Pamiętam moment kiedy po raz pierwszy zobaczyłem okładkę tej książki. Z jednej strony piękny, uspokajający widok. Z drugiej ta czerwień na wodzie i gęsta, tajemnicza mgła w tle. Wiedziałem, że muszę zanurzyć się w tej opowieści. Mój umysł już zaczął przetwarzać w sobie tylko znany sposób.
I tak oto po raz pierwszy spotkałem się z twórczością Autora. I mam ogromną potrzebę utrzymania tej znajomości.
Fabuła.
Autor niejako oparł ją na dwóch, wydawałoby się zupełnie od siebie różnych historiach. Poznałem tutaj dwóch gangsterów, którzy po napadzie na konwój przewożący 2 miliony złotych, kombinują gdzie bezpiecznie ukryć łup. Równolegle "wszedłem" w opowieść pełną miłości i nadziei, w którą jednak wkrada się brutalnie świat i żąda zapłaty. Obu tym historią przyświeca myśl, że nigdy nie jest za późno, żeby odmienić swój los.
Pytanie jakie postawiłem sobie podczas lektury brzmiało – czy za wszelką cenę?
Przemierzałem więc obie historie zastanawiając się czy i w jakim momencie los je połącz?
Różnorodność tych opowieści, zwroty akcji, budowane napięcie to wszystko powodowało, że książkę czytało mi się bardzo dobrze. Historia mnie wciągnęła owładniając moim umysłem. Nie mogłem się od niej oderwać. Chłonąłem ją całym sobą. Autor wrzucił mnie w jej środek i... zostawił (niejako mówiąc), że mam sobie radzić sam.
Bohaterki i bohaterowie.
Autor, w mojej ocenie, skonstruował bardzo różnorodne i ciekawe postaci. Na pierwszy rzut oka wydawały mi się one bardzo odmienne i jakby każda wyjęta zupełnie z innego świata.
Mamy więc dwie bardzo silne postaci kobiece, które odgrywają ważne role. To one często inicjują jakieś działania. Ale to także one są głosem rozsądku, a szczególnie jedna z nich. Zaimponowały mi swoją postawą życiową, choć nie ze wszystkim się zgadzam. I zdecydowanie bliżej mi do Alicji – choć lubię czasem "pobujać w obłokach" to jej rozsądek i twarde stąpanie po ziemi, są mi bliższe.
Co do postaci męskich to spotkałem tu kilku panów, jednak żaden z nich jakoś mnie nie zachwycił. Wręcz odwrotnie – byli tacy, którzy swoim zachowaniem mnie wkurzali. Ale, szacun dla Autora, bo pokazani zostali w ciekawy i chyba jednak prawdziwy sposób. Przecież w codziennym życiu również takich możemy spotkać.
Emocje.
Od pierwszych stron smutek i nadzieja walczyły o pierwszeństwo. To właśnie one towarzyszyły mi przez cały czytelniczy proces. Czy któreś z nich wygrało? Nie ma zdecydowanego zwycięzcy.
W moich żyłach buzowała krew. W głowie kotłowało się wiele myśli. Złość szybko zmieniała się w bezsilność. Emocje wylewały się ze mnie intensywnie jak z nieba wiosenna burza. Bardzo często miałem wrażenie, "że tuż pod powierzchnią zdarzeń czai się rządzona przez śmierć otchłań, zupełnie jakby rzeczywistość była taflą lodu, po której ludzie ślizgają się bezmyślnie, pracując, jedząc i czekając na ocieplenie". W głowie słyszałem przeraźliwe krzyki, od których po plecach przychodził mnie zimny dreszcz. Czas zwalniał, nastrajał do zadumy, by za chwilę wystrzelić i doprowadzić do gonitwy myśli.
Język jakim posługiwał się Autor jest swobodny i naturalny. To dzięki niemu udało się panu Michałowi zainteresować mnie tą historią do takiego stopnia, że nic poza nią się dla mnie nie liczyło. I nieważne dla mnie było to kto z kim i dlaczego. Emocje – to jest to czego szukam w czytanej książce. I tutaj się nie zawiodłem. To była emocjonalna podróż czytelnicza jaką lubię.
Autorowi za to dziękuję.
A Ciebie zapraszam na wyspę łotrów. Daj się ponieść emocjom.
Polecam! Czytaj!