Book lovers recenzja

To moja pierwsza przygoda z tą autorką, chociaż miałam w planach jej powieść Beach Read, ale jakoś się nie składało. Ciągle odkładałam jej zakup na rzecz innych tytułów. I chociaż nie znam innych tytułów to nie żałuję, że pierwsza moja styczność z twórczością Emily to właśnie Book Lovers, bo po prostu się zakochałam.

Jestem świeżutko po skończeniu książki. Właśnie ocieram ostatnie łzy, bo na ostatnich stronach płakałam jak bóbr. Nie żartuję. Sama nie wiem czemu, aż tak wzruszyło mnie zakończenie, ale rozkleiłam się tak jak dawno mi się już nie zdarzało.

Pochłonęłam te 450 stron. Za każdym razem, gdy musiałam oderwać się od lektury, miałam ochotę krzyczeć: Nie, jeszcze nie teraz, jeszcze kilka stron, nie w tym momencie! Ale wiadomo, życie i obowiązki. Taka jest tak książka, nie chcesz się od niej odklejać, czyta się mega szybko i zakochuje się w niej już od pierwszych stron. Podoba mi się sposób pisania autorki, jest lekki, przystępny. Nic się nie dłuży, nic nie rozwleka. Bohaterowie są genialnie wykreowani, nawet ci drugo planowi. Nic dodać, nic ująć. Chociaż może tylko tyle, że Chcę więcej Charliego!!! ;)

Book Lovers to nietuzinkowa historia miłosna. Nora nie jest tą sztampową bohaterką, w której zakochuje się każdy facet - bo jest idealna, bo jest tą „dziewczyną z sąsiedztwa”, bo zakłada trampki i bluzy, bo gotuje, bo lubi wspinaczkę, bo chce mieć duży dom i mnóstwo dzieci, itd. Nie, Nora jest tą „złą bohaterką”. Nora jest Mirandą Priestly. Nora jest tą, która karierę stawia na pierwszym miejscu. Tą w szpilkach i idealnie skrojonym garniturze. Nora jest tą, którą faceci zostawiają, bo znajdują „wielką miłość”.

Za namową młodszej siostry, której Nora nie potrafi odmówić, lądują na miesięcznym urlopie w miasteczku Sunshine Falls. Jak można się spodziewać Nora nie potrafi nie pracować. Dzieli czas pomiędzy pracę agentki literackiej, a swoją ciężarną siostrę, która ewidentnie skrywa jakiś sekret. Chcąc z powrotem zbliżyć się do siostry, zgadza się na listę, którą stworzyła Libby. I chociaż punkty, które są na niej zamieszczone, nie przypadają Norze do gustu, to jednak wmawia sobie, że się przełamie, zmieni i zrobi to dla siostry. Gdy wydaje się jej, że ten wyjazd będzie ubarwiony odhaczaniem pomysłów Libby, spotyka tam osobę, której najmniej się spodziewa.

Charlie jest redaktorem, i parę lat temu odrzucił powieść, którą podsunęła mu Nora. Ich pierwsze spotkanie było, krótko mówiąc, kompletnym niewypałem. Powiedzieć, że nie darzą się sympatią to niedopowiedzenie roku.

Czym skończy się to przypadkowe spotkanie w Sunshine Falls? A właściwie nie jedno. Tych dwoje będzie na siebie wpadać nieustannie. Iskry? Ogień? Rywalizacja? Spory? Dogryzanie sobie? Och, tych dwoje to istny wulkan emocji. Przyciągają się i odpychają. Czy ten wspólnie spędzany czas sprawi, że zmienią do siebie stosunek? Co może się wydarzyć podczas jednego miesiąca z dala od Nowego Jorku?