nie żałuję, że właśnie na "Kobietę w lustrze" padł mój wybór. Czytało się ją lekko i przyjemnie, nie nudziła.
Dodam też, że identyczną recenzję oddałam prowadzącemu - muszę dodać ten dopisek, żeby później nie zostać oskarżoną o skopiowanie własnej recenzji z Internetu :)